Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
23/08/2012 - 14:14

Krzysztof Machnik: Najważniejsza dla nas jest kadra

Właściciel Przedsiębiorstwa Budownictwa Inżynieryjnego z Mochnaczki Wyżnej mówi o ostatnich realizowanych inwestycjach, takich jak renowacja deptaku w Krynicy, wspomina "pożyczenie" mostu Muszynie i zdradza swój przepis na sukces w czasach kryzysu gospodarczego.
Przeprowadzacie Państwo renowację deptaku w Krynicy w konsorcjum z firmą Erbet, jaki jest zakres wykonywanych przez Waszą firmę prac?

Wykonujemy roboty sieciowe, czyli wodociąg, kanalizację deszczową, odtworzenie potoku Kryniczanki oraz podbudowy pod infrastrukturę, czyli kostki i nawierzchnie. Tak się podzieliliśmy z Erbetem.

Potok zyskuje nową oprawę. Czym ta powstająca właśnie różni się od poprzedniej, uszkodzonej w czasie powodzi?

Projekt został ustalony z konserwatorem zabytków, który zdecydował, żeby odtworzyć wygląd przedwojennej oprawy potoku. Prace wykonywane są pod nadzorem konserwatora i musimy dostosować się do nich. Projekt nawiązuje, nie do poprzedniej, zniszczonej infrastruktury, a do dawniejszej, aby pokazać, jak Krynica wyglądała sto lat temu. W tym przedwojennym stylu wykonujemy mostki i przepusty. Z tego okresu jest także Stary Dom Zdrojowy i Kryniczanka.

Który styl, się Panu osobiście bardziej podoba?

Mnie się podoba, ten, który wykonujemy. Chodzi o to, żeby nie wprowadzać elementów całkiem nowych. Większość kamieni została, tak jak sto lat temu je założono. Nadają się do tego, aby służyły kolejne sto lat. Pod warunkiem, że nie będzie jakichś drastycznych powodzi, bo taki żywioł potrafi zniszczyć każdą infrastrukturę.

Elementy infrastruktury ogrodów sensorycznych w Muszynie są także dziełem Pana firmy?

Tak, przygotowaliśmy wszystko oprócz ogrodu. Wszystkie zadania związane z rewitalizacją Zapopradzia, wieżę widokową, chodniki spacerowe, fontannę, potok. Wszystko projektowaliśmy i wykonywaliśmy. Oczywiście inwestor narzucał nam pewne zadania, które mieliśmy wykonać. Prace są już zakończone. Inna firma kończy sadzenie roślin.

Głośną sprawą było „pożyczenie” przez Pana firmę mostu Muszynie?

To było w 2010 roku. Wygraliśmy przetarg na wykonanie obwałowania Popradu na folwarku w Muszynie. Po powodzi most uległ zniszczeniu. To zadanie było dla nas dość ważne, trzeba było je wykonać w terminie, aby nie przepadły środki. Musieliśmy jak najszybciej zrobić przejazd przez Poprad, żeby dowozić beton na obwałowania, a było tego ponad 20 tys. „kubików”. Doszliśmy z powiatem do porozumienia. Ja zakupiłem dźwigary pod Lublinem, zamontowaliśmy je na wyremontowanym w ciągu miesiąca przyczółku. Powiat zapłacił nam za prace remontowe, a dźwigary w poszyciu czekają aż powstanie nowy most, wtedy je odzyskamy i może gdzieś użyjemy. Musiałem zainwestować, częściowo zasponsorowałem ten most, ale też na tym skorzystałem. Taka była potrzeba chwili. Korzystają z niego do dziś mieszkańcy Muszyny.

Trwa poważny kryzys gospodarczy, a Pana firma dobrze sobie radzi. Jaki jest przepis na sukces firmy w trudnych czasach?

Startujemy w bardzo wielu przetargach. Korzystamy głównie z zamówień publicznych. Naszymi inwestorami są gminy. Mamy dobrą kadrę inżynieryjno – techniczną, która potrafi zdobyć zamówienia, bo wszystko zależy od ludzi, jakich zatrudniamy. Mamy wykwalifikowanych pracowników, którym zakupiliśmy nowoczesny sprzęt i są tego owoce. Wiele zależy od ludzi. Dzięki nim wygrywamy przetargi i terminowo realizujemy zadania. Pracowników mamy dobrych, doświadczonych w pracach specjalistycznych. Pieniądze, które zarabiała firma inwestowałem w maszyny oraz sprzęt. Myślę, że przeżyjemy ten ciężki okres. Poza tym, czekamy nie tylko na zamówienia z naszego terenu, ale także z sąsiednich województw. W śląskim jest lepszy rynek. Na Podkarpaciu, gdzie jest gorzej, ale wybieramy zlecenia na prace specjalistyczne, które nie każda firma jest w stanie się podjąć.

Rozmawiała Anna Pawłowska
fot. materiały firmy Machnik






Dziękujemy za przesłanie błędu