Omal nie pozabijał siebie i innych. Po wypadku próbował ukryć się w lesie

Na nic zdają się surowe kary i apele policjantów. Niektórzy kierowcy wciąż wsiadają po pijaku za kierownicę i ruszają w drogę. Czasem niestety musi dojść do tragedii, aby się opamiętali, ale wtedy jest już za późno.
Zobacz też Uciekł z Ukrainy ze swoją rodziną. W Polsce zgotował piekło żonie i dzieciom
Niewiele brakowało, a w miniony czwartek przed godziną piętnastą w gminie Grybów doszłoby do nieszczęścia. 41-letni sądeczanin przejeżdżając przez Florynkę, na łuku drogi stracił panowanie nad samochodem. Pojazd uderzył w barierę, wypadł z drogi, dachował i zatrzymał się na pobliskiej działce.
Osoby, które widziały całe zdarzenie, natychmiast wezwały pomoc. Już po chwili na miejsce dotarły straże pożarne, policja i pogotowie ratunkowe.
- Samochód Kia leżał na boku poza drogą. W środku nikogo nie było – powiedzieli nam strażacy z Nowego Sącza.
Zobacz też Stracił kontrolę nad samochodem. Jego auto dachowało [ZDJĘCIA]
Jak się okazało, mężczyzna który kierował pojazdem, zaraz po wypadku uciekł. Próbował ukryć się przed policjantami w pobliskim lesie. Miał jednak pecha, bo został zauważony i zatrzymany przez funkcjonariuszy. 41- latek przyznał się, że to on kierował samochodem. Mundurowi przebadali go alkomatem.
- Badanie stanu trzeźwości wykazało, że w organizmie miał ponad 2,5 promila alkoholu – informuje kom. Justyna Basiaga z sądeckiej policji.
Zobacz też Rozbiła mercedesy, nie dostała mandatu. Mamy nagranie z wypadku na Radzieckiej
Aż strach pomyśleć, jak to się mogło skończyć, gdyby w tym czasie poboczem drogi spacerowali piesi. Miejmy nadzieję, że ten wypadek będzie nauczką dla 41-letniego sądeczanina. Musi się on liczyć z poważnymi konsekwencjami. Mężczyzna odpowie za jazdę po pijaku. ([email protected] Fot. OSP Florynka, PSP Nowy Sącz)