Spacerował po torach i nic nie pamiętał. Omal nie doszło do tragedii
Był piątek, kilkanaście minut po godzinie czwartej, jak dyżurny Służby Ochrony Kolei zauważył na monitoringu mężczyznę, który dziwnie się zachowywał. Z wyglądu miał około 60 lat. Spacerował bez celu po torach w pobliżu składowiska złomu przy ulicy Kolejowej w Nowym Sączu. Na miejsce natychmiast ruszyli funkcjonariusze SOK, którzy podejrzewali, że mężczyzna może chcieć targnąć się na własne życie.
- 60-latek był zmarznięty, słaniał się na nogach i mówił niewyraźnie. Nie wiedział, gdzie mieszka i kiedy wyszedł z domu. Był trzeźwy. Wyglądał i zachowywał się tak, jakby miał udar, dlatego na miejsce zostało wezwane pogotowie ratunkowe, które zabrało go do szpitala. Przyjechała też policja – poinformował naszą redakcję Czytelnik.
Aż strach pomyśleć, jak mogła zakończyć się ta historia, gdyby nie szybka reakcja dyżurnego i funkcjonariuszy Służby Ochrony Kolei.
- Z pewnością mężczyzna zamarzłby albo zostałby potrącony przez pociąg – dodaje nasz Czytelnik.
Zobacz też Był załamany, płakał. Chciał powiesić się na kładce w Nowym Sączu
To już kolejna sytuacja, kiedy to funkcjonariusze SOK uratowali komuś życie. Przypomnijmy. Początkiem grudnia 2020 roku na kładce prowadzącej do firmy Newag zauważyli około 60-letniego mężczyznę, który na szyi miał założoną pętlę. Płakał, był załamany. Mówił, że ma problemy rodzinne. Funkcjonariusze bardzo długo rozmawiali z desperatem. Na szczęście udało im się zapobiec tragedii. Na miejsce przyjechało pogotowie ratunkowe, które zabrało mężczyznę do szpitala w Nowym Sączu. ([email protected] Fot. Ilustracyjna Pixabay)