Serce pęka. Zaginęła łagodna, ufna Tina. Właściciele w rozpaczy
- Jest z nami już cztery lata. Przygarnęliśmy ją ze schroniska dla bezdomnych zwierząt. Bardzo się z nami zżyła. A teraz jej nie ma – mówią ze smutkiem właściciele suczki. Mieszkają w Moszczenicy, zaraz przy żółtym szlaku na Przehybę.
- Być może poszła za turystami, którzy beztrosko ją przywołali, a potem wsiedli w samochód i odjechali – przypuszczają.
Wszystko wskazuje na to, że tak właśnie było. Z „ Sądeczaninem” kontaktowały się w niedzielę turystki z Nowego Sącza. Zwróciły uwagę na pieska, który szedł za grupką ludzi Na szlaku z Gabonia na Przehybę. Kiedy okazało się, że po prostu się przybłąkał, jedna z nich gotowa go była zabrać do domu. Sunia szła z nią jakiś czas, ale kiedy zobaczyła małżeństwo z dzieckiem, zawróciła i za nic nie chciała iść dalej.
- Co mogłam zrobić. Pewnie chowała się z dziećmi i dlatego do nich lgnęła. Zrobiłam zdjęcie suczki i poprosiłam o zamieszczenie informacji na profilu „Sądeczanina” na Facebooku
W poniedziałek wieczorem pod wskazany numer zadzwonił właściciel pieska.
- To nasza Tina, z charakterystycznymi uszami jak nietoperz i czerwoną obrożą. Dopiero dziś zobaczyliśmy to zdjęcie. Cały czas jej szukamy. Może ktoś ją potem widział, może ktoś ją przygarnął - mówi z nadzieją.
Już niejednokrotnie nasi czytelnicy pomogli znaleźć zagubione zwierzaki. Pomóżcie, może uda się i tym razem… Prośba o telefon pod numer 664 030 758. (jagienka.michalik@sadeczanin,info)