Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 25 kwietnia. Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki
06/03/2017 - 05:25

Czy Ryszard Florek zbuduje nam drugą Austrię?

Kilkanaście lat temu wymyślił sobie, że zrobi z Sądecczyzny narciarciarski raj, taki jakie są w Alpach, który nakręci innym lokalny biznes i dźwignie lokalną gospodarkę. Wystarczy tylko połączyć istniejące stacje narciarskie i dobudować kilka nowych wyciągów i tras zjazdowych. Niestety, tylko jemu, biznesmenowi, który w niewielkim mieście zbudował firmę odnoszącą sukcesy na światowym rynku, wydaje się to proste.

RDOŚ nie ma takich kompetencji. Ocenia wpływ na środowisko jedynie tego, co zostanie mu przedstawione.

Nie jestem planistą ani dyrektorem tej instytucji. Ale gminy chciały już wybudować to, co wchodziło w skład projektu Siedem Dolin. Tworzyły studium, potem plan zagospodarowania przestrzennego i wysyłały do uzgodnienia RDOŚ. Tak poszły plany z Krynicy, z Łabowej, z Muszyny. Co zrobił RDOŚ? Nie poprosili o całościowy plan, tylko powtarzali "nie" za każdym razem. "Nie", bo zdaniem dyrektora projekty gmin znacząco negatywnie oddziaływałyby na środowisko.

Twierdzi pan, że od razu wydali wyrok?

A znali przecież cały pomysł, bo od początku jest na stronie internetowej. Projekt Siedem Dolin był znany nawet jeszcze przed wprowadzeniem obszarów Natura 2000, bo przekazaliśmy roboczą koncepcję władzom Popradzkiego Parku Krajobrazowego. Ja nie znam na wyrywki prawa w tym zakresie jeśli trzeba było przedstawić cały projekt, to należało o tym powiadomić gminy. Tym bardziej, że rozmiar projektu dla gmin był jasny, bo od początku złożyłem oświadczenie, że jeśli to ja będę realizował projekt na ich terenie, wszelkie zyski zostaną przeznaczone na sponsoring sportu w każdej z gmin; spotkania z wójtami i burmistrzami odbywały się już dziesięć lat temu, wszyscy więc projekt Siedem Dolin znali. A RDOŚ nigdy nie poprosił o cały projekt. Nie mając żadnych badań, żadnej wiedzy, po prostu wydał wyrok na tę inwestycję. Urzędnik, któremu zależy na rozwoju, powinien pomóc gminom. Ale urzędnik, któremu na tym nie zależy, powiedział "nie".

Czy dotychczasowe niepowodzenia nie przekonują pana, że ten projekt musi mieć wyrazistego lidera? Nawet samorządowcy, z którymi rozmawiamy wskazują właśnie na pana.

Od dawna mówię, napisałem to nawet na stronie internetowej projektu, że moim zdaniem Siedem Dolin to rzecz wykonalna. Tyle, że gminy nie chciały inwestować w kosztowny plan zagospodarowania przestrzennego bez gwarancji, że znajdzie się inwestor. Zapewniłem więc, że jeśli nie będzie innego inwestora, to daję gwarancję, swego rodzaju ubezpieczenie, że jeśli projekt wykonany zostanie tak, jak zaproponowałem, zainwestujemy w to.Problem jest też taki, że niczego nie da się tam zrobić bez Lasów Państwowych, do których należy większość terenu. W przypadku trzech wyciągów aż 100 procent. Jeśli dla tego obszaru zmieni się plan zagospodarowania, Lasy mogą ogłosić przetargi. Dlaczego więc ja mam poświęcać swój czas i pieniądze dla kogoś? Może ziemię pod Siedem Dolin kupi jakiś fundusz arabski albo angielski, tak jak krynicką Gondolę...

Nie chce pan przecierać szlaku dla nie wiadomo kogo?

Na pewno zrobiłbym dużo dobrego dla Lasów Państwowych, bo wezmą więcej za grunt z gotowym planem, na pewno dla gmin, bo zapewni im to rozwój i na pewno dla mieszkańców, bo otrzymają ofertę dobrej pracy. Na pewno dla budżetu państwa, który będzie miał z tego tytułu podatki.

Wiele widzi pan tych korzyści...

Trudno nie zauważyć, że jak przyjeżdża turysta, to przywozi ze sobą pieniądze. Ale on przyjedzie, jeśli dostanie to, czego oczekuje. Oczekiwania są już wysokie. Jeśli zapewnimy światowy standard, między innymi wielość tras, mamy szansę, że tu przyjedzie również turysta zagraniczny - ten, który przywiezie tu pieniądze, które stworzą dodatkowe miejsca pracy. Nie tylko do nowych wyciągów, hoteli i restauracji. Także do już istniejących, do Krynicy, na Słotwiny. Jak będzie tam więcej pieniędzy, będą musieli płacić pracownikom więcej, bo zapotrzebowanie na pracowników wzrośnie. Automatycznie rośnie też wynagrodzenie. To proces widoczny w całej gospodarce. Na droższego pracownika nie będzie stać firmy, która konkuruje z Chińczykami. Ale będzie na niego stać firmę, która zarabia więcej niż konkurencja - w tym przypadku tego, kto przyciągnie turystę z grubszym portfelem.







Dziękujemy za przesłanie błędu