Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 25 kwietnia. Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki
21/02/2016 - 18:45

Radny z Wierchomli: Klępa i sarenka

Dwa zdania. Pierwsze: „Polska to sarenka”. Drugie: „Polska to klępa”. Za to drugie już wkrótce mogę być wezwany do prokuratury. Bo „klępa” (a czasem „klempa”) to nie tylko samica łosia, ale także wredna baba. A czy Polska może być wredną babą? Do tej pory mogła, ale już wkrótce władza się postara, żeby nie była.

To znaczy: nikt nie zmieni ani klępy, ani klempy w sarenkę, i odwrotnie, tego nawet Miczurin z Łysenką by nie potrafili. Ale sejm wkrótce zakaże nazywać łojczyzne klempą. I już. Proste? Proste.

Ciekawe, że przez tysiąc lat nikomu w Polsce nie przyszło do głowy wpisywać takie dyrdymały do konstytucji. To znaczy, umówmy się, bodaj do XVI wieku nie było konstytucji, a istniała już niezła Akademia Jagiellońska. Potem zaczęły się pojawiać coraz ważniejsze ustawy, aż wreszcie u schyłku I Rzeczypospolitej, a właściwie wraz z jej upadkiem, narodziła się chwalebna konstytucja. Teraz mamy świt IV Rzeczy, zgoła niepospolitej, więc hulaj dusza… piekło jest! Piekło to my (lub co najmniej niektórzy z nas).

Możliwe, że o innych narodach będziemy oficjalnie pisać przez „małe n”, a o Polakach przez „N”. Na niektórych fotelach „N” oznaczało dawno temu Napoleona, specjalistę w zakresie tworzenia imperium. Niemiły typ kaprala-cesarza, ale ładne mundury oraz szarże szwoleżerów. Piękno i łaska Boska nie zawsze idą w parze.

Łaska Boska nie ma większego związku z polityką historyczną, a zatem możemy o tej ostatniej spokojnie porozmawiać. Niewiele mam zresztą do powiedzenia, może to, że polityka historyczna jest częścią polityki, nie zaś historii. Tutaj jest pies pogrzebany, jak mówią nasi niemieccy sąsiedzi. Niektórym się bowiem wydaje, że polityka historyczna podejmuje spór z naukami historycznymi. Nic bardziej mylnego.

Także liczni historycy-amatorzy, a nawet tzw. naukowcy chcieliby zagłuszyć lub w ogóle unieważnić dokonania uczonych, na przykład wspaniałe, źródłowe prace Daniela Beauvois’a o społeczeństwie Kresów. Stale też toczy się walka o dostęp do źródeł czy to – powiedzmy – angielskich, czy watykańskich, a też do wielu innych, rozkradanych, niszczonych, ukrywanych.

Nasze źródła, nasza narracja, nasz rząd dusz. Nic w tym nadzwyczajnego, sprawa znana jest od czasów Herodota.

Konkludując dwa poruszone tu przeze mnie tematy: wszystko i tak się zaczyna od dobrego smaku. Czy to śledź, czy tort migdałowy.

Witold Kaliński

fot. mcksokol.pl

Autor mieszka w Wierchomli, jest radnym gminy Piwniczna-Zrój, prezesem Towarzystwa Literackiego im. C.  Norwida w Nowym Sączu, felietonistą miesięcznika „Sądeczanin”. 







Dziękujemy za przesłanie błędu