Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
10/12/2022 - 15:10

Szpiedzy są problemem Unii Europejskiej. Dlaczego tak trudno ich złapać?

W obliczu wzmożenia aktywności rosyjskich i chińskich centrali wywiadowczych, Bruksela pozostaje miejscem działania szpiegów z tych krajów. Fakt, że „ściany mają uszy”, od dawna jest dostrzegany w życiu urzędników UE i NATO.

Walka ze szpiegostwem na tym terenie wzbudza jednak na nowo zainteresowanie, bo unijni „łowcy szpiegów” podwajają swoje wysiłki w obliczu wrogich działań agentur z Rosji i Chin.  Podsłuchują one — jeśli wierzyć ostrzeżeniu kierowanemu do personelu Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych — również w barach i restauracjach w pobliżu siedziby Komisji Europejskiej.

Nikt dokładnie nie wie, ilu szpiegów działa w stolicy UE. Bruksela gości nie tylko instytucje UE i NATO, ale także około 100 innych organizacji międzynarodowych i 300 zagranicznych misji dyplomatycznych. Według belgijskiego ministerstwa spraw zagranicznych, zatrudniają one razem około 26.000 zarejestrowanych dyplomatów – a więc potencjalnie każdy z nich może być szpiegiem.

Dla szpiega paszport dyplomatyczny jest najlepszą przykrywką. Dyplomaci są chronieni przed ściganiem na mocy Konwencji Wiedeńskiej. Belgijscy urzędnicy bezpieczeństwa szacują, że w niektórych ambasadach od 10 do 20 procent dyplomatów to oficerowie wywiadu.

Praca w środowisku akademickim lub w think-tankach — miejscach, w których ludzie otrzymują wynagrodzenie za zdobywanie i analizowanie informacji — to również atrakcyjne „przykrywki”. Wolny Uniwersytet w Brukseli zamknął swój Instytut Konfucjusza, chiński program językowy i kulturalny, w 2019 roku po tym, jak dyrektor instytutu został oskarżony o szpiegostwo na rzecz Pekinu. Według belgijskich mediów Belgia wydaliła również chińskiego doktoranta w 2021 r., ponieważ jego praca naukowa była przykrywką dla jego pracy wywiadowczej.

Dziennikarstwo to kolejna dobra przykrywka — zapewnia dostęp do szeregu wydarzeń i osobistości. Według belgijskich służb bezpieczeństwa, co piąty chiński dziennikarz pracujący w Brukseli jest podejrzany o bycie oficerem wywiadu.

W większości przypadków walka ze szpiegostwem na terenie Brukseli należy do rządu belgijskiego. Ale również Komisja Europejska, Rada Europejska, Parlament Europejski i NATO mają swoje własne biura ds. bezpieczeństwa, które zajmują się zapobieganiem przenikaniu szpiegów do ich budynków i uzyskiwaniu dostępu do poufnych dokumentów.

Nie ma jednak formalnej agencji wywiadowczej UE ani nawet organizacji, która koordynowałaby 27 krajowych służb szpiegowskich bloku – w przeciwieństwie do sił policyjnych, gdzie Europol odgrywa rolę koordynującą. Jest mało prawdopodobne, aby koordynacja na szczeblu UE nastąpiła w najbliższym czasie, a rządy krajów unijnych niechętnie dzielą się informacjami w tym obszarze.

Stąd też odpowiedzialność za zwalczanie szpiegostwa na terenie Brukseli spoczywa na belgijskiej Państwowej Służbie Bezpieczeństwa i wojskowej  Służby Bezpieczeństwa, które współpracują ze 120 służbami z 80 krajów.

Belgia ma długą historię ścigania szpiegów. W latach 60. prezydent Charles de Gaulle wycofał Francję z wojskowej struktury dowodzenia NATO, zmuszając transatlantycki sojusz obronny do przeniesienia siedziby do Brukseli. Obawiając się radzieckich wpływów, Stany Zjednoczone nalegały, aby Belgia zwiększyła wysiłki kontrwywiadu. Belgijskie służby bezpieczeństwa zwiększyły wówczas sześciokrotnie swoje siły kontrwywiadowcze. Mimo to Bruksela nadal była uważana za miejsce intensywnych działań wywiadowczych, m.in. w 2003 r., wybuchł skandal w związku z wykryciem w budynku Rady Europejskiej Justus Lipsius urządzeń podsłuchowych.

Na początku 2022 r. Belgia przyjęła ustawę dającą funkcjonariuszom bezpieczeństwa większą swobodę podczas dochodzeń. Minister sprawiedliwości Vincent Van Quickenborne, odpowiedzialny za bezpieczeństwo państwa, powiedział, że ustawa daje „więcej uprawnień do przesłuchań, bardziej inwazyjne metody, ale zawsze pod zwierzchnictwem prawa”. Pozwoli to m.in. podwładnym służb bezpieczeństwa państwa uczestniczyć w zakazanych demonstracjach itp. Belgijska państwowa służba bezpieczeństwa podwoiła też swój personel do 1000 osób.

Oczekuje się również, że Van Quickenborne przedłoży nowe prawo ułatwiające ściganie poprzez rozszerzenie definicji szpiegostwa. Szpiegostwo samo w sobie nie jest w Belgii klasyfikowane jako przestępstwo. Szpiedzy narażają się na ściganie jedynie poprzez przekazywanie informacji niejawnych o kluczowym znaczeniu narodowym wrogiemu lub obcemu mocarstwu. Na przykład były belgijski dyplomata Oswald Gantois był badany pod kątem ujawnienia informacji rosyjskim tajnym służbom, ale został skazany dopiero w 2018 r. za udział w nielegalnym związku działającym w celu popełniania fałszerstw.

Jest jednak wiele obaw związanych z tym, że niewielka Belgia nie jest praktycznie w stanie konkurować z zasobami obcych mocarstw, takich jak Chiny czy Rosja. Belgijskie służby wywiadowcze również starają się unikać światła reflektorów. Zazwyczaj złapanym szpiegom każe się opuścić kraj. Dzieje się to rutynowo, ale proces ten najczęściej odbywa się dyskretnie za pośrednictwem ich ambasad. Wydalenia rzadko są upubliczniane, jak miało to miejsce w przypadku wyrzucenia 21 rosyjskich dyplomatów po rosyjskiej inwazji na Ukrainę.

Dyskretna walka na „cichym froncie” wywiadowczym nadal ma miejsce i nic nie wskazuje, aby miała się ku końcowi, wręcz przeciwnie, tyko jej metody i instrumenty stają się coraz bardziej wyrafinowane. (A. Skrzydło, fot.: Pixabay/ zdjęcie ilustracyjne)







Dziękujemy za przesłanie błędu