Znalazł ciała żony i trójki dzieci. Koszmarna powtórka zbrodni z Nowego Sącza?
Makabrycznego odkrycia czterdziestoletni mężczyzna dokonał po powrocie z pracy. Ciało żony było powieszone, ciała dzieci były w łóżeczkach. To dwie dziewczynki w wieku czterech i dziewięciu lat oraz dwunastoletni chłopiec.
Mężczyzna choć był w głębokim szoku natychmiast wezwał pomoc. Na miejsce przyjechali strażacy oraz karetka pogotowia. Ratownicy rozpoczęli reanimację kobiety, ale na pomoc było już za późno.
- Dzieci mogły zostać uduszone. Na ich ciałach nie ma żadnych obrażeń - mówi w rozmowie z Sądeczaninem Sebastian Gleń, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej w Krakowie. Kobieta mogła zabić swoje dzieci i popełnić samobójstwo. Jednak to na razie wstępna hipoteza, zastrzega Gleń.
Czytaj też Nowy Sącz: Makabryczne morderstwo. Zabił żonę, dziecko i odebrał sobie życie?
Jak informuje Prokuratura Okręgowa w Krakowie, obecnie trwają oględziny domu z udziałem śledczych i biegłego medyka sądowego. Policja przesłuchuje też świadków.
Czy to mogło być samobójstwo rozszerzone, taka hipoteza była brana pod uwagę w przypadku zbrodni w Nowym Sączu, gdzie ofiary, co potwierdziły wyniki sekcji zwłok, zostały uduszone - pytamy rzecznika krakowskiej policji.
- Taka hipoteza jest brana pod uwagę - odpowiada Gleń.
W przypadku samobójstwa rozszerzonego morderca, który potem sam odbiera sobie życie, dąży do zadania śmierci innym z powodu współczucia - tak mechanizm samobójstwa rozszerzonego tłumaczył sądecki psycholog Bogdan Kajzer, pytany o makabryczną zbrodnię w Nowym Sączu. - Wynika to z chęci oszczędzenia cierpień najbliższym, niezależnie od racjonalności tego założenia. Dlatego ofiarami są najczęściej członkowie własnej rodziny.
Czytaj też Czy zabił z miłości? Psycholog o zbrodni przy ul. 29 Listopada w Nowym Sączu
Czy można zabić z miłości żonę i dziecko?
- Zawsze jest jednak jakiś komponent silnie emocjonalny, najczęściej o podłożu depresyjnym, związanym z jakimś poczuciem straty, bez żadnych perspektyw na jej wyrównanie. Ta strata powoduje, że - wedle wyobrażeń takiego człowieka - nie sposób dalej normalnie funkcjonować.
Prawda może okazać się zupełnie inna, bo motywy takich samobójstw mogą być bardzo różne - tłumaczył psycholog.
Jak donosi Fakt 24.pl Sąsiedzi wspominają, że kobieta leczyła się na depresję.
- Bardzo dobrze znałam tę kobietę. Była bardzo sympatyczną, spokojną i życzliwą osobą. W głowie mi się nie mieści, żeby mogła coś takiego zrobić - mówi jedna z sąsiadek.
Czterdziestolatek jest w szoku. Został przewieziony do szpitala, gdzie zapewniono mu pomoc psychologiczną. Policja informuje, że rodzina nie miała założonej Niebieskiej Karty. Nie zajmowała się też nią opieka społeczna.
[email protected] fot. google maps