Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 24 kwietnia. Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego
26/11/2013 - 14:42

Rodzina i miłość rodząca się w codzienności. Dorota Staszak

Pani Dorota Staszak z Chomranic to laureatka II miejsca w tegorocznje edycji konkursu organizowanego przez Fundację Sądecką i redakcję Sądeczanin.info „Największa miłość rodzi się w codzienności. Opowieść o mojej rodzinie”.
Dorota Staszak to szczęśliwa żona i mama dwójki wspaniałych dzieci. Jej opowiadanie związane jest z przeżyciami jakich doświadczyła wraz z rodziną w związku z przedwczesnym narodzeniem córeczki Leny.
- Czułam wewnętrzną potrzebę, aby się z kimś tym podzielić. Napisałam opowiadanie, które przez rok siedziało gdzieś tam na półce i czekało: może ktoś kiedyś będzie potrzebował takiego wsparcia, może jak przeczyta opowiadanie to sobie pomyśli, że nie warto tracić nadziei. Nawet jak jest krytycznie i źle, to jednak potem przychodzą wspaniałe momenty. Takim naszym szczęściem i cudem jest Lena i oczywiście Mikołaj – powiedziała.
***
To ja Lenka. Miałam wtedy zaledwie 2 dni i nie poczułam mamusi zapachu ani dotyku jak inne dzieci, byłam daleko od niej a przecież jeszcze 22 lutego 2011 roku o godzinie 8.00 czułam jej ciepło, stukające serce, słyszałam jej głos.
Dzień 22 luty 2011 roku - 26 tydzień ciąży, godz. 9.57 jestem, ale zbyt wcześnie, dlaczego? Nie wiem i nikt nie wie. Ważę zaledwie 910 gram, dostaję w pierwszej minucie 3 punkty w skali Apgar, w piątej już 6 a w dziesiątej 7. Mama płacze, mój 7 –letni braciszek Mikołajek płacze i zadaje pytania, dlaczego ona już się urodziła, przecież było jej tam dobrze – babciu, dlaczego?
Godz. 16.30 tego samego dnia opuszczam mamę, wyjeżdżam do Krakowa. Walczę o każdą kolejną minutę by być z mamą, tatą i braciszkiem. Mój stan określano jako ciężki, w siódmej dobie życia przeszłam zabieg zamknięcia przewodu tętniczego. Miałam dokomorowy krwotok II/III stopnia, przebyłam posocznicę noworodkową oraz musiałam mieć zabieg laserokoagulacji w związku z retinopatią III stopnia.
Początkowo karmiono mnie pozajelitowo, potem wdrożono karmienie enteralne. Powoli mijały dni. Czułam obecność mamusi i taty, ale tęskniłam za braciszkiem, to on wieczorami składając rączki do modlitwy prosił o zdrowie dla swojej siostrzyczki. Tak bardzo chciałam zobaczyć uśmiech na jego twarzy, nie mogłam się poddać, nadal walczyłam. Nie wiem jakie miałam szanse. Moja mama nie pytała - ona wszystko Komuś tam w górze zawierzyła. Wiecie… tam, gdzie płyną chmurki, w dzień świeci słońce, a nocą błyszczą gwiazdy.
Nadszedł ten dzień 11 maja 2011 roku. Po 79-ciu dniach pobytu na oddziale intensywnej terapii, gdzie dbano o mnie najlepiej jak możecie sobie wyobrazić, jadę do domu. Jestem szczęśliwa, chociaż smutno mi, że inne dzieci muszą jeszcze tam pozostać.
To znowu ja, ale mam już roczek. Widzę, słyszę, już sama siedzę, ważę prawie 10 kilogramów, często się śmieję, mówię mama i uwielbiam bawić się z moim kochanym braciszkiem Mikołajkiem. Często bywam w Krakowie na konsultacjach i nikt mi nie wierzy, że tak wcześnie sie urodziłam. „To cud miłości braciszka do siostrzyczki, tak bardzo oczekiwanej” /Bruno Ferrero/

Gdyby nie miłość mojego męża nie wiem jak przetrwałabym ten ciężki dla mnie czas. Był dla mnie wsparciem jak dla domu fundament, przejął opiekę nad naszym wówczas 7-letnim synem, zajmował się domem i powtarzał, że będzie dobrze, bo on to wie.
Wracając wspomnieniami do tego wydarzenia zastanawiam się skąd w człowieku tyle siły, by jakoś funkcjonować. Dziś wiem, że codzienność to dzieci, mąż, dom, praca. To wcale nie jest monotonne i nudne. Każdy dzień jest wyzwaniem, niesie mnóstwo niespodzianek. Uwieńczeniem jest bliskość tych, których kocham. Najwspanialsze chwile w moim życiu to wspólne momenty i wcale nie na miarę XXI wieku. Uwielbiam, gdy moja córeczka szepce mi do ucha: „mamusiu kosiam Cię, bardzo Cię kosiam”.
Zatem pamiętaj największa miłość rodzi się w codzienności.

Dorota Staszak






Dziękujemy za przesłanie błędu