Rodzina i miłość rodząca się w codzienności. Eryk Żmudka
Jednym z uczestników konkursu, organizowanego przez Fundację Sądecką i redakcję Sądeczanin.info „Największa miłość rodzi się w codzienności. Opowieść o mojej rodzinie” był Eryk Żmudka. Poniżej jego wiersze.
Eryk Żmudka – uczęszcza do zerówki w Szkoły Podstawowej nr 21 w Nowym Sączu. Do konkursu przystąpił razem z siostrą Wiktorią, która przypomnijmy zajęła miejsce III.
***
„Albumy rodzinne”
Szukam klucza po całym domu.
Nagle jest! Widzę go na półce!
Biorę krzesło, wspinam się i dosięgam go.
Z kluczem w dłoni idę do pokoju rodziców,
otwieram szafkę.
Coś niesamowitego, półki wypchane po brzegi albumami
pełnymi zdjęć, pamiątek przeszłości.
Biorę w dłoń jeden z albumów i otwieram go.
Nagle: Co to? Jakiś mały człowiek! Kto nim jest?
A pod zdjęciem widzę napis,
czytam go i nie wierzę.
To moja mama!!!
Czy ona kiedyś też była tak mała, jak ja???
Nie, to nie może pomieścić się w mojej głowie!!!
To przecież niemożliwe!
Wołam mamę, a ona pokazuje mi, że i ja kiedyś byłem małym
człowieczkiem, którego życie zależało od Niej.
To Ona rozmawiała ze mną, gdy byłem w brzuszku,
opiekowała się mną w chorobie, woziła na spacery w wózku.
A teraz ciągle jest blisko mnie, zawsze wtedy, gdy jej potrzebuję.
„Moja rodzina”
Moja rodzina fajna jest,
ja to wiem i ty też!
Często się bawimy,
czasem kłócimy,
na kółko taneczne z siostrą też chodzimy.
Na podwórku się bawimy,
na rowerach tam jeździmy.
Gramy w nogę i zbijaka,
a gdy pogoda figle płata
to bałwana ulepimy
i w kałuże w kaloszach wskoczymy.
Tata, ciągle zabiegany, na nasze prośby zmienia plany
na wycieczkę samochodem gna,
żeby frajda była nam.
Mama w kuchni krząta się,
tu gotuje, tu coś piecze, a jej uwadze nic nie uciecze.
Błędy w zadaniach sprawdzi me i jak do szkoły ubrać się wie.
Taka rodzina to jest skarb,
którego nikomu nie oddałbym!
Eryk Żmudka
***
„Albumy rodzinne”
Szukam klucza po całym domu.
Nagle jest! Widzę go na półce!
Biorę krzesło, wspinam się i dosięgam go.
Z kluczem w dłoni idę do pokoju rodziców,
otwieram szafkę.
Coś niesamowitego, półki wypchane po brzegi albumami
pełnymi zdjęć, pamiątek przeszłości.
Biorę w dłoń jeden z albumów i otwieram go.
Nagle: Co to? Jakiś mały człowiek! Kto nim jest?
A pod zdjęciem widzę napis,
czytam go i nie wierzę.
To moja mama!!!
Czy ona kiedyś też była tak mała, jak ja???
Nie, to nie może pomieścić się w mojej głowie!!!
To przecież niemożliwe!
Wołam mamę, a ona pokazuje mi, że i ja kiedyś byłem małym
człowieczkiem, którego życie zależało od Niej.
To Ona rozmawiała ze mną, gdy byłem w brzuszku,
opiekowała się mną w chorobie, woziła na spacery w wózku.
A teraz ciągle jest blisko mnie, zawsze wtedy, gdy jej potrzebuję.
„Moja rodzina”
Moja rodzina fajna jest,
ja to wiem i ty też!
Często się bawimy,
czasem kłócimy,
na kółko taneczne z siostrą też chodzimy.
Na podwórku się bawimy,
na rowerach tam jeździmy.
Gramy w nogę i zbijaka,
a gdy pogoda figle płata
to bałwana ulepimy
i w kałuże w kaloszach wskoczymy.
Tata, ciągle zabiegany, na nasze prośby zmienia plany
na wycieczkę samochodem gna,
żeby frajda była nam.
Mama w kuchni krząta się,
tu gotuje, tu coś piecze, a jej uwadze nic nie uciecze.
Błędy w zadaniach sprawdzi me i jak do szkoły ubrać się wie.
Taka rodzina to jest skarb,
którego nikomu nie oddałbym!
Eryk Żmudka