Emanuela Dulkiewicz. Shopping Queen jest tylko jedna!
Jak wygląda program od kulis?
- Brałam udział w pierwszej, polskiej edycji, więc żadna z nas nie wiedziała, czego może się spodziewać. Krok po kroku, ekipa telewizyjna mówiła, co nas czeka. Najpierw nagrania obejmowały pozowanie na ściance i próbę rozmowy przed kamerą.
Program, który trwa 40 minut, kręcony był dwa dni. W pierwszym nagrywałyśmy wizytówkę tj. czym się zajmujemy, jaki mamy styl, pasje oraz hobby. W swojej podkreśliłam to, że pochodzę z Krynicy, stolicy polskiego hokeja, który bardzo lubię. Kręciliśmy na lodowisku w Krakowie, podczas treningu hokeistów.
Na drugi dzień były już nagrania programu. W ciągu godziny musiałyśmy zrobić zakupy. Jednak niektóre ujęcia powtarzano, np.: kilka razy, gdy wchodziłyśmy do sklepu czy wychodziłyśmy z przymierzalni. Ten czas nam doliczano, ale faktycznie na zakupy każda uczestniczka miała godzinę.
Oceniały ciebie konkurentki…
-To, że wygrałam było trudne do realizacji, gdyż w sumie byłyśmy cztery dziewczyny, w tym dwie to siostry. Oczywiście przyznawały sobie największą ilość punktów.
Twoje życie zawodowe przebiega dwutorowo…
- Jestem tłumaczem j. rosyjskiego i managerem. Tworzę firmę od podstaw. Ale uczestniczę też w sesjach fotograficznych. Zawsze lubiłam odmiennie się ubierać, kreować własne stylizacje. Po tym, jak zostałam Shopping Queen pojawiły się kolejne propozycje, w tym udział w programie mistera Rafała Maślaka „Dziewczyna lata”.
Dziękuję za rozmowę
Małgorzata Kareńska. Fot. aut, prywatne Emanueli Dulkiewicz