Sądeccy strażacy jeżdżą od pożaru do pożaru. Mają pełne ręce roboty
Piątek i miniona noc były bardzo pracowite dla sądeckich strażaków. Niemal co chwilę wyjeżdżali gasić pożary suchych traw. W nocy odnotowali aż 14 interwencji, a w ciągu całego dnia aż 28.
Zobacz też Wielki pożar w Nowym Sączu przy moście 700-lecia. Kłęby dymu utrudniały ruch
Aż trzykrotnie byli wzywani do Starego Sącza. Dwukrotnie gasili pożary w Brzeznej i Jazowsku. Strażacy wyjeżdżali także do Trzetrzewiny, Tropia, Podrzecza, Białej Niżnej, Łącka, Krużlowej, Nowego Sącza, Grybowa, Zabrzeży, Biczyc, Barcic, a także Marcinkowic, Korzennej, Popowic, Rytra, Moszczenicy Niżnej i Wyżnej oraz Gostwicy, Kamionki Wielkiej, Czerńca i Suchej Strugi.
Niestety na nic zdają się apele, aby nie wypalać suchych traw. Strażacy jeżdżą od pożaru do pożaru.
- Przypominamy, że wypalanie traw jest zabronione i niebezpieczne – apelują.
- Wypalanie traw nie daje żadnych korzyści, co więcej, przynosi straty w przyrodzie i zagraża człowiekowi. Dym pochodzący z wypalania jest niebezpieczny nie tylko z powodu zatruwania powietrza. Wypalanie traw utrudnia również poruszanie się po drogach kierowcom, w wyniku czego, podobnie jak we mgle, może dojść do wypadku lub kolizji - wyjaśniają policjanci.- Każda interwencja zastępów straży pożarnej kosztuje. Jeżeli weźmiemy pod uwagę ilość zdarzeń związanych z pożarami traw i ilość zastępów walczących z tymi pożarami to okazuje się, że walka z tym procederem staje się bardzo kosztowana dla podatników. Koszty to nie tylko zużyte środki gaśnicze, paliwo, czy sprzęt – to również ludzkie życie.
RG [email protected] Fot. PSP Nowy Sącz