Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
09/06/2019 - 16:15

Brexit rozbił konserwatystów. Łzy na Downing Street 10

Stało się. W piątek 24 maja br. Theresa Mary May, premier Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej ogłosiła koniec swoich rządów. Porankiem przed drzwiami lokalu numer 10 przy Downing Street, świetle kamer, May oświadczyła, że jej droga jako premiera i lidera Torysów dobiegła końca.

W negocjacjach z Unią Europejską premier odbiła się od ściany niewzruszonego wspólnego stanowiska prezentowanego przez unijnego negocjatora Michaela Braniera. Nie udało jej się rozbić wspólnego stanowiska Niemiec i Francji i wynegocjować uprzywilejowanej pozycji w przyszłych stosunkach handlowych między Zjednoczonym Królestwem a Unią.

Rezygnacja May otwiera możliwość ubiegania się o przywództwo w Partii Konserwatywnej dla kilku graczy, którzy do tej pory pozostawali w jej cieniu. Jest wielu ludzi zdolnych udźwignąć ciężar odpowiedzialności za kierowanie partią. W kolejce do przywództwa od wielu miesięcy czeka Boris Johnson, czołowy eurosceptyk i zwolennik twardego Brexitu.  Byli i obecni ministrowie rządu - Dominic Raab, Jeremy Hunt czy Hancock także wyglądają swojej szansy. Im szybciej Theresa May ustąpi ze stanowiska szefa partii, tym lepiej dla Torysów. Czas odbudować konserwatywne skrzydło wyspiarskiej polityki, które tyle ucierpiało przez nieudolnie przeprowadzany Brexit.

Wielokrotnie cytowany brytyjski polityk i premier Henry Temple powiedział, że Wielka Brytania nie ma ani wiecznych wrogów, ani wiecznych przyjaciół. Ma tylko wieczne interesy, których zawsze twardo broniła i nimi się kierowała. O angielskim sposobie prowadzenie polityki zagranicznej można powiedzieć wiele rzeczy: że wyspiarze są politycznie niesłowni (tu kłania się nasz nieustający polski żal o zachowanie się Churchila w Jałcie), czy bezwzględnie oportunistyczni.

Ale Wielka Brytania zawsze była w swojej polityce skuteczna. Ostatnio już nie jako mocarstwo, nad którym nigdy nie zachodzi słońce, ale jako liczący się w międzynarodowej polityce mocny gracz. Jednak obraz, jaki przekazała światu przez ostatnie trzy lata przeczy obrazowi państwa spójnego i skutecznego. To obraz samoponiżenia.

May ustąpiła, ponieważ nie sprawdziła się w roli przywódcy na ciężkie czasy, a sytuacja polityczna, w której się znalazło Zjednoczone Królestwo po prostu ją przerosła. Nie stała się drugą Margaret Thatcher, choć niewątpliwie miała takie ambicje. Na długo zostanie zapamiętana seria jej fatalnych politycznych posunięć czy aż 36 ministerialnych rezygnacji, do których doszło pod jej rządami.

Nie należy zapominać, że podczas pełnienia funkcji Theresa May podjęła istotne działania, by ograniczyć deficyt i zmniejszyć bezrobocie. Jednak w najnowszej historii na zawsze zapisze się jako polityk, która nie udźwignęła zadania skutecznego przeprowadzenia największej operacji polityczno – logistycznej XXI w. – Brexitu. (

(Tomasz Dzbeński)







Dziękujemy za przesłanie błędu