Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
22/08/2015 - 15:49

Kadisz za grybowskich Żydów

W czwartek 20 sierpnia minęło 73 lata od tragicznych wydarzeń, które odmieniły na zawsze oblicze miasta Grybowa. Zlikwidowano wówczas miejscowe getto (liczące 2 000 osób), a jego mieszkańców wysłano do sądeckiego getta, a dalej na śmierć w komorach gazowych obozu w Bełżcu. Tego też dnia, w Białej Niżnej k. Grybowa, dokonano bestialskiej zbrodni, mordując 360. Żydów, w większości mieszkańców Grybowa. Byli to ludzie w podeszłym wieku, chorzy i dzieci - najbardziej bezbronne ofiary wojny.
Dokładnie w 73. rocznicę likwidacji getta w Grybowie i egzekucji z 1942 r., zebrano się po raz pierwszy od II wojny światowej przy grobie – pomniku w Białej Niżnej, który upamiętnia ten mord, by uczcić ofiary holokaustu, a zwłaszcza pomordowanych grybowskich Żydów. W obecności burmistrza miasta Grybowa Pawła Fydy, wójta gminy Grybów Piotra Kroka, przewodniczącego Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Krakowie Tadeusza Jakubowicza oraz Naczelnego Rabina Krakowa Eliezera Gurary'ego, odczytane zostały relacje świadków, nazwiska ofiar oraz list od ocalonego z tamtych wydarzeń grybowianina Leona Schagrina.

Uroczystość miała też charakter ekumeniczny – wspólnej modlitwy do Jednego Boga. Odprawiony został także Kadisz za dusze pomordowanych. Głównym pomysłodawcą i organizatorem uroczystości był pan Kamil Kmak pochodzący z Białej Niżnej, znawca historii Grybowa. Oby chwila zadumy w miejscu, gdzie spoczywa 360 braci i sióstr wyrzanina mojżeszowego, będzie hołdem dla ofiar tej zbrodni a dla nas będzie przestrogą na przyszłość.

Fragment relacji ocalonego Jakuba Schermana (mieszkaniec ul. Kościuszki w Grybowie (ur. 1910):

"Wybrano 60 ludzi do pracy, z tych 10 do likwidacji mienia pożydowskiego w Grybowie. Hamman wskazywał pejczem na starszych, którzy mieli być zlikwidowani na miejscu i gestapowcy bili ich gdzie popadło, przeważnie po głowie. Resztę, która miała iść na wysiedlenie około 2000 ludzi, pognali w kierunku stacji. Żona szła z 2-ma synkami i trzecim maleństwem w wózku. Dzień był upalny, nie do wytrzymania. Naszej grupie kazali biec za transportem w odległości 100 m. Wśród starców szukałem matki, ale nie mogłem jej nigdzie dostrzec. Było dużo wypadków, że córki pozostawały z matkami. Moja kuzynka poszła za matką. Z naszej grupy (50 wybranych do pracy) Kapner pobiegł za transportem. Wrócił z tym, że dzieci ładują na furmanki, a u jednej furmanki, na której znalazł moje dzieci złamało się koło. Chciałem pobiec do moich dzieci, ale O.D. Neugröschel kopnął mnie brutalnie i nie mogłem odłączyć się od grupy. Szliśmy do Nowego Sącza, w okropny upał, 21 km. W międzyczasie wykończono starców w Grybowie...".

Grzegorz  K. Szczecina
Fot. Anna Przetacznik
--
Autor jest doktorantem w Instytucie Historii Kościoła i Patrologii KUL.








Dziękujemy za przesłanie błędu