Sądeczanin poleca. Nowy kwartalnik poświęcony historii ziemi sądeckiej (5)
Sądeczanki idą po równouprawnienie
Łukasz Połomski
W 1914 roku Europą wstrząsnęła rozpoczynająca się wojna. Mężczyźni wyruszyli z karabinami, aby walczyć o odzyskanie niepodległości. Tak samo było w naszym mieście. Nowy Sącz jednak nie opustoszał całkiem, pozostały w nim matki, żony i córki żołnierzy. Sądeczanki nie marnowały czasu. Zamiast walczyć karabinem, chwyciły w ręce bandaże i puszki do kwesty, w ten sposób budując wolną Polskę.
Podczas powstania styczniowego w Nowym Sączu działał Komitet Niewiast. Kobiety wspomagały walczących, szyły ubrania i zbierały pieniądze. Pierwszy raz zostały włączone w działania niepodległościowe. Powstanie upadło, ale sądeczanki nadal chciały pracować dla swojej Ojczyzny. Na początku XX wieku w Nowym Sączu pojawiły się wybitne emancypantki, które zmieniły postrzeganie kobiety w ówczesnym świecie. Warto tutaj wspomnieć chociażby postać Marii Gerżabek, mieszkanki ul. Jagiellońskiej, która uchodziła za jedną z najważniejszych działaczek Związku Równouprawnienia Kobiet Polskich.
Ponownie wzmożoną aktywnością społeczną kobiety wykazały się na początku XX wieku, kiedy udzielały się w ruchu niepodległościowym. W 1904 roku dzięki Lidii Kossowskiej zawiązano w Seminarium Żeńskim „Koło Samokształcenia Narodowego”. Kossakowska przyjmowała dziewczyny do Organizacji Narodowej, tzw. „O”. W 1907 roku wyodrębniono żeński wydział tego stowarzyszenia. „Dziewczęta kładły większy nacisk na stronę etyczną, rozwój strony duchowej” – pisał Jan Krupa. Młode panny chodziły na zebrania, czytano utwory wieszczów i poetów, dyskutowano. Uczestniczki zebrań przygotowywały także odczyty.
Po utworzeniu w mieście organizacji paramilitarnych (Drużyny Strzeleckie, Strzelec) organizowano wykłady dla kobiet. Prowadził je Bogusław Olszewski, a instruktorami wojskowymi byli Alfred Grefner i Tadeusz Górski „Szary”. Wojskowe szkolenie dla kobiet obejmowało: terenoznawstwo, strzelanie, sygnalizację, musztrę, obozowanie i pielęgnację chorych. Chłopcy byli tak zapatrzeni w karabiny, że podobno nawet nie zwracali uwagi na młode panienki… Dziewczęta uczęszczały na kurs samarytański, który prowadził z wielkim poświęceniem dr Jan Dudziński. Na ulicach miasta organizowały też składki, a w kamienicy Olszewskich otworzyły magazyn. Można było się w nim zaopatrzyć w obuwie, zboże, ziemniaki, nabiał, drób i inne rzeczy. Drużyniaczki szyły także mundury, łatały stare ubrania i skarpety.
Niedługo potem sądeczanki żegnały na dworcu kolejowym setki żołnierzy, którzy wyjeżdżali na front wojenny. Rozpoczęła się wojna, która miała zmienić pozycję kobiet w Nowym Sączu, Polsce i na świecie.
Zachęcamy do lektury całości tekstu w kwartalniku Sądeczanin – Historia, do nabycia w siedzibie Sądeczanina. Nowy Sącz ul. Barbackiego 57, tel. 18 475 16 31, [email protected] w cenie 9,90/egz. Nakład ograniczony. Zapraszamy!