Opryszki od przekręcania liczników trafią za kraty. To nie żart
Jak przyznaje Ministerstwo Sprawiedliwości, samochodowi kanciarze, a także ich pomocnicy, do dziś byli praktycznie bezkarni. W efekcie nikt kupujący używany samochód nie miał pewności, że auto rzeczywiście przejechało tyle kilometrów, ile ma na liczniku. Jedyną gwarancją mogły być zapisy regularnych przeglądów w warsztatach, ale większość aut - zarówno kupowanych w kraju, jak sprowadzanych z zagranicy - takiej dokumentacji nie ma.
Nowelizacje ustaw Prawo o ruchu drogowym i Kodeksu karnego zakładają, że za ingerencję w stan licznika grozi kara więzienia od 3 miesięcy do 5 lat - tak dla zlecającego oszustwo, jak i mechanika w warsztacie. Grzywną do 3 tys. zł jest zagrożony właściciel samochodu, który nie zgłosi w stacji kontroli pojazdów wymiany całego licznika na nowy, niezależnie z jakiej przyczyny do takiej wymiany doszło.
Zobacz też: Jak Unia chce zapobiegać fałszowaniu liczników
Stacje kontroli pojazdów już teraz przekazują do Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców stan licznika odczytany podczas corocznych przeglądów technicznych. Po zmianie przepisów ze stacji do CEPiK-u będą trafiać także informacje o przebiegu licznika w chwili odczytu przez diagnostę. Co więcej, przy każdej kontroli drogowej policja, Straż Graniczna, czy inspektorzy ITD, a nawet celnicy będą mogli spisywać aktualny stan licznika kontrolowanego samochodu. Te dane też trafią do centralnej ewidencji pojazdów. W ten sposób można będzie łatwiej wykrywać oszustów.
Polskie rozwiązania dzięki zmianom staną się podobne do tych, które od dawna istnieją w Niemczech, gdzie za fałszowanie wskazań licznika grozi 5 lat więzienia. W Austrii za fałszerstwa danych auta grozi rok więzienia. We Francji za zmianę wskazań licznika - 2 lata więzienia, a w Czechach za ingerencję w stan licznika grozi nawet odebranie samochodu W Polsce nowe przepisy przyjął już Sejm i Senat, od 18 marca czekają już tylko na podpis prezydenta. ([email protected]) Fot. Pixabay