Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
22/03/2021 - 11:55

Eurostat pokazał jak sobie radzimy w czasach pandemii

Z posłem Arkadiuszem Mularczykiem, wiceprzewodniczącym Krajowej Rady Sądownictwa, rozmawiamy o gospodarce, polityce i sędziach pokoju.


Najnowsze dane Eurostatu pokazują, że Polska po raz kolejny wyprzedza kraje starej Europy - produkcja przemysłowa w styczniu wzrosła o 5,6 proc. rok do roku. Co zdecydowało o sukcesie polskiej gospodarki mimo pandemii? 

- Jest tu kilka istotnych elementów. Po pierwsze, bardzo szybka i zdecydowana pomoc rządu dla przedsiębiorców w postaci tarczy. To był natychmiastowy przypływ żywej gotówki dla wielu branż. Do tego dochodzi szereg programów pomocowych, realizowanych przez ZUS, urzędy marszałkowskie i urzędy pracy; pożyczki, zapomogi i subwencje, zwolnienia z podatków i opłat, w co także włączyły się też samorządy. Zdecydowała szybkość działania tych instytucji, bo wszystko ruszyło dosłownie w ciągu kilku dni. Solidarność społeczna i szybkie działania rządu miały kluczowe znaczenia dla zachowania płynności finansowej wielu firm.

Na pewno też pomógł fakt, że nasza gospodarka jest mocno zróżnicowana, nie ma jednej, dominującej branży, jak np. w Włoszech, czy Hiszpanii - kraje te w dużej mierze żyją z turystyki. Nie do przecenienia okazała się też solidarność społeczna, a także przedsiębiorczość i zaradność Polaków, nauczonych często działania w trudnych warunkach.

Duża część gospodarki nie została objęta restrykcjami, zwłaszcza budownictwo, cześć handlu i duża część firm usługowych. Przedsiębiorcy śmiało sięgnęli po oferowane im różne formy wsparcia i mamy efekt - obiektywne wskaźniki Eurostatu, który pokazuje stosunkowo duży wzrost gospodarczy Polski, a co jeszcze ważniejsze - najniższy poziom bezrobocia w skali całej Unii Europejskiej. Biorąc pod uwagę to, co dzieje się na świecie, to naprawdę niezłe wyniki w tym trudnym dla wszystkich czasie.

Jak na tym tle wyglądają firmy produkcyjne naszego regionu?
- Nie chciałbym generalizować, bo każda firma ma swoją specyfikę. Firmy budowlane i produkcyjne stosunkowo nieźle poradziły sobie z trudnym rokiem pandemii. Na samym początku był moment zawahania, trudności wynikających głównie z rwącego się łańcucha dostaw, ale większość na szczęście wybrnęła z tych trudności.

Problem jest z branżą turystyczną, rozrywkową, hotelową, sportową i gastronomią, bo pandemia, kryzys i lockdown uderzyły w te branże najbardziej. Nie było turystów, nie było klientów w restauracjach oraz gości w hotelach i dziś firmy te znalazły się w najtrudniejszej sytuacji. Dlatego wymagają one wsparcia i zrozumienia z strony wszystkich władz, państwowych, jak i samorządowych.

Pandemia pokrzyżowała plany ogłoszenia w sobotę przez Prawo i Sprawiedliwość szczegółów „Nowego Ładu”. Co, pana zdaniem, jest w tym programie najważniejsze?
- Jest tam wiele ważnych elementów, a najistotniejszy jest łączący je plan zrównoważonego rozwoju naszego państwa. Najważniejsze jest, by nadal rozwijała się gospodarka, by dobrze wykorzystywać środki unijne, które również przyczyniają się do wzrostu. Ważna jest współpraca dla wspierania służby zdrowia, edukacji, nauki. Wszystko musi ze sobą współgrać dla harmonijnego rozwoju kraju, potrzebującego wciąż także inwestycji infrastrukturalnych, w tym drogowych i kolejowych.

Program jest tak ambitny, że trudno przypuszczać, że uda się go zrealizować w dwa lata. Czy to dowód, że Prawo i Sprawiedliwość rozpisuje scenariusz na kolejną kadencję?
- Rząd premiera Mateusza Morawieckiego wspierany przez większość parlamentarną robi wszystko, by ten trudny czas Rzeczpospolita przeszła, jak najmniej boleśnie. Potrzebujemy wielkich projektów dla Polski takich, jak Centralny Port Komunikacyjny, przekop Mierzei Wiślanej,  wielkich dróg międzynarodowych Via Carpatia, Via Baltica, czy gazociągu, jak Baltic Pipea, a z naszej sądeckiej perspektywy kolei Podłęże - Piekiełko, Sądeczanki, jak też ważnych inwestycji dla Polski lokalnej na poziomie miast, miasteczek, wsi i sołectw.

Prezydent powołał zespół do stworzenia przepisów, na mocy których będą powoływani sędziowie pokoju.  Jako prawnik, adwokat, wiceprzewodniczący KRS, uważa pan, że sędziowie pokoju usprawnią działanie wymiaru sprawiedliwości?
- To krok w dobrym kierunku, choć osobiście jestem zwolennikiem spłaszczenia struktury sądów. Uważam, że mamy zbyt wiele instancji - sądy rejonowe, okręgowe, apelacyjne i Sąd Najwyższy. W mojej ocenie poziom sądów apelacyjnych jest tu zbędny, bo w praktyce najwięcej spraw mają sędziowie sądów rejonowych i okręgowych, zaś sądów apelacyjnych - najmniej.  To nie jest dobry system, by na najwyższym stopniu hierarchii sędziowie mieli bardzo mało lub niewiele spraw. Dostrzega to również wielu sędziów, zwracając uwagę na to, że czas pracy i wysokie wynagrodzenia sędziów sądów apelacyjnych nie są efektywnie wykorzystywane dla dobra wymiaru sprawiedliwości. Mamy jeszcze dwa i pół roku, więc mam nadzieję, że uda się przeprowadzić te zmiany.

Wracając do sędziów pokoju - to dobra inicjatywa, w zespole powołanym przez Prezydenta jest przedstawiciel KRS, więc będziemy współdziałać w tej sprawie. Na te chwilę nie jest to jednak, w mojej ocenie, najszybszy sposób na kompleksowe załatwienie problemu niskiej efektywności wymiaru sprawiedliwości. Mam nadzieje, że kluczowe reformy dopiero przed nami.  ([email protected]) Fot. archiwum posła Arkadiusza Mularczyka







Dziękujemy za przesłanie błędu