Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 23 kwietnia. Imieniny: Ilony, Jerzego, Wojciecha
27/10/2022 - 19:30

Coś tam robią, ale mogliby więcej. Kto spóźnia się z pomocą dla Ukrainy

Tuż po rosyjskiej napaści na Ukrainę Rumunia znalazła się wśród krajów, która zaoferowała ogromną pomoc dla uchodźców. Niestety, nie można powiedzieć tego samego o pomocy militarnej. Oczywiście istnieje możliwość, że opinia publiczna nie wie o wszystkim, ale dostawy broni i innych materiałów z Rumunii są skąpe.

Można wskazać kilka przyczyn takiej sytuacji. Rumuńska armia dysponuje wprawdzie bateriami Patriot i używanymi F-16, ale poza tym najnormalniej w świecie nie ma ona zbyt wiele do zaoferowania. Nie bez powodu jest też fakt, że na przestrzeni ostatnich trzydziestu lat relacje Rumunii z Ukrainą były - delikatnie mówiąc - chłodne.

24 lutego 2022 roku to data, którą zapamiętamy na długo. Choć przez poprzednie tygodnie, a nawet miesiące wojna wisiała w powietrzu, to w głębi duszy wszyscy liczyli na to, że Putin jednak blefuje. Okazało się inaczej, co poskutkowało wybuchem krwawej wojny i ogromną falą uchodźców. Naturalnym kierunkiem ucieczki była Polska, ale ogromne liczby uchodźców trafiły też do Rumunii i Mołdawii. Na miejscu, podobnie jak w Polsce została im okazana niezbędna pomoc.

Na granicę ruszyły tłumy wolontariuszy, uchodźcom udostępniano zarówno domu, jak i puste o tej porze roku pensjonaty i hotele na północy kraju. Do końca marca w Rumunii znalazło się ponad 850 tysięcy uchodźców (ponad 450 tysięcy trafiło w tym samym czasie do Mołdawii). I choć większość kontynuowała swą tułaczkę do kolejnych krajów albo wróciła na Ukrainę, to w krytycznej sytuacji pomoc Rumunów była nieoceniona.

Między oboma krajami istnieje wiele zaszłości. Wystarczy wspomnieć teren Bukowiny – regionu, który w okresie międzywojennym należał do Rumunii, a po 1945 roku na stałe przypadł ZSRS. Oczywiście nikt oficjalnie nie żądał rewizji granic, ale w świadomości wielu Rumunów była ta dziejowa niesprawiedliwość. Inaczej było z Wyspą Węży, której obrońcy wsławili się w obecnej wojnie.

Nie każdy wie, że w 1877 roku Turcy oddali ją Rumunii, co potwierdzono w ustaleniach Traktatu Wersalskiego kończącego I wojnę światową. Armia Czerwona zajęła ją podczas II wojny światowej, a konflikt regulujący przynależność wyspy i otaczających ją wód trwał przez kolejne dziesięciolecia. Spór rozstrzygnął dopiero Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze w... 2009 roku. Relacje pomiędzy oboma krajami nie były więc nigdy wzorowe, czego nie ułatwia bariera językowa. Masowa pomoc uchodźcom przełamała nieco lody we wzajemnych relacjach.

Po początkowym szoku wywołanym wojną coraz częściej zaczął pojawiać się temat związany z przekazywaniem Ukrainie uzbrojenia. Część byłą dostarczana już przed wybuchem konfliktu - np. amerykańskiej, brytyjskiej czy polskiej produkcji. Z czasem na Ukrainę zaczął napływać też ciężki sprzęt - m.in. wyprodukowane jeszcze za czasów ZSRS bojowe wozy piechoty czy systemy przeciwlotnicze pochodzące z czeskich i słowackich sił zbrojnych.

Największym wsparciem było ponad dwieście poradzieckich czołgów T-72

To czołgi, które Polska przekazała w kwietniu. Pomoc napływała też z odleglejszych krajów, takich jak Grecja. Jeśli chodzi o stosunek pomocy do wielkości PKB warte odnotowania są także działania państw bałtyckich - Litwy, Łotwy i Estonii. Tymczasem oficjalna pomoc Rumunii warta była zaledwie ok. trzech milionów euro. W tej kwocie dostarczono Ukrainie 2000 hełmów, 2000 kamizelek kuloodpornych, paliwo, amunicję, żywność, leki i wodę.

Tak skromna pomoc dziwi, bo Rumunia jest jednym z najaktywniejszych graczy, jeśli chodzi o wzmacnianie wschodniej flanki NATO. Wymienić tu można chociażby inicjatywę Bucharest 9 i stałe bazy, w których stacjonuje kilka tysięcy żołnierzy z państw sojuszniczych – m.in. z Francji czy Polski. Rzut okiem na stan rumuńskiej armii nasuwa odpowiedź na pytanie o skromną pomoc wojskową. Okazuje się bowiem, że Rumunia... za bardzo nie ma czego wysłać sąsiadom.

Wprawdzie siły lotnicze dysponują czternastoma używanymi myśliwcami F-16 zakupionymi od Portugalii, a w przyszłości dołączą do nich 32 maszyny pozyskane z Norwegii, ale przytłaczająca większość pozostałej floty to najzwyklejszy w świecie złom. Wystarczy wymienić choćby 23 MiG-i 21, które są wprawdzie mocno zmodernizowane, ale wciąż pozostają sowieckimi maszynami z lat sześćdziesiątych. Dodać należy, żaden z nich nie lata – wszystkie zostały uziemione po wypadku z kwietnia tego roku.

Zostawmy jednak lotnictwo. Wszak do tej pory żaden kraj nie przekazał Ukrainie (przynajmniej oficjalnie) samolotów bojowych. Jeśli chodzi o ciężki sprzęt, tutaj również Rumuni nie mają zbyt dużego pola do popisu. Wystarczy wspomnieć, że trzon tamtejszych wojsk pancernych stanowi 220 czołgów T-55 i około 150 ich licencyjnej wersji pod nazwą TR-85.

Dla lepszego zobrazowania sytuacji – Rosjanie wykorzystują na polu walki o generację młodsze czołgi T-64 i już to wzbudza politowanie i wskazuje na sięganie do głębokich rezerw. Dodatkowo, T-55 używają przestarzałej amunicji kalibru 100 mm, która nie byłaby w stanie zaszkodzić przeciwnikowi dysponującemu nieco lepszym sprzętem.

Okazuje się więc, że brak większej pomocy militarnej to ze strony Rumunii żadna złośliwość. Kraj ten musi po prostu najpierw uporać się z modernizacją własnej armii, aby móc pomagać obcej. (Michał Torz, fot. Pixabay)







Dziękujemy za przesłanie błędu