Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
22/06/2017 - 07:55

Pocięli ofiarę maczetami? Zeznają: nie znają ofiary i nie było ich wtedy w Nowym Sączu

To sprawa, która wstrząsnęła całą Polską. W środku dnia, 7 września 2016 roku dwóch mężczyzn pocięło maczetami 46-latka. Do dramatu doszło na Rondzie Solidarności w Nowym Sączu - dwóch mężczyzn pocięło 46-latka maczetami. W Sądzie Okręgowym w Nowym Sączu ruszył proces w tej sprawie.

Przypomnijmy. Poszkodowany jechał autem ulicą Królowej Jadwigi, gdy zatrzymał się na pasie do skrętu w Piłsudskiego, obok stanął samochód z dwoma mężczyznami w środku. Jeden z nich wyszedł z maczetą i podszedł do 46-latka. Wywiązała się awantura. 46-latek dostał kilka ciosów w twarz, próbował się bronić. W tym czasie z auta napastników wyszedł drugi mężczyzna. Też z maczetą. W pewnej chwili zamachnął się nią w stronę ofiary. Zaatakowany uniknął ciosu, bo złapał za maczetę.

Zobacz też: W ruch poszła maczeta. Co stało się przy Rondzie Solidarności?

Potem sprawy potoczyły się lawinowo. 46-latek został wyciągnięty z auta. Pierwszy z napastników zamachnął się maczetą celując w głowę, trafił w ramię. Oprawca nie odpuścił, zranił poszkodowanego jeszcze kilka razy. 46-latek schował się pod autem dostawczym a napastnicy uciekli porzucając jednak na miejscu narzędzie zbrodni.

- Jedna z wersji, jaką śledczy biorą pod uwagę jest taka, że do ataku doszło najprawdopodobniej na skutek wcześniejszych nieporozumień między osobami uczestniczącymi w tym zdarzeniu - mówiła jeszcze przed procesem Lucyna Dutka-Waniołek, zastępca prokuratora rejonowego w Nowym Sączu   

Dramat rozegrał się na oczach kilkudziesięciu osób. Policja  - gwarantując pełną anonimowość - apelowała o składanie zeznań.

Zobacz też: W ruch poszła maczeta. Podejrzani nie przyznają się do krwawego ataku na Rondzie Solidarności

46-latek cudem wywinął się śmierci. Prokuratura wszczęła postępowanie o usiłowanie zabójstwa. Niedługo potem zatrzymano dwóch podejrzanych, mieszkańców gminy Grybów. 

Na ławie oskarżonych w Sądzie Okręgowym w Nowym Sączu zasiedli 32-letni Łukasz Z. i 22-letni Grzegorz G. Mężczyźni nie przyznają się do winy, a Łukasz Z. twierdzi nawet, że feralnego dnia nie było go w Nowym Sączu, bo był z drugim podejrzanym  na Śląsku żeby znaleźć lokal na działalność gospodarczą. Jednocześnie Grzegorz G. twierdzi, że nie zna ofiary.

- Prokuratura cały czas podtrzymuje swoje stanowisko w przedmiocie oskarżenia. Dysponujemy konkretnymi, mocnymi dowodami – mówi stanowczo prokurator rejonowy Jarosław Łukacz.

ES [email protected] Fot.: archiwum sadeczanin.info 







Dziękujemy za przesłanie błędu