Jan Golonka: Krawat zakładam tylko na wesela i pogrzeby
Jan Golonka, były starosta powiatu nowosądeckiego, a obecnie prezes Zarządu Sądeckiej Grupy Producentów Owoców i Warzyw „Owoc Łącki” opowiada o swojej nowej pracy i stojących przed nim wyzwaniach.
Zostawił pan za sobą dwadzieścia pięć lat pracy w samorządzie i przeszedł do biznesu, zostając prezesem Zarządu Sądeckiej Grupy Producentów Owoców i Warzyw "Owoc Łącki". Trudno się było Panu przesiąść z fotela starosty powiatu nowosądeckiego na stołek prezesa? Łatwo było podjąć taką decyzję?
Zarządzanie ma to do siebie, że ono jest bardzo podobne. Samorząd też zawsze traktowałem jako organizm gospodarczy, z przedsiębiorcami również zawsze starałem się blisko współpracować. Może to nie jest jakiś taki wielki przeskok tylko naturalne przejście. To jest branża, z która byłem zawsze związany. Teraz krawat zakładam tylko na wesela i pogrzeby.
Ma pan swój sad więc było panu łatwiej.
Tak, mam swój sad i swoje gospodarstwo i z ta branżą zawsze współpracowałem. Początek mojej kariery zawodowej to również była spółdzielnia ogrodnicza. A od wielu lat jestem związany z „Owocem łąckim”, jako jeden z członków grupy producenckiej. Mogę wiec powiedzieć, że sadownictwem zajmowałem się zawsze, z trwającą dwadzieścia pięć lat przerwą na samorząd.
Czy da się porównać zarządzanie własnym sadem do zarządzania taka firmą jak "Owoc Łącki"?
Wiadomo, ze jedno z drugim się wiąże, bo grupa producencka, to jest grupa, która składa się z członków, m. in. takich jak ja, którzy dostarczają owoce, ale my mamy również drugą część, to jest przetwórnię. Przetwórnia w Olszanie przetwarza owoce na soki, na koncentraty. Tak, że to już jest rynek globalny. Owoce sprzedajemy w sieciach krajowych i częściowo na eksport, ale w tej chwili głównie dla sieci handlowych pracujemy.
Powiedział pan, ze sprzedajecie do dużych sieci handlowych, miał pan na myśli hipermarkety?
Tak, nie wymieniając ich z nazwy.
Ilu jest producentów zrzeszonych w grupie producenckiej?
W grupie jest 93 członków z Podegrodzia i z Łącka. Tak, to jest z regionu, bo jest druga grupa "Olsa" z Olszany, z którą współpracujemy i z która mamy wspólne zrzeszenie producentów, które handluje w naszym imieniu owocami.
Powiedział pan, ze sprzedajecie do dużych sieci handlowych, ale też macie małe sklepiki. W Nowym Sączu jest ich kilka. Czy to tez jest jakiś sposób na sprzedaż jabłek czy to jest tylko forma promocji?
Tak, ale generalnie będziemy tworzyć sieć na nasze soki i na nasze inne produkty. W najbliższym czasie nie będziemy tej sieci rozbudowywać, chyba, że się coś zmieni na rynku.
To będzie sieć handlowa rozwijana tylko na Sądecczyźnie?
Nie chciałbym w tej chwili mówić, jak to będzie wyglądało, bo nie ma jeszcze zdecydowanych planów, na razie modernizujemy jeszcze zakład przetwórczy i urządzenia w Łącku, żeby zwiększyć wydajność i jakość. Natomiast w Olszanie planowana jest rozbudowa zakładu.
Jakiego typu będzie to modernizacja?
Zwiększenia produkcji koncentratów, rozbudowa magazynów, ale to dopiero w przyszłości.
Myślicie o wejściu na rynki zagraniczne z owocami z Sądecczyzny?
- Polska jest generalnie największym producentem jabłek w Europie i eksporterem również. W związku z tym bez eksportu nie jesteśmy w stanie tych 4 mln jabłek zagospodarować. Do tej pory 800 tys. do 1 mln szło do Rosji, teraz wysyłamy tam trochę mniej. Bardziej na eksport są nastawione te tereny grójeckie, sandomierskie, lubelskie niż my, ale również z naszego terenu wywozimy te kilkanaście tysięcy owoców. Gdyby nie działalność tych naszych grup sądeckich to te nasze jabłka by się na tym terenie w ogóle nie sprzedały.
Sprzedajecie zatem owoce za granicę?
- Nie są to jakieś ilości znaczące, ale eksport rozpoczyna się dopiero w lutym, marcu, gdy już własne zapasy zostaną zużyte w tych krajach, albo kiedy można wysyłać bez cła i od marca, od kwietnia rusza nasz rynek.
Jak tegoroczna susza wpłynęła na plony?
Susza była i to bardzo poważana i drzewa, szczególnie młode ucierpią na tym. Natomiast owoce w tym roku były na pewno drobniejsze, ale tylko w naszym rejonie, gdzie nie mamy nawadniania . Grójec ma w większości nawadnianie sadów, bo tam było zawsze sucho. W Polsce generalnie w tym roku jabłek jest bardzo dużo i stąd jest problem z tymi małymi jabłkami, bo nikt nie chce obniżyć norm na nie.
Czy zatem sadownicy nie powinni pomyśleć o zabezpieczaniu się typu inwestycje w nawadnianie?
To jest kolejna inwestycja. Dużo sadowników zrobiło inwestycje w siatki gradowe w ubiegłym roku, ponieważ dwa lata temu był grad. Okazało się, ze w ubiegłym roku nie było gradu tylko susza, to są bardzo drogie inwestycje. W ciągu ostatnich lat sadownicy zmienili bardzo dużo w swoich gospodarstwach, ale jeszcze dużo jak widać trzeba zrobić.
Śledzi pan, to co się dzieje w starostwie?
Raczej nie, Ćwierć wieku pracy w samorządzie wystarczy, przechodzę na następny etap, zajmuje się moją obecną pracą. Oczywiście śledzę inwestycje, cieszę się z budowy obwodnicy zachodniej Nowego Sącza. Miałem jeszcze okazję podpisywać umowę na jej budowę. Zależy mi na tym, żeby Sądecczyzna dalej rozwijała się jak najlepiej.
Nie zamyka się pan tylko w sadownictwie. Został pan członkiem Rady Programowej Uniwersytetu III wieku.
Jestem już w tym wieku, że jest to naturalne. Nic z tego nie wyjdzie pewnie nigdy. W poprzedniej kadencji samorządu mieliśmy taki duży projekt zagospodarowania terenu w Nawojowej w strefie aktywności gospodarczej pod kątem osób starszych, zabezpieczenia im odpowiednich warunków życia, leczenia i rozwoju. Z tego na pewno nie zrezygnujemy. Nie z Nawojowej, tylko z takiego kierunku działania, żeby pokazać, że seniorzy mogą tez mieszkać w godziwych warunkach, w mieszkaniach chronionych, ale pod nadzorem medycznym.
Miałby to być ośrodek dla osób starszych?
Nie tylko ośrodek, to jest wieloetapowa koncepcja. Pierwsza jest związana z Norwegią, ostatnio będąc tam widziałem, ze najpierw to mamy opiekę z zewnątrz, osoby starsze mieszkają w domu i maja kontakt z centralą i łączą się z nią przez internet, czy przez telefon i jeżeli maja jakąś potrzebce zdrowotną to przyjeżdża do nich lekarz lub pielęgniarka lub czasem trzeba zrobić zakupy lub wytłumaczyć jak zażyć lekarstwa. Ale jeżeli ta osoba z wiekiem staje się coraz mniej samodzielna to wtedy może się przenieść do takiej wioski, gdzie może sobie mieszkać w domku samodzielnie, ale juz jest pod nadzorem, już ma dostęp do rehabilitacji, do lekarza, do pielęgniarki. Na razie powstają takie ośrodki dla ludzi bogatych w Polsce, natomiast nie ma czegoś takiego dla ludzi średnio zamożnych i mniej zamożnych. Druga część projektu to centrum diagnostyczno-medyczne, również z niektórymi klinikami specjalistycznym. Właśnie takie centrum miało powstawać w Nawojowej.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Robert Drobysz
...
Jan Golonka (ur. 1955) w gminie Łącko. Wykształcenie: wyższe (Akademia Rolnicza Kraków),studia podyplomowe – zarządzanie w administracji publicznej (MSAPAE Kraków), zawód: mgr inż. Ogrodnictwa. Dotychczasowa kariera: 1990-98 – przewodniczący Rady Gminy w Łącku,1997 – 98 – Wiceprzewodniczący Zarządu SMSUP, 1998 – 2014 – Starosta Nowosądecki. Obecnie prezes Zarządu Sądeckiej Grupy Producentów Owoców i Warzyw „Owoc Łącki” Sp. z o.o.
Rodzina: żona i dwie córki. Hobby: ogrodnictwo, turystyka.
Fot. P.Grel, archiwum (Owoc Łącki, zakład w Olszanie)