Sweet focie czyli wizyta premier Kopacz w Nowym Sączu jak ustawka za Gierka
Sweet focią z panią premier, która w weekend gościła w Nowym Sączu nie każdy może się pochwalić. Tym większy honor dla tych, którzy dostąpili zaszczytu bycia „w najbliższym otoczeniu”. Swoim szczęściem z użytkownikami Facebooka podzielili się Grzegorz Fecko i Robert Sobol. Szkoda tylko, że swoich zdjęć nie mogli opatrzyć podróżno-wyborczym hasłem szefowej rządu i szefowej swojej formacji „Kolej na Ewę”.
Nie mogli, bo hasło do Nowego Sącza nie przystaje. Hołubione przez władzę i panią premier Pendolino kupione za 400 mln euro do Nowego Sącza niestety nie dojeżdżają. A tym „zwyczajnym” ,na trasie Krynica -Warszawa, przeznaczonym dla mieszkańców powiatowego miasta, który jeździ tylko w soboty i niedziele, pani premier nie mogła przecież jechać. Podróż trwałaby za długo, a szefowa rządu przecież jest taka zapracowana i tyle miast i wsi jeszcze przed wyborami musi odwiedzić.
Być może bardziej komfortowa i szybsza byłaby podróż Impulsem sądeckiego Newagu, którym zachwycała się Ewa Kopacz? Może takim nowoczesnym, szybkim pociągiem do Nowego Sącza pani premier by przyjechała? To pytanie pozostaje bez odpowiedzi, bo miejsca u boku Ewy Kopacz były ściśle dla dziennikarzy reglamentowane. Reporterska prowincja musiała na zorganizowanym w Newagu spotkaniu trzymać się od tak zacnego gościa w stosownej odległości, w przeciwieństwie do - jak mawiał klasyk - zaprzyjaźnionych warszawskich mediów, które mogły stać bliżej i nawet zadawać pytania. Jeden z lokalnych dziennikarzy zdołał wyrwać się z pytaniem o budowę drogi szybkiego ruchu łączącej Nowy Sącz z autostradą w Brzesku, co z wyraźnym niezadowoleniem zostało przyjęte przez otoczenie pani premier odpowiedzialne za pilotowanie gospodarskiej wizyty w sądeckiej fabryce.
W ogóle oszczędzono pani premier kłopotów. Najwyraźniej wzięto sobie do serca płynące z Nowego Sącza rady, żeby Ewę Kopacz po niektórych okolicach naszego miasta nie prowadzać w trosce o szpilki pani Ewy i jej warszawskie powonienie. Pisał o tym "Sądeczanin".Kładka jest już mocno wysłużona i „niewyjściowa”, a trasa chodnikiem wzdłuż tych ulic groziłaby połamaniem szpilek pani premier, a może i nóg. Po drodze trzeba by również przejść pasażem pod wiaduktem na Kolejowej, a tam należy przechodzić w masce przeciwgazowej i najlepiej zamknąć oczy. Najlepiej więc pokonać tę trasę samochodem.
Tak też zrobiono i pani premier przybyła do zakładu rządowa limuzyną, żeby spotkać się z prezesem Newagu Zbigniewem Konieczkiem i pracownikami, którzy w sobotę z entuzjazmem prezentowali swoją radość z budowania dobrobytu w kraju, w którym za rządów PO Nowy Sącz rośnie w siłę, a jego mieszkańcom żyje się dostatniej.
O tym jak piękne jest życie w naszym regionie Ewa Kopacz miała okazję przekonać się wieczorem, kiedy przy świetle zapalonych pochodni i przy wtórze góralskiej muzyki płynęłą flisacką łodzią przełomem Dunajca w towarzystwie gospodarza Małopolski Marka Sowy. Ten także nie odmówił sobie pokazania swojej sweet foci z panią premier na stronie urzędu wojewódzkiego, opatrzonej wzruszającym komentarzem.
Na prawie dwugodzinnej trasie nie zabrakło góralskiego śpiewu, pienińskich legend oraz ciekawostek dotyczących przyrody Pienin - czytamy na stronie urzędu marszałkowskiego - Po sczepieniu łodzi na kilka kilometrów przed przystanią w Szczawnicy zapłonęły pochodnie. Tak oświetlona flotylla dobiła do brzegu, gdzie oczekiwali turyści i mieszkańcy, z którymi premier Ewa Kopacz wymieniała uściski dłoni oraz pozowała do zdjęć.
Agnieszka Michalik Fot: Facebook, JB. UMWM