Pocięli ofiarę maczetami? Zeznają: nie znają ofiary i nie było ich wtedy w Nowym Sączu
Przypomnijmy. Poszkodowany jechał autem ulicą Królowej Jadwigi, gdy zatrzymał się na pasie do skrętu w Piłsudskiego, obok stanął samochód z dwoma mężczyznami w środku. Jeden z nich wyszedł z maczetą i podszedł do 46-latka. Wywiązała się awantura. 46-latek dostał kilka ciosów w twarz, próbował się bronić. W tym czasie z auta napastników wyszedł drugi mężczyzna. Też z maczetą. W pewnej chwili zamachnął się nią w stronę ofiary. Zaatakowany uniknął ciosu, bo złapał za maczetę.
Zobacz też: W ruch poszła maczeta. Co stało się przy Rondzie Solidarności?
Potem sprawy potoczyły się lawinowo. 46-latek został wyciągnięty z auta. Pierwszy z napastników zamachnął się maczetą celując w głowę, trafił w ramię. Oprawca nie odpuścił, zranił poszkodowanego jeszcze kilka razy. 46-latek schował się pod autem dostawczym a napastnicy uciekli porzucając jednak na miejscu narzędzie zbrodni.
- Jedna z wersji, jaką śledczy biorą pod uwagę jest taka, że do ataku doszło najprawdopodobniej na skutek wcześniejszych nieporozumień między osobami uczestniczącymi w tym zdarzeniu - mówiła jeszcze przed procesem Lucyna Dutka-Waniołek, zastępca prokuratora rejonowego w Nowym Sączu
Dramat rozegrał się na oczach kilkudziesięciu osób. Policja - gwarantując pełną anonimowość - apelowała o składanie zeznań.
Zobacz też: W ruch poszła maczeta. Podejrzani nie przyznają się do krwawego ataku na Rondzie Solidarności
46-latek cudem wywinął się śmierci. Prokuratura wszczęła postępowanie o usiłowanie zabójstwa. Niedługo potem zatrzymano dwóch podejrzanych, mieszkańców gminy Grybów.
Na ławie oskarżonych w Sądzie Okręgowym w Nowym Sączu zasiedli 32-letni Łukasz Z. i 22-letni Grzegorz G. Mężczyźni nie przyznają się do winy, a Łukasz Z. twierdzi nawet, że feralnego dnia nie było go w Nowym Sączu, bo był z drugim podejrzanym na Śląsku żeby znaleźć lokal na działalność gospodarczą. Jednocześnie Grzegorz G. twierdzi, że nie zna ofiary.
- Prokuratura cały czas podtrzymuje swoje stanowisko w przedmiocie oskarżenia. Dysponujemy konkretnymi, mocnymi dowodami – mówi stanowczo prokurator rejonowy Jarosław Łukacz.
ES [email protected] Fot.: archiwum sadeczanin.info