Kim jest ta szczęściara, która wygrała samochód na Festiwalu Biegowym [WIDEO]
Z Sabiną Bartecką rozmawia Jagienka Michalik
Biło pani serce, kiedy nie pojawił się szczęśliwiec wybrany w pierwszym, a potem w drugim losowaniu?
- Z reguły różnym, niespodziewanym sytuacjom w moim życiu towarzyszy przeczucie. Tym razem mnie zawiodło. Ale kiedy nie pojawiła się druga wylosowana osoba, pomyślałam sobie, a może teraz będę ja...Kiedy usłyszałam dwie pierwsze cyfry mojego startowego numeru -osiem, dziewięć... wiedziałam już, że to ja jestem tą szczęściarą.
I wszyscy usłyszeli w tłumie ten okrzyk radości. Tak się pani cieszyła, że wszyscy wokół się uśmiechali.
- Ta radość ciągle we mnie kipi. Ciągle nie mogę w to uwierzyć!
A kim taka szczęściara jak pani jest na co dzień?
- Jestem dziennikarką. Mieszkam w Żorach, na Śląsku. Pracuję w lokalnym dwutygodniku w Pawłowicach. Bardzo lubię moja pracę i triatlon, bo to jest tak naprawdę dyscyplina, która uprawiam.
To skąd się pani wzięła na Festiwalu Biegowym w Krynicy?
Bo kocham też biegi górskie. Do startu w Festiwalu Biegowym namówił mnie mąż, który był w Krynicy w ubiegłym roku. Postanowiłam się zmierzyć z dystansem na 64 kilometry.
Debiut był bardzo udany, bo otarła się pani o podium.
- Biegło mi się rewelacyjnie i zrobiłam to z prawdziwą radością, bo trasa była przepiękna. Nie spodziewałam się tak dobrego czasu. Założyłam sobie dziewięć godzin, a udało mi się złapać osiem. Wbiegłam na metę jako czwarta kobieta. Mało brakowało do tego trzeciego miejsca, ale to pierwsze miejsce poza podium jest dla mnie dużym wyczynem.
Mówi się, że czwarte miejsce, tuż za podium, bardzo sportowców boli, ale na osłodę wygrała pani samochód.
- Ta osłoda okazała się bardzo piękna. Mam auto jak marzenie.
Radość jest podwójna, bo biegł także pani mąż.
- Startował na sto kilometrów. To był jego pierwszy, tak długi dystans. Ale oboje jesteśmy zgodni w tym, że nie czuło sie zmęczenia.Sprzyjała nam też pogoda. Było po prostu super. W ogóle jesteśmy zachwyceni Festiwalem i żałujemy, że nie przyjechaliśmy tutaj z naszymi pociechami. To świetna impreza z wieloma atrakcjami dla dzieci. Krynica po prostu żyje biegami. Wrócimy tu na pewno za rok.
Dystans już sobie pani wybrała?
- Nie wykluczam, że zmierzę się z biegiem na sto kilometrów.
Już teraz trzymamy za panią kciuki. Do zobaczenia za rok!
Rozmawiała [email protected] fot. T.K