Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
14/11/2022 - 09:55

O tym jak Polacy zwyciężyli Brytyjczyków na hiszpańskiej ziemi

Dzisiaj Castillo Sohail jest atrakcją turystyczną i przestrzenią, w której odbywają się wydarzenia artystyczne i kulturalne, jak można jednak przypuszczać zamek wybudowano w zupełnie innym celu. Już od średniowiecza miasto Fuengirola pełniło rolę ważnego ośrodka handlowego i właśnie, aby zabezpieczyć ten atrakcyjny teren przed potencjalnymi inwazjami, które mogłyby zostać przeprowadzone od strony morza, Maurowie postanowili wybudować tę kamienną fortecę.

Obrona zamku Fuengirola w 1810 roku, January Suchodolski (1797-1875)

Costa del Sol to jeden z najbardziej turystycznych i najpiękniejszych regionów Hiszpanii, obejmujący wybrzeże śródziemnomorskie pomiędzy Gibraltarem a przylądkiem Cabo de Gata. Marbella, Torremolinos, Benalmádena, Nerja czy będąca stolicą regionu Málaga to najbardziej znane ulokowane na słonecznym wybrzeżu morskie kąpieliska. Nie dziwi więc, że wypowiadając te trzy wyrazy w myślach przenosimy się w miejsce, w którym słońce świeci ponad 300 dni w roku, plaże są szerokie i piaszczyste, a regionalna kuchnia kusi tradycyjnymi potrawami.

Tym jednak co może dziwić jest fakt, że z tym konkretnym regionem Hiszpanii łączy nas (Polaków) dużo więcej niż tylko wakacyjny odpoczynek. Bitwa pod Fuengirolą jest tego doskonałym przykładem.

Andaluzja jest najbardziej zaludnioną i drugą pod względem powierzchni wspólnotą autonomiczną Hiszpanii. Malagę – stolicę regionu każdego roku odwiedzają tysiące turystów, podobnie zresztą jak znajdującą się na jej przedmieściach Fuengirolę. To właśnie w Fuengiroli znajduje się wybudowany w 956 roku przez kalifa Umajjadów Abd al-Rahmana III Zamek Sohail.

Dzisiaj Castillo Sohail jest atrakcją turystyczną i przestrzenią, w której odbywają się wydarzenia artystyczne i kulturalne, jak można jednak przypuszczać zamek wybudowano w zupełnie innym celu. Już od średniowiecza miasto Fuengirola pełniło rolę ważnego ośrodka handlowego i właśnie, aby zabezpieczyć ten atrakcyjny teren przed potencjalnymi inwazjami, które mogłyby zostać przeprowadzone od strony morza, Maurowie postanowili wybudować tę kamienną fortecę.

Ale co wspólnego z Polakami ma Zamek Sohail? Otóż, kiedy na Półwyspie Iberyjskim trwały wojny napoleońskie to właśnie pod murami Sohail 14 i 15 października 1810 roku pomiędzy małym polskim garnizonem dowodzonym przez kpt. Franciszka Młokosiewicza, a połączonymi wojskami hiszpańsko – brytyjskimi którymi dowodził brytyjski generał major lord Andrew Blayney doszło do bitwy, która zakończyła się spektakularnym zwycięstwem wojsk polsko-francuskich.

W czasie wojny na Półwyspie Iberyjskim rejon Costa del Sol miał drugorzędne znaczenie, zdecydowana większość działań wojennych przeprowadzano w centralnej części kraju. Wojska francuskie nie miały zatem problemu by zająć teren Fuengilori, bowiem praktycznie do czasu wybuchu bitwy ich aktywność wojskowa była znikoma. Po zaciekłych walkach w centrum kraju w październiku 1810 roku część polskich jednostek Księstwa Warszawskiego (garnizon) została wysłana do tej części Andaluzji, tak by żołnierze mogli odpocząć i nabrać sił.

Stu polskich żołnierzy z czwartego pułku piechoty dowodzonego przez kapitana Franciszka Młokosiewicza wraz z jedenastoma oddziałami francuskiej kawalerii i czterema starymi działami stanowiło „załogę” Castillo Sohail. Co istotne, polskie wojska nie stacjonowały wyłącznie w Fuengiroli.

W położonym blisko mieście Mijas porucznik Eustachy Chełmicki dowodził grupą sześćdziesięciu piechurów, w innym niedaleko położonym Alhaurin dwustu żołnierzy i czterdziestu dragonów wykonywało polecenia wydawane przez kapitana Ignacego Bronisza. Polskie wojska były częścią liczącego około 10 000 żołnierzy francuskiego korpusu, którym dowodził generał Horace Sébastiani.  Korpus został umieszczony w południowej części Andaluzji, tak, aby uniemożliwić hiszpańskim partyzantom zaopatrzenie się w broń dostarczaną z Gibraltaru.

W październiku 1810 brytyjski generał-major lord Blayney podjął decyzję, aby poprowadzić korpus ekspedycyjny z Gibraltaru do portu w Maladze, by port ten zdobyć (port w Maladze po klęsce francuskiej floty pod Trafangarem stał się miejscem, w którym stacjonowało wielu francuskich korsarzy, stanowiących zagrożenie dla floty handlowej Wielkiej Brytanii na Morzu Śródziemnym).

Siły dowodzone przez lorda Blayney’a były nieporównywalne większe od tych, które stacjonowały na zamku. Blayney zgromadził siły lądowe i morskie składające się z czterech tysięcy żołnierzy, którzy dysponowali sześcioma działami.

14 października 1810 roku, Brytyjczycy, dowodzeni przez lorda Blayney’a, dotarli do podnóża Castillo Sohail, a sam generał-major miał zażądać natychmiastowego poddania zamku przez Polaków. W odpowiedzi na jego żądanie kapitan Młokosiewicz miał odpowiedzieć „Chodźcie i weźcie go sobie”. Jak podają źródła sam Blaynes nie miał dobrego zdania o polskich żołnierzach, którym zarzucał przede wszystkim niską wartość bojową. Dlatego też Blaynes po usłyszeniu tych słów miał ostentacyjnie podejść do bram wymachując szablą i zaznaczając w prześmiewczy sposób zarekwirowanie przez niego i jego wojska zamku.

Brytyjczyk musiał się mocno zdziwić, kiedy załoga strzeżąca zamku nie tylko nie poddała twierdzy, ale rozpoczęła skuteczny (jak się później okazało) atak. Zamek ostrzeliwany był zarówno z morza jak i z ziemi. Pomimo tego, że Polacy musieli sami obsługiwać cztery stare działa, którymi dysponowali (hiszpańscy kanonierzy, zaraz po otworzeniu ognia, uciekli) udało im się zatopić jedną brytyjską kanonierkę (historyczna klasa okrętów artyleryjskich średniej lub małej wielkości).

Obrona lądowa zamku była podobnie imponująca - po otwarciu ognia śmierć poniósł dowódca drugiego batalionu 89 pułku piechoty Connaught Rangers, major Grant, rannych zostało również wielu Anglików. Poniesione starty nie dały lordowi Blayneyowi innego wyjścia, podjął decyzję o odwrocie wojsk, ale jednocześnie nakazał swoim inżynierom by ci w nocy przenieśli działa na brzeg, aby następnego dnia rano przeprowadzić atak na ściany zamku.

Pod osłoną nocy, do obrońców zamku dotarł natomiast garnizon z Mijas, garnizon stacjonujący w Alhaurin powoli również przemieszczał się w kierunku Fuengiroli wygrywając po drodze starcie z 450-osobową hiszpańsko-niemiecką jednostką. Tak, jak można było się spodziewać, ranek 15 października 1810 roku rozpoczął się od silnego, artyleryjskiego ostrzału zamku, w wyniku którego zniszczona została jedna z jego wież.

Sytuacja nie sprzyjała polskim obrońcom, tym bardziej, że około godziny 14 hiszpański okręt dopłynął do brzegu Fuengiroli. Na jego pokładzie znajdowało się blisko tysiąc żołnierzy z I batalionu 82 pułku piechoty. Widząc i czując zagrożenie, kapitan Młokosiewicz zdecydował się na podjęcie ataku na pozycje brytyjskiej artylerii.

Młokosiewicz pozostawił obronę zamku głównie rannym żołnierzom, a stojąc na czele grupy złożonej jedynie ze 130 żołnierzy poprowadził ją do ataku. Wydawało się, że jest to samobójcza misja polskiego kapitana (przewaga wojsk wynosiła około 10:1) jednak decyzja podjęta przez Młokosiewicza okazała się istnym „strzałem w dziesiątkę”. Szturmujący zamek zostali całkowicie zaskoczeni, rozbici i zmuszeni do odwrotu.

W tym czasie polscy żołnierze odwrócili swoje działa i rozpoczęli ostrzał brytyjskich pozycji, który nie tyle spowodował wielkie szkody (w polskich szeregach brak było oficerów artylerii, którzy w sposób profesjonalny mogli obsługiwać działa), co wywołał zamieszanie i dezorganizację. Po około pół godzinie major lord Blayney wreszcie przeorganizował swoje oddziały. Widząc przewagę wroga, Polacy zdecydowali się na wysadzenie zapasu prochu, po czym sami wycofali się do zamku.

Zanim jednak brytyjsko – hiszpańskie siły mogły rozpocząć ponowny szturm na zamek, zmuszone zostały do stawienia czoła polskiemu garnizonowi z Alhaurin, który w tym samym czasie pojawił się na polu bitwy. W całej bitwie nie mogło być chyba lepszego zbiegu czasu, bo około dwustu wypoczętych żołnierzy pod dowództwem kapitana Ignacego Bronisza zajęło uwagę wroga na tyle skutecznie, że kapitan Młokosiewicz mógł przegrupować swoje siły i ponownie uderzyć.

Młokosiewicz uderzył z prawej, a Bronisz z lewej flanki brytyjsko – hiszpańskich wojsk. Jednoczesny atak polskich wojsk wspierany przez 40 francuskich kawalerzystów całkowicie zaskoczył brytyjską piechotę. Major lord Blayney walczył do samego końca, jednak ostatecznie został wzięty do niewoli. Jego żołnierze rozpoczęli dramatyczny odwrót na swoje statki, które przez cały czas kierowały pociski w stronę Polaków. Ogień przerwano dopiero wówczas, gdy pojmany lord Blayney wszedł na mury i zasygnalizował swojej flocie by ta przestała strzelać.

Zwycięstwo w bitwie pod Fuengirolą jest jednym z niewielu momentów w historii, w którym Polacy wygrali z Brytyjczykami, jednocześnie była to jedna z większych porażek brytyjskich wojsk na Półwyspie Iberyjskim.

Głównodowodzący polskimi oddziałami generał Sebastiani nie wierzył w doniesienia o zwycięstwie pod Fuengirolą i dopiero po osobistym przybyciu 16 października 1810 roku do miasta wysłał raport do Napoleona, w którym pochwalił Polaków. Jeszcze w tym samym roku, 18 grudnia, kapitan Młokosiewicz, kapitan Bronisz i porucznik Chełmicki otrzymali krzyż Legii Honorowej.

Lord Blayney przebywał we francuskiej niewoli do 1814 roku, a jego szablę (którą szybko mu odebrano jako wojenne trofeum) do dzisiaj można podziwiać w Muzeum Czartoryskich w Krakowie.

Sam zaś o Polakach Blayney pisał tak: „Scena, która się wydarzyła w tym momencie nigdy nie zostanie wymazana z mojej pamięci; zarówno polscy oficerowie i żołnierze mieli wszyscy wygląd tych zdesperowanych rozbójników opisanych w romansach; ich długie wąsy, ich twarze poczerniałe od dymu i prochu strzelniczego, i ich zakrwawione i podarte ubrania, nadawały im wygląd nieopisanie groźny”. (Paulina Sudoł/ISW) Fot: Obrona zamku Fuengirola w 1810 roku, January Suchodolski (1797-1875)







Dziękujemy za przesłanie błędu