Noc, auto w rowie, a po kierowcy nie ma śladu. Finał mrozi krew w żyłach
Ledwie kilka dni temu służby zostały zaalarmowane przez kierowcę przerażonego widokiem leżącego na dachu, na poboczu drogi, chevroleta, z jeszcze ciepłym silnikiem i zapalonymi światłami. W środku nie było nikogo. Teraz historia się powtórzyła. Groza była tym większa, że wszystko wydarzyło się w kompletnych ciemnościach.
Czytaj też Co tam się mogło stać. Samochód na dachu, kierowca zniknął
- Była trzecia w nocy, kiedy otrzymaliśmy zgłoszenie, że w rowie leży auto – mówi oficer dyżurny sądeckiej straży pożarnej. – Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, w środkunie było nikogo.
Na miejsce wypadku szybko dotarli policjanci. Rozpoczęły się poszukiwania,
- Po kilku godzinach kierowca został znaleziony i zatrzymany, okazało się, że jest nietrzeźwy – mówi Mateusz Drwal z biura prasowego komendy wojewódzkiej policji.
Gdzie został znaleziony i ile miał we krwi promili alkoholu, tego policja nie ujawnia. Wiadomo tylko, że został zatrzymany i na razie... trzeźwieje.
Czytaj też To musiało być straszne. Samochód wylądował w nocy na dachu na ich posesji
Ta informacja mrozi krew w żyłach. Strach pomyśleć, gdyby zamiast do rowu, wjechał w inny samochód, lub gdyby kogoś potrącił. Był śmiertelnym zagrożeniem. Mógł doprowadzić do tragedii.
Pijany kierowca nie doznał obrażeń. Z ustaleń policji wynika, że nie było z nim pasażerów.
[email protected] fot. ilustracyjne