Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 16 kwietnia. Imieniny: Bernarda, Biruty, Erwina
11/10/2020 - 14:10

Kącik wędkarza "Sądeczanina": jak pech, to pech...

Wszyscy spotykani przeze mnie wędkarze narzekali na słabe brania tego lata. W upalne dni ryby faktycznie często nie biorą lub biorą słabo. Postanowiłem sam się przekonać i wybrałem się nad wodę wieczorem licząc, że może coś weźmie o chłodniejszej porze.


Zobacz też inne teksty w kąciku wędkarskim "Sądeczanina"

Nad rzeką czuć było powiew lekkiego, rześkiego wiatru od wody. Na drugim brzegu brodziła czapla a nad wodą szybko frunął, jak zwykle zabiegany, zimorodek. W przyrodzie widać było zainteresowane rybami, choć trudno było powiedzieć z jakim efektem. Zarówno ciepły wieczór jak i piękna przyroda zachęcały do spędzenia czasu nad wodą.  

Zbliżała się już noc, gruntówki stały bez ruchu kilka godzin i zacząłem się powoli pakować. Do bagażnika trafił podbierak, jedna z wędek. Gdy podszedłem do drugiej, ta przed oczami wygięła się w pałąk. Zdumiony chwyciłem ją próbując skręcać kołowrotek, choć szło to dość opornie – najwyraźniej coś dużego było na haku. Po dłuższej chwili i dość trudnym holu na delikatnym przyponie leszczowym, blisko brzegu wyłonił się ogromny szczupak.

Podbierak był w bagażniku, obok nie było nikogo. Wymieniliśmy krótkie spojrzenie i już wiedziałem, że nic z tego raczej nie będzie. Szczupak zgiął się w pół i natychmiast poczułem luźną żyłkę, która oczywiście nie wytrzymała kontaktu z ostrymi jak żyletka zębami drapieżnika. Co ciekawe, po holu był on tak zdezorientowany (podobnie jak ja), że zamiast ruszyć na głęboką wodę wpłynął jak strzała w trzciny przy samym brzegu. 

Pojawiła się iskierka nadziei na schwytanie łobuza, ale same ręce do tego, jak wiadomo, nie wystarczą. Szczupak miał już tego najwyraźniej dość i dał nura w głębiny stwierdziwszy chyba, że nie nadaję się do tej roboty. Okazało się przy tym, że jednak coś bierze, choć nie całkiem to, na co byłem przygotowany. Jak to się mówi w wędkarskim żargonie: kontakt z rybą był. Od tamtej chwili podbierak zawsze chowam na samym końcu.

Poza tym, po tej przygodzie przestałem śmiać się ze znajomego, który próbował mnie przekonać, że złapał sporego szczupaka na białe robaki. Jak się okazuje jest to pośrednio możliwe. Łańcuch żywieniowy w przyrodzie działa prawidłowo, na białego robaczka bierze drobnica, za którą chwyta drapieżnik i niby nic w tym dziwnego, ale zaskoczenie tą niespodziewaną sytuacją było duże. (Tekst i fot: PW)







Dziękujemy za przesłanie błędu