Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
09/12/2020 - 13:05

Nr 5- „Mikołajem każdy może być.- trzeba tylko chcieć”

Mikołajki i listy prezentów mogą człowieka rozbawić, ale też i w nerwicę czy depresję wpędzić.


Ja w tym roku postanowiłam nie sprawdzać czy byłam grzeczna i czy Mikołaj przyniesie mi prezent (niektórzy powiedzą, że byłam bardzo niegrzeczna).

Jak to zrobiłam?  Dla zmyłki adres pobytu zmieniłam. A więc – byłam bardzo grzeczna,  a że prezentu nie dostałam to wina posłańców ( że trafić z prezentem nie mogli, gdy  pod stałym adresem nikogo nie zastali i przekazać dla mnie prezentu nie zdołali ), no bo przecież nie Świętego - on na pewno prezent dla mnie przygotował.

W tym roku to raczej ja zabawiłam się w pomocnika Mikołaja i parę prezencików dla dzieciaków mam przygotowanych tylko jeszcze je doręczyć pozostaje ( plus historia, gdzie Mikołaja spotkałam i dlaczego to ja dla nich prezenty mam i przekazuję).

Mam także prezent dla czytelników: przepis na ciasteczka, z cyklu dwa w jednym – prezencik +naprawa  błędu, który popełniłam w tekście o pieczeniu ciasteczek - piszę i piszę o ciasteczkach, a żadnego przepisu nie podaję - niektórzy mi nie wierzą, że upiekłam ciasteczka, że tak dobrze smakują, brak przepisu to wstyd i obraza, gdzie przepis, no gdzie.

 A więc oto i on:

ORZECHOWE CIASTECZKA CIOCI ZOSI:

- 35 dag mąki, 28 dag masła,15 dag cukru, 15 dag  ( dajcie troszkę więcej- 18 ) zmielonych orzechów lub migdałów, jedno jajko- zarobić ciasto, do lodówki na minimum 20 minut ( ja daję do zamrażarki), wyjąć, rozwałkować, wykrawać różne kształty ( w zależności od świąt- albo gwiazdki i buciki na prezenty albo kurczaczki czy jajeczka), piec krótko w 180 stopniach do uzyskania złotego koloru. Posypać cukrem pudrem.

 I to wszystko. Prawda, że prosty przepis?

W planach dzisiejszy tekst miał być całkiem o czym innym, ale jak to w życiu bywa zbłądziłam. Już powracam na właściwe tory.  Duch świąteczny, nastój i pogoda związana ze Świętami Bożego Narodzenia nie zależą tak naprawdę od tego, czy spełnimy życzenia naszych najbliższych i kupimy im dokładnie takie prezenty, jakie oni sobie wymarzyli  (czasami przekracza to nasze możliwości finansowe,  brakuje czasu i sił, a czasami – to czego chcemy nie zawsze jest tym,  czego naprawdę potrzebujemy).

Poszukajmy „magii świąt” w nas samych, w naszym otoczeniu- czy to będzie uśmiech, jakaś drobna dekoracja świąteczna,  gest życzliwości ( ustąpienie miejsce  dla zmęczonej mamy czy  przepuszczenie ktoś, kto  ma mało zakupów, a kolejka do kasy długa) - nie kosztuje to wiele, a zapewniam spełni swoje zadanie i świąteczny nastrój mamy gotowy.

Dowodem jak to niewiele kosztuje, niech będzie historia z ubiegłego roku- w mikołajki  dzwonek do domu, otwieram a tam w drzwiach Mikołaj staje, a dokładnie „Siostra Bernadeta” przebrana za Mikołaja z koszyczkiem cukierków i słodyczy odwiedzająca wszystkich  samotnych, chorych i starszych – zjawiając się tak ubrana z uśmiechem i życzeniami  wszystkich obdarowała tym co najcenniejsze – dobry słowem i bożonarodzeniowym nastrojem.  Zapewniam -  nikt nie pozostał obojętny na jej wizytę, opowieści o tym długo krążyły i krążą,  pomimo upływu czasu dalej działają i uśmiechy na twarzy wszystkich wywołują.







Dziękujemy za przesłanie błędu