Stadniccy herbu Szreniawa z Nawojowej: Dzieje rodu
O tym skąd się wzięli Stadniccy w Nawojowej, kopalni złota i pamiętniku Adama hrabiego Stadnickiego rozmawiamy z dr Anną Janota-Strama, laureatką tegorocznej nagrody "Sądecczyzna" imienia Szczęsnego Morawskiego, przyznanej jej za książkę "Stadniccy herbu Szreniawa z Nawojowej: Dzieje rodu".
Skąd się wzięło Pani zainteresowanie rodem Stadnickich?
-Zainteresowałam się nimi dzięki profesorowi Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie Kazimierzowi Karolczakowi, badaczowi dziejów arystokracji polskiej. Jestem mu bardzo wdzięczna za pomoc w dotarciu do rodziny Stadnickich.
Miała Pani świadomość ogromu materiału, przez który trzeba się "przekopać" aby napisać książkę o rodzie Stadnickich?
-Tak, byłam tego świadoma. Przed przystąpieniem do zbierania materiałów o tym rodzie zapoznałam się w archiwum na Wawelu z dokumentami dotyczącymi samej Nawojowej.
Na Wawelu możemy przechowywane są dokumenty, dotyczące wsi Nawojowa?
- Owszem. Przewertowałam "tony" ksiąg grodzkich i ziemskich. Szukałam potwierdzenia źródłowego tego w jaki sposób Nawojowa przechodziła z rąk do rąk. Kto i kiedy był jej właścicielem.
I jak to wyglądało?
-Moja książka uwypukla fakt przejścia tej osady z rąk ostatniego Piotra Nawojowskiego, z perypetiami, w ręce Lubomirskich. Wszędzie, w źródłach, napotykałam informację o przekazaniu wioski przez Branickich. Nie do końca tak jednak było. Pierwsza ustaliłam, jak to naprawdę wyglądało.
Tylko o tym jest ta książka?
- Moja publikacja ukazuje losy Stadnickich od początków ich rodu. Sięgnęłam w wieki średnie. Przeanalizowałam skomplikowaną historię herbu, poszukiwałam protoplastów rodu, ich pierwszych siedzib, by dojść w swych rozważaniach do czasów prawie współczesnych. Stadniccy nie mieli swojej monografii. To pierwsza publikacja o nich.
Nie tylko wątki historyczne frapują czytelników pani książki. Jest też w niej sporo pierwiastków sensacyjnych, dotyczących chociażby istnienia kopalń złota w Nawojowej.
-Dzięki wnikliwej analizie źródeł udało mi się ustalić bezsporny fakt prowadzenia poszukiwań złota i istnienia kopalń tego kruszcu. Potwierdzenie działań górniczych znów znalazłam w archiwum na Wawelu.
Gmina Nawojowa ma zatem gotowy produkt turystyczny. Kopalnia złota zapewne przyciągałaby turystów. Tak jest chociażby w Złotym Stoku na Śląsku.
-To prawda. Samorząd ma przygotowany pomysł na produkt turystyczny.
Wracając do książki; zaintrygował mnie też w niej fakt ustalenia przez Panią skąd się wzięli Nawojowscy w Nawojowej. To pionierskie odkrycie.
-Też tak uważam. Literatura przedmiotu podaje sprzeczne informacje. Dlatego postanowiłam to sprawdzić, sięgając do konkretnych źródeł, ksiąg grodzkich i ziemskich. Myślę jednak, że nie wszystko zostało przeze mnie odkryte. Jest jeszcze wiele zamkniętych okienek badawczych, które chcę otworzyć. A jak to było z Nawojowskimi najlepiej samemu się przekonać, sięgając po książkę.
Ustaliła Pani fakt istnienia pamiętnika hrabiego Adama Stadnickiego? I jako pierwsza podała, do publicznej wiadomości, fakt jego istnienia.
-Jestem zdziwiona tym, że nikt wcześniej do niego nie dotarł. Rękopis został zdeponowany w Ossolineum i nawet potomkowie hrabiego nie wiedzieli o jego istnieniu. To oni zasięgali u mnie informacji o tym tekście.
Dziękuję za rozmowę.
..
Dr Anna Janota-Strama. Autorka książki "Stadniccy herbu Szreniawa z Nawojowej: Dzieje rodu". Ukończyła Uniwersytet Pedagogiczny im. K.E.N. w Krakowie. Pracownik Muzeum Fotografii w Krakowie. Szczęśliwa mama dwójki dzieci.
Czy i w ogóle pamiętnik hrabiego Adama Stadnickiego zostanie opublikowany i czy powstaną kolejne frapujące książki o Nawojowej? Zapraszamy do lektury sierpniowego miesięcznika "Sądeczanin".
Rozmawiał: Robert Drobysz
Fot. Robert Drobysz
-Zainteresowałam się nimi dzięki profesorowi Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie Kazimierzowi Karolczakowi, badaczowi dziejów arystokracji polskiej. Jestem mu bardzo wdzięczna za pomoc w dotarciu do rodziny Stadnickich.
Miała Pani świadomość ogromu materiału, przez który trzeba się "przekopać" aby napisać książkę o rodzie Stadnickich?
-Tak, byłam tego świadoma. Przed przystąpieniem do zbierania materiałów o tym rodzie zapoznałam się w archiwum na Wawelu z dokumentami dotyczącymi samej Nawojowej.
Na Wawelu możemy przechowywane są dokumenty, dotyczące wsi Nawojowa?
- Owszem. Przewertowałam "tony" ksiąg grodzkich i ziemskich. Szukałam potwierdzenia źródłowego tego w jaki sposób Nawojowa przechodziła z rąk do rąk. Kto i kiedy był jej właścicielem.
I jak to wyglądało?
-Moja książka uwypukla fakt przejścia tej osady z rąk ostatniego Piotra Nawojowskiego, z perypetiami, w ręce Lubomirskich. Wszędzie, w źródłach, napotykałam informację o przekazaniu wioski przez Branickich. Nie do końca tak jednak było. Pierwsza ustaliłam, jak to naprawdę wyglądało.
Tylko o tym jest ta książka?
- Moja publikacja ukazuje losy Stadnickich od początków ich rodu. Sięgnęłam w wieki średnie. Przeanalizowałam skomplikowaną historię herbu, poszukiwałam protoplastów rodu, ich pierwszych siedzib, by dojść w swych rozważaniach do czasów prawie współczesnych. Stadniccy nie mieli swojej monografii. To pierwsza publikacja o nich.
Nie tylko wątki historyczne frapują czytelników pani książki. Jest też w niej sporo pierwiastków sensacyjnych, dotyczących chociażby istnienia kopalń złota w Nawojowej.
-Dzięki wnikliwej analizie źródeł udało mi się ustalić bezsporny fakt prowadzenia poszukiwań złota i istnienia kopalń tego kruszcu. Potwierdzenie działań górniczych znów znalazłam w archiwum na Wawelu.
Gmina Nawojowa ma zatem gotowy produkt turystyczny. Kopalnia złota zapewne przyciągałaby turystów. Tak jest chociażby w Złotym Stoku na Śląsku.
-To prawda. Samorząd ma przygotowany pomysł na produkt turystyczny.
Wracając do książki; zaintrygował mnie też w niej fakt ustalenia przez Panią skąd się wzięli Nawojowscy w Nawojowej. To pionierskie odkrycie.
-Też tak uważam. Literatura przedmiotu podaje sprzeczne informacje. Dlatego postanowiłam to sprawdzić, sięgając do konkretnych źródeł, ksiąg grodzkich i ziemskich. Myślę jednak, że nie wszystko zostało przeze mnie odkryte. Jest jeszcze wiele zamkniętych okienek badawczych, które chcę otworzyć. A jak to było z Nawojowskimi najlepiej samemu się przekonać, sięgając po książkę.
Ustaliła Pani fakt istnienia pamiętnika hrabiego Adama Stadnickiego? I jako pierwsza podała, do publicznej wiadomości, fakt jego istnienia.
-Jestem zdziwiona tym, że nikt wcześniej do niego nie dotarł. Rękopis został zdeponowany w Ossolineum i nawet potomkowie hrabiego nie wiedzieli o jego istnieniu. To oni zasięgali u mnie informacji o tym tekście.
Dziękuję za rozmowę.
..
Dr Anna Janota-Strama. Autorka książki "Stadniccy herbu Szreniawa z Nawojowej: Dzieje rodu". Ukończyła Uniwersytet Pedagogiczny im. K.E.N. w Krakowie. Pracownik Muzeum Fotografii w Krakowie. Szczęśliwa mama dwójki dzieci.
Czy i w ogóle pamiętnik hrabiego Adama Stadnickiego zostanie opublikowany i czy powstaną kolejne frapujące książki o Nawojowej? Zapraszamy do lektury sierpniowego miesięcznika "Sądeczanin".
Rozmawiał: Robert Drobysz
Fot. Robert Drobysz