Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
11/12/2022 - 20:15

Emmanuel Macron z wizytą w USA. Gesty przyjaźni w cieniu konkurencji

Oficjalna państwowa wizyta prezydenta Emmanuela Macrona w Stanach Zjednoczonych przebiega w cieniu reakcji francuskiej strony, na bezprecedensowy amerykański plan inwestycji stanowiący zagrożenie dla europejskiego przemysłu.

Na przełomie listopada i grudnia Joe Biden po raz pierwszy podczas swojej kadencji podejmuje zagranicznego przywódcę podczas oficjalnej wizyty państwowej. Ten dyplomatyczny zaszczyt ze strony amerykańskiego prezydenta po raz drugi już przypadł Emmanuelowi Macronowi, który podczas swojej poprzedniej kadencji z honorami witany był jako pierwszy gość przez Donalda Trumpa. W programie wizyty przewidziano wszelkie zarówno zwyczajowo uroczyste jak i bardziej intymne elementy mające potwierdzić bliskość i znaczenie nie tylko relacji francusko- amerykańskich ale i relacji łączących obydwie pary prezydenckie.

Jednak już od samego początku wiadomo było, że wizyta przebiegnie w cieniu reakcji europejskiego przywódcy na decyzję o przeznaczeniu przez rząd Joe Bidena setek miliardów dolarów na wsparcie amerykańskich firm w procesie transformacji energetycznej. Przed Macronem stoi wyzwanie - jak uratować francuski protekcjonizm przed jego amerykańską odpowiedzią? Czy uda się wypracować zsynchronizowaną odpowiedź świata zachodniego na wyzwania transformacji ekologicznej, czy Europa zacznie się uginać się pod ciężarem "Made in USA”?

W sierpniu tego roku prezydent Biden podpisał przełomową ustawę - Inflation Reduction Act – czyli ustawę, z nazwy, wymierzoną w zwalczanie skutków inflacji w Stanach Zjednoczonych. W rzeczywistości jest to podjęcie rękawicy w wyścigu, który staje się wiodącym obszarem światowej konkurencji. Zawrotna suma 370 miliardów dolarów, cztero- do dziesięciokrotność maksymalnej kwoty przewidzianej w przepisach Unii Europejskiej, ma zostać wpompowana w transformację energetyczną amerykańskiego przemysłu. Stany Zjednoczone także chcą stać się liderem światowej zielonej transformacji. A ogromna skala amerykańskiego przedsięwzięcia staje się tym samym kolejnym źródłem niepokoju dla Europy i dla krajów takich jak Francja, które same są silnie zdeterminowane, by w tym rankingu mieć wysokie miejsce. Joe Biden zamierza w szczególności wzmocnić sektor produkcji paneli słonecznych, turbin wiatrowych i aut elektrycznych, mając na celu zarówno zwiększenie zatrudnienia w przemyśle, transformację energetyczną, jak i konkurencję technologiczną z Chinami.

Przykładowo bowiem, amerykańska ustawa o redukcji inflacji zakłada ulgę podatkową w wysokości 7500 dol. na samochody elektryczne – ale wyłącznie w przypadku, jeśli auto zostało zmontowane w Stanach, wyposażone jest w baterię amerykańskiej produkcji (bateria ma zawierać również co najmniej 40% metali rzadkich wydobytych i przetworzonych w Stanach Zjednoczonych), i które wyjechało z fabryki znajdującej się w USA, i po poprawkach, także w Meksyku lub Kanadzie. Jeden z rezultatów  - Mercedes i Volkswagen podpisują umowę z Kanadą, aby zaopatrywać swoje amerykańskie fabryki akumulatorów. W pierwotnej wersji ustawy zakładano także, że, w przypadku firm zagranicznych mających fabryki na terenie USA, ulga w wysokości 4500 dol. będzie obowiązywać wyłącznie w przypadku producentów zsyndykalizowanych. Wykluczyłoby to wtedy de facto jednak zagraniczną konkurencję, gdyż fabryki niemieckie czy koreańskie w głównej mierze są obecne wyłącznie na południu Stanów, tam, gdzie związki nie istnieją. Teraz natomiast zagraniczni inwestorzy kuszeni są ogromnymi subwencjami oferowanymi przez amerykański rząd.

Prezes jednej ze szwedzkich firm produkujących baterie – Northvolt - przyznaje, że Niemcy oferowały 155 mln dol. na otwarcie ich fabryk u siebie, ale kontroferta ze strony amerykańskiej w wysokości 800 mln dol. wraz z uwzględnieniem cztery razy tańszego gazu- Stany są dziś pierwszym światowym producentem, podczas gdy Europa walczy z kryzysem energetycznym – nie pozostawia złudzeń.

Francuski prezydent, po przylocie do USA, podczas spotkania z parlamentarzystami, nazwał bezpośrednio regulacje ustawy jako „super agresywne dla naszych firm”, które “może rozwiążą wasz [amerykański] problem, ale pogorszą mój.” Macron mówił o tym, że Francja stanie się rynkiem zbytu dla produktów, które sama potrafi wyprodukować, zapewniając tym samym miejsca pracy. Politycznie nieakceptowalna perspektywa deindustrializacji dla Francji i Europy. Waszyngton utrzymuje z kolei, że ustawa stwarza „znaczące możliwości dla europejskich przedsiębiorstw i europejskiego bezpieczeństwa energetycznego”.

Co pozostaje Europie? Co może dziś zrobić Emmanuel Macron negocjując z amerykańską potęgą? Krytyka naruszania przez USA reguł handlu światowego i w konsekwencji skarga do Światowej Organizacji Handlu, o której mówił komisarz europejski ds. Rynku wewnętrznego Thierry Breton, jest uznawana za opcję zbyt czasochłonną. UE, zwłaszcza podczas prezydencji francuskiej, wypracowała narzędzia, tj. „klauzule wyrównawcze”, które pozwalają państwom dostosować się do poziomów subsydiów wypłacanych przez kraj trzeci, w szczególności w celu wsparcia przemysłu. Instrument taki jak klauzula wyrównawcza został stworzony raczej w celu zwalczania nieuczciwej konkurencji ze strony takich państw jak Chiny i Indie; ale w razie potrzeby można go użyć “przeciwko” Stanom Zjednoczonym.

Europa może próbować uzyskać preferencyjne warunki dostępu do rynku amerykańskiego jak ma to miejsce w przypadku Meksyku czy Kanady, co uznaje się z kolei za wysoce mało prawdopodobne. Poza tym pozostaje próba negocjacji obniżenia cen gazu, czy podjęcie rękawicy i narzucenie tych samych restrykcyjnych protekcjonistycznych reguł w stosunku do Ameryki (dziś we Francji dotuje się zakup aut elektrycznych niezależnie od miejsca ich produkcji), wyjście, którego nie popierają inne kraje europejskie takie jak Niemcy czy Szwecja obawiające się reperkusji takich decyzji dla ich własnych interesów i nie widzą potrzeby wejścia na handlową ścieżkę wojenną z USA.

Macron ma także promować założenia „Buy European Act” (na wzór “Buy American Act” z 1933r; ustawa zakładająca dostęp do europejskich rynków dla firm, które lokują co najmniej połowę swojej produkcji w Europie), które w tym samym czasie premier Francji Elisabeth Borne ma omawiać z w Berlinie z kanclerzem Olafem Scholzem oraz niemieckim ministrem gospodarki, z nadzieją na wypracowanie wspólnego podejścia do amerykańskiego protekcjonizmu.

Na razie nie ma jednak woli bezpośredniego faworyzowania produktów europejskich. Choć obie strony - Paryż i Berlin - podzielają zdanie nt. znaczenia wspólnej europejskiej strategii przemysłowej, to według niemieckiej strony “rozwiązaniem nie jest izolowanie się, ale współpraca”, a sama taka ustawa miałaby niewielkie szanse na przyjęcie, ponieważ jest sprzeczna z unijnymi zasadami handlu wzorowanymi na zasadach WTO.

Ustawa IRA otwiera jednak przed Francją pewne perspektywy współpracy z USA. Amerykańskie projekty mają wykorzystywać francuskie technologie jądrowe, a francusko-amerykańska współpraca finansowania inwestycji budowy elektrowni atomowych w europejskich krajach ma ustanowić przeciwwagę na światowym rynku zdominowanym przez Chiny i Rosję. Technicy giganta Westinghouse (firma wybrana przez Polskę do budowy pierwszych polskich reaktorów) naprawiają już francuskie elektrownie. Wizyta prezydenta Macrona w Waszyngtonie może się zatem przyczynić do ożywienia francuskiej energetyki jądrowej. (K. Zawitaj, fot.: Pixabay/ zdjęcie ilustracyjne)







Dziękujemy za przesłanie błędu