Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
19/11/2015 - 09:10

Wilk na walizkach. PiS idzie po prezesa krynickiego uzdrowiska?

Przyszedł do ledwo zipiącej krynickiej uzdrowiskowej spółki, żeby ją zrestrukturyzować i wyciągnąć z finansowego dołka. Udało się. Firma jest na plusie, ale prezes rządzi z nadania Platformy Obywatelskiej. Czy PiS, który właśnie przejął władzę od razu go przegoni, czy też zda egzamin z deklarowanej dobrej woli i dokona merytorycznego bilansu otwarcia.

Rozmowa z Jarosławem Wilkiem prezesem spólki Uzdrowisko Żegiestów 

Dochodzą do pana uszu korytarzowe plotki, że powinien się pan już pakować do kartonowego pudełka, bo skarb państwa, do którego należy spółka, ma nowego politycznego gospodarza?

Jeśli słychać takie głosy, to ze strony moich oponentów, tych którym nie podoba się kierunek i sposób rozwoju uzdrowiska. Liczą na to, że zmiana władzy przyniesie także zmianę władzy w uzdrowisku.

Kto szykuje się na pana odejście?

Tak naprawdę chodzi o jeden ze związków zawodowych. A konkretnie o zakładową Solidarność. Moi oponenci byli widoczni podczas pikiety zorganizowanej w Nowym Sączu pod poselskim biurem niedawnego ministra skarbu Andrzeja Czerwińskiego. Tyle tylko, że spośród liczącej ponad trzysta siedemdziesiąt osób załogi, bo tylu pracowników zatrudnia uzdrowisko, w pikiecie wzięły udział zaledwie trzy osoby. Przewodniczący związku i jego zastępca oraz członek rady nadzorczej z ramienia załogi. Było też pięciu zwolnionych pracowników. I to była cała pracownicza obsada tej pikiety. Reszta to byli jacyś zebrani ludzie. To pokazuje, że tych oponentów rzeczywiście mam, ale  wbrew pozorom nie jest ich tak wielu, za to są głośni i wykorzystują polityczne zaplecze do swojej gry.

Związkowcy mogą mieć swoją siłę rażenia, ale ostatecznie nie mogą pana usunąć z prezesowskiego fotela. Decyzja będzie należeć do nowej politycznej, prawicowej  ekipy, a konkretnie do ministra skarbu. Jest pan gotowy na to, że panu podziękuje?

Spółki skarbu państwa podlegają bezpośrednio szefowi resortu skarbu, który spełnia rolę właściciela. Jeśli właściciel się zmienia, a można powiedzieć, że w jakimś stopniu tak właśnie jest, to można oczekiwać decyzji związanych z obsadą kadrową w poszczególnych spółkach. Jak będzie w moim przypadku, to się okaże. Uszanuje każdą decyzję ministra.

Politycznie nie będzie się pan dobrze kojarzył. Dwa lata temu objął pan rządy w uzdrowisku „ z nadania” rządzącej Platformy Obywatelskiej, choć do partii pan nie należy. To może zaważyć na pana negatywnej weryfikacji.

Jak pani słusznie zauważyła, nie jestem związany z Platformą Obywatelską, podobnie jak nie jestem związany z żadną inną partią, tyle że zostałem wybrany na stanowisko prezesa zarządu spółki w czasie, kiedy w Polsce rządziła PO. Przyszedłem po to, żeby spółkę zrestrukturyzować i doprowadzić do tego, żeby przynosiła zyski. To mi się udało.

Prawo i Sprawiedliwość, które przejęło władzę, odżegnuje się od polityki rewanżyzmu. Nawet niechętni tej formacji ekonomiści, podkreślają, że  związane z  gospodarką resorty objęli bardzo kompetentni ministrowie. Czy to daje panu nadzieję na merytoryczną ocenę pana pracy?

Chcę wierzyć, że ta ocena będzie merytoryczna.Należy pamiętać, że nie we wszystkich uzdrowiskach po zmianie rządu dokonywano zmian personalnych. Dotyczy to np. uzdrowiska Rabka-Zdrój, lub uzdrowiska Polanica-Zdrój. Odwołanie kogoś ze stanowiska winno być poparte  rzeczowymi argumentami.

Tak czy inaczej, zapewne nowy minister skarbu weźmie pod lupę spółki skarbu państwa. Jaki będzie ten bilans w przypadku krynickiego  uzdrowiska? Czego dowie się o zarządzanej przez pana spółce?

Tego, że uzdrowisko, które jeszcze dwa lata temu było w bardzo trudnej sytuacji i zalegało z pieniędzmi dostawcom i bankom, stało się firmą, która dysponuje wolnymi środkami finansowymi. Nie tylko odzyskaliśmy płynność finansową, ale także generujemy zyski na sprzedaży. Tak nie było chyba od kilkudziesięciu lat. Zyskali także szeregowi pracownicy, którzy realnie, wraz z premiami i nadgodzinami, zarabiają o ponad trzydzieści procent więcej niż wtedy, kiedy do uzdrowiska przyszedłem. Udało się też przedsięwzięcie z cyklem imprez kulturalnych w Pijalni Głównej, które przyciągnęły kilkadziesiąt tysięcy osób, przy czym takie działania wpływają korzystnie nie tylko na rozwój spółki, ale całej Krynicy, która jako miejscowość uzdrowiskowa musi się rozwijać pod względem turystycznym. Odbudowaliśmy też markę Kryniczanki. Produkcja i sprzedaż naszej sztandarowej wody mineralnej od 2013 r. wzrosła o ponad 200 procent. Krynicę w styczniu 2016 r. czekają kolejne pozytywne zmiany generujące zyski dla uzdrowiska i także dla branży turystycznej, ale o tym na razie nie chcę mówić.

Może w ogóle nie zdąży pan o tym powiedzieć, bo pana już w uzdrowisku nie będzie.

Menadżer nie może myśleć w perspektywie jednej kadencji pracy zarządu. Strategia rozwoju firmy to długi marsz. W przypadku uzdrowiska tak naprawdę, to są tylko pierwsze kroki długiego marszu. Zmiany, zaplanowane w mojej kilkuletniej strategii są bardzo trudne. To nie jest tak, że już w tym momencie udało się uratować spółkę, że się zrestrukturyzowaliśmy i już jesteśmy bezpieczni. Bo rynek bardzo dynamicznie się zmienia. Jeśli za nim nie nadążamy,  albo jeśli go nie wyprzedzimy, to zostajemy w tyle i w tym momencie zaczynamy generować straty. Czyli cały czas musimy się rozwijać i cały czas inwestować. Jeśli nie, bardzo szybko, nawet w pół roku, to wszystko, co udało się zrobić, można zaprzepaścić. 

Myśli pan, że uda się przekonać nowego ministra skarbu, do tego, żeby pozwolił panu kontynuować ten długi, biznesowy, naprawczy marsz?

To będzie zależało od ministerialnych decyzji dotyczących kierunku rozwoju spółki. Dzięki temu, że zostałem prezesem w zarządzie jednoosobowym, co dawało mi dużą samodzielność w podejmowaniu decyzji i przy dużym kredycie zaufania ze strony rady nadzorczej, udało się zrealizować  wiele trudnych rzeczy, wymagających odważnych decyzji.   Jeśli nie będzie takiego oparcia i takiej woli zmiany, to na pewno stanę przed pewnym dylematem, co należy dalej zrobić.

Nie tylko nie zamierza się pan trzymać swojego prezesowskiego fotela, ale jeszcze gotów jest pan stawiać warunki jeśli chodzi o pana samodzielność w zarządzeniu spółką?

Tu nie  chodzi o obronę mojej samodzielności, bo proszę mi wierzyć, że taka pełna decyzyjność jest ogromnym obciążeniem i brakuje mi osób, które mogłyby wraz ze mną współorganizować zarząd. Chętnie powitam zarząd wieloosobowy. Chodzi raczej o to, żeby spółka generowała dalsze zyski. Dzięki temu, będziemy mogli nadal się rozwijać. Musimy być konkurencyjni, aby utrzymać się na rynku. Dzięki temu zyskują pracownicy i Krynica. To nasze być albo nie być.

Kiedy spodziewa się pan „wyroku” z Warszawy?

Nowi ministrowie urzędują w swoich gabinetach zaledwie od kilku dni. To oczywiste, że będą musieli zająć się organizacją swoich resortów. A ja? Jestem gotowy i czekam na decyzję.  Do końca mojej kadencji zostało jeszcze pół roku,  podpisana z ministerstwem skarbu państwa umowa opiewa na trzy lata.

A co w sytuacji, kiedy skończy się pana biznesowa przygoda z uzdrowiskiem?  Ma pan plan awaryjny?

Do tej pory zajmowałem się restrukturyzacją dużych spółek, takich jak między innymi SGL Angraph w grupie SGL Carbon czy WSB NLU. Lubię nowe wyzwania i mam pomysł na zawodowe życie. O siebie się nie martwię.

I nie będzie panu żal, że nie zrealizuje pan do końca swojego biznesowego planu w uzdrowisku?

Żal będzie mi tylko jednego. Że nie zrealizuję swojego pomysłu zbudowania uzdrowiskowej spółki, która może generować kilkadziesiąt milionów złotych zysku. Będzie mi żal, że firma, która ma olbrzymi potencjał, co udało się udowodnić w ciągu tych dwóch i pół roku, być może dalej się nie rozwinie. W każdym razie jeśli z uzdrowiska odejdę będę się bacznie przyglądał temu czy to, co udało się osiągnąć nie zostanie zmarnowane.

Czy to, czy pan zostanie w spółce czy też nie, będzie testem dla deklarowanej dobrej woli prawicowych rządów?

Ja tego tak nie postrzegam. To jest suwerenna decyzja rządu, do czego właściciel ma pełne prawo.  Ja sam też musiałem podejmować trudne decyzje personalne i rozumiem, że to może być różnie oceniane i nie wszystkim się podobać. To oczywiste, że decyzja należy do ministra skarbu państwa i na pewno nie będę jej oceniał i komentował. 

Rozmawiała Agnieszka Michalik

Fot. B.S







Dziękujemy za przesłanie błędu