Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
28/07/2018 - 14:20

Powstanie szczawnickie wybuchło siedemdziesiąt cztery lata temu

Siedemdziesiąt cztery lata temu, 28 lipca 1944 roku, wybuchło Powstanie Szczawnickie. Partyzanci walczyli z niemieckim okupantem w ramach ogólnopolskiej akcji "Burza’", przygotowanej przez Armię Krajową. Jednocześnie był to jedyny zryw zbrojny w okupowanej przez hitlerowców Polsce, w którym udział wzięli przyszli funkcjonariusze Policji Państwowej, stacjonujący w szczawnickiej Willi Renata. Przywódcą walczących partyzantów był Adam Czartoryski.

W ramach obchodów 70. tej rocznicy wybuchu Powstania Szczawnickiego w ramach Akcji „Burza” w 1944 roku w Szczawnicy miały miejsce uroczystości rocznicowe o wielowątkowym charakterze, od wernisaży okolicznościowych wystaw, przez rekonstrukcję historyczną do spotkania autorskiego.

Rozpoczęły się otwarciem w Pijalni Wód Mineralnych przez Barbarę Węglarz, kustosza Muzeum Pienińskiego, wystawy pod tytułem Akcja „Burza” w Szczawnicy – powstanie 1944. Zaprezentowano na niej dokumenty, umundurowanie i wyposażenie Polskiej Policji Państwowej województwa krakowskiego i Policji Polskiej Generalnego Gubernatorstwa Dystryktu Krakowskiego. Przedmioty pochodzą ze zbiorów kolekcjonera Tomasza Witańskiego z Tych.

Następnie na Placu Dietla miała miejsce rekonstrukcja historyczna „Powstanie Szczawnickie 1944’" Wzięły w nim udział około dziewięćdziesięcioosobowe grupy rekonstrukcyjne, w tym Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznej 1 Pułku Strzelców Podhalańskich z Limanowej.

Książka "Adam i Jadwiga Czartoryscy. Fotografie i wspomnienia" autorstwa Barbary Caillot-Dubus i Marcina Brzezińskiego przynosi opis powstania szczawnickiego, zanotowany przez Adama Czartoryskiego: "W lipcu 1944 dotarł do nas alarm, że akcja "Burza" ma być wszczęta. Dałem znać dowódcom plutonów o przygotowaniach.

Dnia 28 lipca, piątek, ósma rano, wracamy do domu. Wyskakuje jakiś młody człowiek i mówi, że przygotowania do akcji "Burza" są gotowe. Pytam o szczegółowe dyrektywy, on, ze nic specjalnego, zbiórka na przełęczy 20 km od Szczawnicy.


Dałem rozkaz likwidacji czterech podoficerów niemieckich. Zawołałem kierownika plutonu i kazałem zebrać tych, których ma przygotowanych na żołnierzy, i zaprzysiąc. Rozkaz wykonano, trzech Niemców zastrzelili, czwartemu rannemu udało się uciec opłotkami i zameldował swoim, że jego kolegów Polacy zastrzelili, i że jest bunt w Szczawnicy. Stacjonowały tam wtedy dwa oddziały niemieckie i straż graniczna.

Tymczasem nie wiem, kto nawalił. Ledwo wróciłem do domu i zacząłem działać, zrobiło się poruszenie w całej Szczawnicy. Tłum przed moim domem wołał: "Wodzu, prowadź nas na Niemca! My z karabinami pójdziem". A mieli siedzieć cicho! Ktoś przyleciał, że w inhalatorni, głównym budynku kuracyjnym siostry są przerażone, iż polscy bandyci je zamordują.

Mój teść jeszcze przed wojną wybudował w Szczawnicy nowoczesne inhalatorium z jedynymi w Polsce komorami pneumatycznymi. Poszedłem więc tam, zawezwałem siostry, i oświadczyłem, że to nie jest żaden bunt ani bandyci, tylko wojsko polskie obejmuje komendę. "Jesteście z Czerwonego Krzyża. Chroni was międzynarodowa konwencja, i ja gwarantuję, że wam włos z głowy nie spadnie."

Portierowi kazałem zamknąć drzwi i nikogo tam nie wpuszczać.
Nagle dostaję telefon z Krościenka, że z Nowego Targu wyjechały dwie ciężarówki Niemców na pacyfikację. Nie mogłem zrozumieć, co się dzieje... jeśli w całej Polsce rozpoczęła się acja "Burza", to można by przypuszczać, że Niemcy będą siedzieć w chałupie, a nie jechać 41 kilometrów. Coś nie gra!

Dowiedziawszy się o ciężarówkach, wydałem rozkaz tym ludziom biegającym po Szczawnicy, że za 10 minut wszyscy mają być w domu, nikogo ma nie być na ulicy."


Dawid Golik pisze w portalu dobronipl: "Dzień po „Powstaniu Szczawnickim” akcja „Burza” została na terenie Inspektoratu Nowy Sącz odwołana. W zamian nakazywano stworzenie kilku dużych oddziałów partyzanckich, które działać miały w Beskidach, Gorcach i na Podhalu. W lasach nad Krościenkiem i Szczawnicą znalazło się kilkuset zmobilizowanych do walki żołnierzy z miejscowych placówek AK, którzy liczyli, że od swoich przełożonych otrzymają broń do walki z Niemcami.

Do formowanych oddziałów przyjęto tylko nielicznych, przede wszystkim tych, którzy zdekonspirowali się podczas zajść na terenie Pienin oraz tych, którzy posiadali własne uzbrojenie. Do stacjonującego w rejonie Lubania oddziału „Lamparta” dołączyli w ten sposób m.in. komendant placówki w Szczawnicy por. „Szpak” oraz odpowiedzialny za sprawy gospodarcze obwodu nowotarskiego dr Stefan Swieżawski „Wincenty”, w latach powojennych znany filozof i wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego."
 

Przeczytaj cały artykuł we wrześniowym numerze "Sądeczanina".

(Rob)
Fot. Rob







Dziękujemy za przesłanie błędu