Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 18 kwietnia. Imieniny: Apoloniusza, Bogusławy, Goœcisławy
02/11/2013 - 00:27

PANI NIECH PISZE DO RAFY. Proszę tego nie publikować. MK Szewska pasja. Co sie stało z „Rafą”, to był najlepszy sklep!

Od naszej wiernej Czytelniczki, a zarazem bywalczyni popularnego marketu „Rafa” przy ulicy Węgierskiej w Nowym Sączu , specjalizującego się w sprzedaży wyszukanych potraw, tudzież nie byle jakich win - otrzymaliśmy dramatyczny list.
Epistołę dedykujemy szefom „Rafy” z zastrzeżeniem, że to nie jest głos wroga lecz przyjaciela „Rafy”. Nasza Czytelniczka zastrzegła sobie anonimowość.
Poniżej treść korespondencji.
                                                                                              ***
(…) Piszę w stanie tzw. szewskiej pasji! Koniec RAFY! Od lat byłam (czas przeszły wydaje się tu najwłaściwszy ) wierną klientką tego sklepu na ulicy Węgierskiej. To był najlepszy sklep w Nowym Sączu, przyjazny kupującemu, świetnie zaopatrzony: towary super jakości, bo i wędlinki extra, i ciasto, i owoce , i pieczywo świeżutkie, tudzież trunki przednie. Sklep pachniał prawdziwymi delikatesami ,wszystko było „pod ręką”, w sam raz na zrobienie tygodniowych czy świątecznych zakupów bez uchodzenia się i umęczenia wielkością i prozą marketów ( tfu, z takim nazewnictwem ). I co? Od niedawna coś zaczęło się psuć. Uruchomiono drugą halę na innym poziomie, co zburzyło dogodność zakupów i zmieniło charakter sklepu (no bo już z pełnym wozem, hamując jak na filmach rysunkowych, zjazd po pochylni piętro niżej aby kupić pieczywo lub ciasto, na końcu zakupów, aby się nie zgniotło i na ten przykład: „kurcze, zapomniałam masełka „ i co? i znowu do góry, po rampie?, „w życiu! mogę kupić po drodze w innym sklepie”). Kolejny sygnał, że dzieje się źle, to pusta lodówka z dziczyzną. „No trudno, może popyt był mały?” , ale dzwonek ostrzegawczy zadzwonił!
Kiedy ostatni przyjechałam do „Rafy”, zaczynając przezornie zakupy od ciasta (w końcu na górze mogę wziąć drugi wózek), po wyspindraniu się (z wózkiem oczywiście) na górę uderzył mnie porażający smród chemikaliów. Nie wiedząc co mnie czeka, zdecydowałam się na kontynuowanie zakupów. Trwało to pewnie ze dwadzieścia minut minut i było nie do zniesienia. Narastający ból głowy i nudności!
Oczywiście nie wykonałam planu, aby jak najszybciej wyjść! Chemicznym smrodem przesiąkła moja odzież i włosy. Ten szczypiący w oczy i drapiący w gardle odór wydzielały chińskie artykuły przemysłowe upchnięte w ten porządny dotąd sklep. Teraz to nie zapach delikatesów a fabryki chemicznej. Ostrzegam wszystkich miłośników „Rafy” i wszystkich wiernych klientów – tam wszystko może prześmierdnąć! Nie ma już przyjaznej „Rafy”. Zastanawiam się czy była „Rafa” zmieniła właściciela na pana lub panią o skośnych oczętach? Jeśli wysłannik reakcji portalu Sadeczanina.info wybierze się jednak bohatersko do „Rafy” to radzę zaopatrzyć się w maseczkę, chociaż nie wiem czy pomoże...
Nazwisko i adres do wiadomości redakcji.
(s)









Dziękujemy za przesłanie błędu