Nowy Sącz: rzeczywistość w SOR. Chorzy, płaczące dzieci i awanturujący się nietrzeźwi
Jak zaznacza nasza czytelniczka takie warunki mają wpływ nie tylko na zdrowie fizyczne, ale na psychikę pozostałych, przebywających tam osób.
- Niestety, sama odczułam to na przykładzie mojego taty w podeszłym wieku, który po powrocie z Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, po kilka razy dziennie wspomina tę sytuację, płacze i denerwuje się – opisuje nasza rozmówczyni. - Współczuję też lekarzom i pozostałym pracownikom SOR-u, którzy wykonują swoje obowiązki w tych bardzo ciężkich warunkach przyjmując jednocześnie pijanych (i pod wpływem innych środków odurzających) utrudniających pracę oraz ruch chorych na Izbie Przyjęć, który na dodatek znacząco się wydłuża. Tym bardziej jestem wdzięczna lekarzom i pielęgniarkom za fachowo udzieloną pomoc i cierpliwe wyjaśnienia lekarza. Osoby odpowiedzialne za ten stan powinny pobyć tam przez kilka dni i nocy, aby zrozumieć, na czym polega problem, bo to, co tam się dzieje uważam za uwłaczające godności człowieka.
Nasza czytelniczka nie sądzi, że trafiła do SOR – u z bliskimi osobami na wyjątkowo trudne dni. Przypuszcza, że jest tak prawie na co dzień, a może bywa jeszcze gorzej.
Ma ona jednak nadzieję, że znajdzie się jakieś tymczasowe – możliwe do przywrócenia izby przyjęć – rozwiązanie. Jeśli tak stałoby się to diametralnie poprawiłyby się warunki w jakich chorzy czekają w SOR na poradę lekarską i warunki pracujących tam osób.
[email protected], fot. IM.