Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
13/02/2016 - 21:45

Chełmiec: Józef Zygmunt - Wójt jest moim zdaniem wzorowy

O inwestycjach i planach rozwojowych gminy Chełmiec oraz o tym, że to mieszkańcy a nie radni zatrudniają wójta rozmawiamy z Józefem Zygmuntem, przewodniczącym rady gminy Chelmiec.

Gmina Chełmiec ma w tym roku bardzo, bardzo ambitny budżet z wieloma dużymi inwestycjami i  trzyipółmilionową nadwyżką. Mimo najróżniejszych tarć i polaryzacji w radzie, radni potrafią stanąć na wysokości i takie strategiczne inwestycje przegłosowywać jednogłośnie. Co według radnych będzie największym wyzwaniem w tym roku?

Po pierwsze uważam, że jest bardzo mocno przejaskrawiony ten podział rady. Na co dzień tego podziału absolutnie nie widać. 99 procent uchwał jest właściwie przegłosowanych jednogłośnie. Budżet jest przegłosowywany jednogłośnie. Wszystkie najważniejsze uchwały przegłosowywane są przy pełnym porozumieniu, absolutorium też. Jest fajna, sprawna i rzetelna praca w komisjach.  Nie dostrzegam tego problemu podziału, gdy zasiadam jako przewodniczący rady. Chciałbym też podkreślić, że jestem jedynym radnym w całej gminie Chełmiec, który od 90 roku do dziś ma mandat samorządowca. A  mówię to dlatego, że mam przegląd jak to wszystko wyglądało i bardzo istotną rzeczą jest fakt, że zmienił się nam mocno ustrój gminy. Dzisiaj najważniejszą osobą w gminie jest wójt wybierany w wyborach bezpośrednich. Rada nie zatrudnia, nie wybiera wójta. Rada ma bardziej kreatywną, bardziej opiniodawczą rolę a wójt kreującą rzeczywistość, kreującą programy w różnych dziedzinach życia. I jest w tym moim zdaniem wzorowy. I bardzo się cieszę, że po raz kolejny, trudno nawet liczyć te lata, gmina Chełmiec jest najlepszą gminą wiejską we wszelkich rankingach. Generalnie jest tu wszystko: mieszkaniec ma dostęp do gazu tam, gdzie jest takie zapotrzebowanie, woda – nie ma problemu żadnego, kończymy kanalizację – a przecież jest to największa gmina w Polsce i nie jest ją łatwo skanalizować nawet ze względu na ukształtowanie terenu, jest miejsce na rekreację i wypoczynek. Dziś ludzie zmieniają styl życia i do tego stylu trzeba dostosować działania gminy. Ludzie chcą placów zabaw, siłowni pod chmurką, ścieżek rowerowych. I my już takie projekty mamy gotowe. O co dzisiaj ludzie walczą? O chodniki. a do niedawna wydawało się to ekstrawaganckie. Teraz w większości wsi chodniki w centrach są. Walczymy o to, by te chodniki rozbudowywały się na dalsze odcinki. Oczywiście jest problem z chodnikami nie przy naszych drogach.

Ma Pan tu oczywiście na myśli przede wszystkim drogi powiatowe. Czy jest szansa, jak radni się na to zapatrują, by w końcu dogadać się ze Starostwem i żeby rzeczywiście tam, gdzie gmina może za własne pieniądze zrobić chodniki, te chodniki powstały? Ten problem wraca jak bumerang.

Trzeba powiedzieć, że na własnym terenie mamy już bardzo dużo zbudowanych dróg a w zasadzie chodników zbudowanych razem z powiatem. Mówię na przykład o ciągu w Chomranicach. Jest naprawdę dużo zrobione wspólnego.

Ale wójt traci cierpliwość i na sesji mówi wprost: "pierdu, pierdu" o deklaracjach powiatu.

Nie, nie. Wójt ma na dzień dzisiejszy pieniążki na całość. Powiat nie ma. I musimy znaleźć takie rozwiązanie, żebyśmy wszyscy byli zadowoleni. Wójt słusznie walczy o wszystkie chodniki. Takie jest jego zadanie. Pan starosta też realnie mówi: w tym roku mogę robić to, za rok – to. Powiat ma kilkanaście gmin do podziału środków i nie wolno o tym zapominać i inni wójtowie też o chodniki zabiegają. I gdzieś musimy znaleźć złoty środek. I jestem przekonany, że taki znajdziemy. I na pewno w tym roku zaczniemy wspólne inwestycje.

Kanalizacja gminy – przystępujecie do ogromnego przedsięwzięcia rozłożonego na trzy lata, ale jednocześnie wraca temat tego śmierdzącego jajka, czyli kanalizacji w Świniarsku. Czy rada nie obawia się, że Unia Europejska może nie dać pieniędzy na tą alternatywną sieć dla tej, która okazała się awaryjna?

Nie. Tu od razu powiem, że ta sprawa będzie niedługo za nami. Będzie sieć, pieniążki na to są zabezpieczone. Oczywiście to jest pewna uciążliwość dla mieszkańców, którym po raz drugi niestety, rozkopie się podwórka.

Oni na pewno będą oczekiwać rekompensaty za przywrócenie swoich terenów do stanu sprzed tych kolejnych prac…

Oczywiście będziemy rozmawiać z ludźmi. Ich pewne roszczenia czy pewne uwagi są słuszne. Drugi raz niszczy im się podwórka, ogrodzenia, infrastrukturę wokół domów. Trzeba więc z nimi rozmawiać, żeby też znaleźć zrozumienie u  nich. My nie mamy innego wyjścia – musimy zrobić nową kanalizację. I tę kanalizację już robimy. Jesteśmy już po wszelkich decyzjach.

Sortownia w Klęczanach.

To też jest temat, który wymaga rozmów. I dużo już na ten temat powiedziano. To jest sortownia  a nie żadne wysypisko ani żadne składowisko. To nie jest nic nadzwyczajnego.

To co, radni z tamtego terenu nie potrafią tego mieszkańcom wytłumaczyć? W tym wypadku akurat nie można całego zadania w tym zakresie zrzucać na wójta, a wydaje się, ż tego właśnie oczekują mieszkańcy i sami radni.

Dlatego moje stanowisko jest takie, że bronię pana wójta. A właściwie nawet nie bronię, tylko mówię o tej sprawie tak jak jest. Jest to sortownia czyli nic innego jak uporządkowanie pewnej gospodarki, którą prowadzi gmina. Od mieszkańców gminy odbiera się przecież sortowane lub niesortowane śmieci. Do Klęczan będą wożone jedynie właśnie sortowane. Tam będą one tylko i wyłącznie odpowiednio dzielone i pakowane a my będziemy mogli na tym troszeczkę zarobić. Dlatego, że my wtedy będziemy te śmieci , odpady sprzedawać jako nasz surowiec. Wskazane są trzy sortownie już działające, do których będą mogli pojechać przedstawiciele mieszkańców, by przekonać się naocznie jak to w rzeczywistości wygląda. Dodatkowo musimy pamiętać, że sortownia da miejsca pracy. A musimy o tym pamiętać jako o alternatywie dla kurczących się etatów w kopalni w Klęczanach, gdzie kiedyś przecież skończy się surowiec. Uważam, że jest to sprawa, która nie powinna budzić żadnych kontrowersji.

Gmina ma zakusy na uruchomienie Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Wcześniej radni zgodzili się na mocne obcięcie stawek podatków, co miało przyciągnąć do gminy inwestorów na przykład firmy transportowe. Czy radni już widzą jakieś efekty? Jakiś ruch inwestycyjny. Wójt deklarował, że wciągu roku będzie można ocenić słuszność decyzji, która kosztowała gminę spadek wpływów do budżetu w wysokości około 500 tysięcy.

Ktoś, kto dzisiaj chce sobie poszukać fajnego gruntu na terenie Sądecczyzny szuka miejsca, gdzie będzie miał kanalizację, wodociąg, wszelkie inne dostępne media i ładny krajobraz. A są piękne miejsca w gminie Chełmiec. U nas będzie miał do tego wszystkiego jeszcze niskie podatki. Taki - w cudzysłowie – raj podatkowy trzeba stworzyć. I my z tym idziemy mocno do przodu. To jest oczywiście pewne ryzyko, bo z jednej strony jest pomniejszenie wpływów, ale liczymy na to, że poprzez dynamikę wzrostu przedsiębiorczości,  ale też dynamikę wzrostu demograficznego to nam się znacznie zrekompensuje a w przyszłości jeszcze na tym znacznie zarobimy. Na to liczymy. Uważam, że każdy gospodarz powinien zapraszać na swój teren jak największą ilość ludzi. Mam pewność, że to dobry ale też głęboko przemyślany kierunek działania. Trzeba też pamiętać, że przy większej ilości mieszkańców tańsza robi się w utrzymaniu cała infrastruktura.

Skoro radni są zgodni dla tak wielu działań i pomysłów wójta to skąd takie sytuacje zapalne, jak ostatnia sesja nadzwyczajna zwołana przez samych radnych?

Powtarzam raz jeszcze. Dzisiaj to mieszkańcy wybierają gospodarza gminy Chełmiec. Mieszkańcy po raz trzeci, nieprzypadkowo, wybrali pana Bernarda Stawiarskiego. To mieszkańcy są pracodawcami pana Bernarda Stawiarskiego. I to jest gospodarz. My, jako radni, mamy zupełnie inną funkcję. Chciałbym też podkreślić, że w tych wyborach byliśmy wybierani w okręgach jednomandatowych, według ordynacji większościowej. A więc każdy z nas ma jakby swój teren. Nie ma tak jak dawniej, że z jednej wsi było dwóch czy trzech radnych. Dzisiaj każdy z nas wie, z jakiego poletka został wybrany i za co odpowiada. To bardzo czytelny system. Jeśli jak jestem z terenu Piątkowej, to wiem, że problemy tej miejscowości rozwiąże z wójtem gminy. Nie mam innego partnera. I każdy z radnych musi o tym wiedzieć. Mamy jeszcze przyzwyczajenie opinii publicznej, że rada była organem nadrzędnym do wójta, że rada była pracodawcą wójta, że rada wójta wybierała a później miała wpływ na jego decyzję. To się skończyło. Rada ma swoje zadania. Pan wójt też ma swoje zadania i je wypełnia. Ja nie dostrzegam żadnych najmniejszych konfliktów jeżeli zrozumiemy ten mechanizm.

A to nie zmierza w kierunku autokracji?

Najdziwniejsze pytanie, z jakim się spotkałem brzmiało: co się stało, że przewodniczący rady porozumiał się z wójtem. A co w tym jest takiego dziwnego? To jest elementarna sprawa – żeby radny porozumiał się z wójtem. To jest tak elementarne na poziomie samorządu, że nawet nie ma o czym dyskutować. Wójt jest jedynym gospodarzem, który może rozwiązać twoje problemy. A ja jestem przedstawicielem określonego terenu, określonych ludzi. Trzeba sobie też jasno powiedzieć, że wójt jest pracodawcą dla wielu, wielu ludzi: dyrektorów i tak dalej. I to on dobiera sobie ludzi.

Rozmawiała: Ewa Stachura

Fot.: (MACH).







Dziękujemy za przesłanie błędu