Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
18/12/2014 - 15:01

W sąsiedztwie z Beskidem Sądeckim - Wschód słońca w Gorcach

Wykorzystując wolne sobotnie przedpołudnie – 29 listopada i świetnie zapowiadające się warunki pogodowe wybraliśmy się na wschód słońca na Kiczorę w paśmie Gorców. Przenieśliśmy się do magicznej krainy, którą chcieliśmy uwiecznić zdjęciami, ale przecież fotografie nie odzwierciedlają tego co czuło się podczas bycia w tym czasie na miejscu. Dalej przeszliśmy na Turbacz przez Halę Długą i była to nasza 6 wizyta na najwyższym szczycie Gorców. Chociaż teraz widoki były najlepsze – tak więc, do sześciu razy sztuka.
Około 4 podjechaliśmy na parking nieopodal Gajówki Mikołaja. Jest to terenowa baza edukacyjno-wystawiennicza w dolinie Łopusznej, przy południowej granicy Gorczańskiego Parku Narodowego. Funkcjonuje od 2010 roku. To odtworzona osada leśna, którą przed II wojną światową wybudował Stefan Lgocki, współwłaściciel majątku w Łopusznej.

Żeby dojechać na parking trzeba w Łopusznej kierować się na Zarębek Średni i jechać z rowerową ścieżką koloru czerwonego, aż do szlabanu.

Zabieramy potrzebne rzeczy i ruszamy przed siebie. Maszerujemy w ciemności za zielonymi znakami ścieżki o nazwie „Z Łopusznej na Jankówki”, która po niecałej godzinie doprowadza nas do czarnego szlaku. Na polanie stoi zrekonstruowany szałas. Następnie docieramy na czerwony szlak, będący częścią Głównego Szlaku Beskidzkiego, na odcinku Turbacz – Lubań. Do wyznaczonego miejsca dzieli nas tylko 30 minut, a po prawej stronie widzimy już pomarańczowe niebo, Tatry i inwersję. Naszym towarzyszem na tym szlaku jest wiatr i odczuwamy temperaturę – 13 stopni.

Nie jest tak łatwo jakby się mogło wydawać, walczymy się z dość wymagającym wyjściem na Kiczorę (1282 m). Na Hali Młyńskiej jesteśmy kilkanaście minut przed wschodem słońca. To co widzimy jest nie do opisania. Nikt by się nie spodziewał, że taki niepozorny szczyt może nam przedstawić takie widoki.

Niestety czas nieubłaganie pędzi i zmusza nas do dalszej wędrówki. Decydujemy, że idziemy trasą przez Długą Halę do schroniska na Turbaczu. Podchodzimy pod schronisko, a tam żywego ducha. Jest sobota, godzina 9:30 i błoga cisza.

W bufecie zamawiamy ciepły posiłek i mamy nadzieję, że smacznie zjemy. Jedzenie jest naprawdę dobre, a za oknem rozpościera się przepiękny widok na łańcuch Tatr. Dalej udajemy się szlakiem niebieskim przez Długie Młaki i szukamy odejścia na zieloną ścieżkę.

Na rozwidleniu szlaku zielonego i niebieskiego na Bukowinie Waksmundzkiej jest kilka dróg do wyboru. Pytamy spotkaną biegaczkę o dalszą trasę, bo chyba minęliśmy szukane przez nas zejście. Maszerujemy już „Ścieżką Partyzancką”. Wracamy do najbliższego znaku jakieś 50 metrów i wchodzimy na prawidłową drogę. Tutaj mapa okazuje się zawodna, ponieważ ścieżka jest zaznaczona kawałek od Bukowiny Waksmundzkiej, a w rzeczywistości jest już za kilkadziesiąt metrów.

Idziemy za wydeptanymi śladami. Przed nami jest wiele dróg jednak okazuje się, że czyjeś kroki doprowadzają nas do miejsca gdzie zaczynaliśmy – pod Gajówkę Mikołaja. Na wysokości około 800 metrów były piękne widoki, a gdy schodziło się coraz niżej to zaczynała nam towarzyszyć mgła. I jak tu wytłumaczyć komuś kto siedział tego dnia w domu, że była piękna pogoda. Po więcej zdjęć zapraszam na naszego górskiego bloga - www.mynaszlaku.pl

Mateusz Grzegorzek
www.mynaszlaku.pl
PTTK Oddział "Beskid" w Nowym Sączu






Dziękujemy za przesłanie błędu