Wyleciał na łuku drogi. Czołowe zderzenie na Węgierskiej [ZDJĘCIA]

Dwa samochody, które z jezdni zostały już zepchnięte na chodnik, przedstawiają żałosny widok. Obydwa mają roztrzaskane przednie maski.  Kierowcę jednego z aut pogotowie przetransportowało do szpitala. Drugi stoi nieopodal swojego rozbitego opla. Na nosie ma ślady krwi, ale mówi, że nic mu się nie stało.

Czytaj też Zderzenie trzech aut. Lotnicze pogotowie lądowało na jezdni

- Ze mną jest wszystko w porządku. Mam tylko nadzieję, że kierowca audi, który się ze mną zderzył,  nie doznał poważnych obrażeń.  Myślę, że skończyło się na poturbowaniu. Martwię się, bo to ja doprowadziłem do wypadku.

W sobotnie popołudnie, po piętnastej w Nowym Sączu rozpadał się deszcz. Mokra nawierzchnia zrobiła się niebezpieczna.  Kierowcy mieli pecha na Węgierskiej, tuż za wiaduktem, w pobliżu skrzyżowania z ulicą Radziecką.

- Wpadłem w poślizg na łuku drogi,  o tam, gdzie leżą jeszcze urwane kawałki zderzaków naszych aut – pokazuje.- Nie jechałem szybko. Na liczniku miałem między trzydzieści a czterdzieści kilometrów na godzinę.  Wyrzuciło mnie na prawy pas. To było czołowe zderzenie – opowiada kierowca opla.

Czytaj też Potrącił ją „tylko rowerem”. Dramat rozegrał się wieczorem przy drodze

- Ten odcinek drogi jest wyjątkowo pechowy, dodaje jego znajomy. Często dochodzi tutaj do wypadków. Coś jest nie tak z tą jezdnią. Jest chyba źle wyprofilowana. Mówili o tym nawet policjanci z drogówki, którzy tutaj byli.

Jak dodaje  kierowca roztrzaskanego opla i tak jest wdzięczny losowi, że skończy się tylko na wizycie u mechanika.

[email protected] fot. Jm