Groził, że się powiesi. Dramatyczny wyścig z czasem w Bączej Kuninie
Co się wydarzyło w jednym z domów w Bączej Kuninie pod Nawojową po godzinie osiemnastej? Czy doszło do jakiejś kłótni, awantury? Czy chłopak miał jakieś kłopoty? Miał powiedzieć, że chce sobie odebrać życie. Tak wynika z relacji dyżurnego oficera sądeckiej straży pożarnej.
Czytaj też Wylecieli jak z katapulty. Naznaczona śmiercią, przeklęta droga [ZDJĘCIA]
- Mówił, że idzie do stodoły, ale poszedł w kierunku lasu. W tej chwili trwa akcja poszukiwawcza, w której uczestniczy blisko czterdziestu strażaków, dwudziestu pięciu ratowników GOPR z psem tropiącym. Zgłoszenie od policji otrzymaliśmy przed dziesiętną – dodaje strażak.
Teren poszukiwań jest rozległy. Lasy z Bączej Kuniny ciągną się aż do Łabowej. Na razie przeczesywana jest najbliższa okolica.
Co wiadomo o 22-latku? Jeden z mieszkańców wsi mówi, że chłopak pracuje w piekarni.- Tu u nas młodzi niby wszyscy się znają, ale dzisiaj młodzi są inni, bardziej zamknięci w sobie. Nawet nie wiadomo, kto ma jakie problemy. Nie mam pojęcia co się stało. Sąsiedzi mówili, że krzyczał, że się powiesi. Wyszedł i tyle go widzieli. Może się czymś zdenerwował, kto to wie…Oby te poszukiwania szczęśliwie się skończyły.
Czytaj te zTragedia wisi nad przejściem po pasach na Alejach Piłsudskiego w Nowym Sączu
Poszukiwania są trudne. Zapadł już zmrok – mówi dyżurny ratownik GOPR. - W terenie otwartym nie widać dobrze, a w lesie jest przecież o wiele ciemniej. W takich warunkach można minąć tego, kogo się szuka. Trzeba dobrze patrzeć pod nogi, na boki, w krzaki i zakamarki. Z ratownikami jest pies. Do dyspozycji mają dwa quady i trzy samochody.
Czytaj też Nie odwracaj wzroku, reaguj. Samobójcą może być bliska osoba
[email protected] zdjęcie ilustracyjne
-