Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 23 kwietnia. Imieniny: Ilony, Jerzego, Wojciecha
21/11/2013 - 12:27

Ulubiona piosenka z dzieciństwa. Rozdaliśmy bony do „SMYKA”

Katarzyna Jacak i Justyna Michalik to ostatnie laureatki naszego „Smykowego” konkursu. Panie podzieliły się z nami swoimi wspomnienia związanymi z ulubioną piosenką z dzieciństwa.
To były już ostanie bony do sklepu „SMYK”, mieszczącym się w Galerii „Trzy Korony” w Nowym Sączu. Wszystkim, którzy zechcieli wziąć udział w naszej zabawie serdecznie dziękujemy. Laureatów po odbiór bonów zapraszamy do redakcji Sądeczanina (ul. Barbackiego 57, I piętro, pokój nr 3) od poniedziałku do piątku w godzinach od 8 do 16.
***
W czwartej edycji konkursu, spośród 7 nadesłanych propozycji ulubionej piosenki z dzieciństwa, wybraliśmy i nagrodziliśmy:
Panią Katarzynę Jacak z Chełmca za wspomnienia związane z „Laleczką z saskiej porcelany”
Pamiętam dobrze stary różowy magnetofon i kasetę z piosenkami Fasolek. Wśród nich była „Laleczka z saskiej porcelany” śpiewana przez Magdę Fronczewską. Była to druga piosenka na Fasolkowej kasecie. Pamiętam ten moment kiedy z niecierpliwością czekałam na moja ulubioną „Laleczkę…” przewijając starą kasetę. Jeszcze nie teraz, jeszcze chwilę, jeszcze kończy się „Wujcio wariatuńcio” („Wujcio wariatuńcio” miał numer jeden na starej kasecie), już za chwilę… TERAZ… STOP. Można było zatrzymać przewijanie i włączyć „Laleczkę…”. Wtedy wsłuchając się w piosenkę i nucąc słowa odpływałam w marzeniach do innego świata. Do świata, gdzie „dnia pewnego na komodzie prześliczny Książę nagle stanął.” I jako ośmioletnia dziewczynka wyobrażałam sobie takiego księcia: z niebieskimi oczami, przystojnego, na białym rumaku.
Nagrodę otrzymuje także pani Justyna Michalik z Nowego Sącza.
Absolutnym hitem mojego dzieciństwa była piosenka "Pies na medal" ("Kundel bury"). Bardzo szybko się jej nauczyłam, długo ją śpiewałam i do dziś pamiętam jak chodziłam w poszukiwaniu psinki do ogródka zgodnie z tekstem piosenki. Szukałam, zaglądałam pod każdy krzaczek ale niestety nie dane było znaleźć tam psa. Miałam nawet maskotkę psa któremu śpiewałam tę piosenkę. Któregoś dnia tata wracając z pracy przyniósł ze sobą małego pieska. Jakaż ja byłam wtedy szczęśliwa. Był długo wyczekiwaną moją psinką. Zabierałam psa na spacery podczas których śpiewałam tę piosenkę, myłam, karmiłam a ta piosenka cały czas była z nami. Dożył z nami sędziwego wieku i przeniósł się na Wielkie Łowy. Dziś gdy wspominam naszą psinkę w głowie mam tylko tą piosenkę. I w gruncie rzeczy towarzyszy mi ona przez całe życie.

(KB)






Dziękujemy za przesłanie błędu