Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
08/01/2018 - 09:00

Pisarze Sądecczyzny: Jerzy Masior

Nierzadko się zdarza, że lekarze zamieniają słuchawki i lancet na pióro czy komputer. Stają się po prostu pisarzami. Dość wspomnieć wybitnych autorów polskich XX w. Stanisława Lema i Tadeusza Żeleńskiego-Boya, którzy dla literatury porzucili swój pierwotny zawód, czy twórców zagranicznych jak Ferdynand Celine czy Antoni Czechow. Wielu jednak pracuje z chorymi i jednocześnie tworzy, jak Andrzej Szczeklik, Waldemar Hładki czy Anna Pituch-Noworolska. Toteż na 21. Międzynarodowych Targach Książki w Krakowie w dniu 28 października 2017 r. odbyła się dyskusja panelowa na temat: Lekarze pisarze. Warto też dodać, że od 50 lat funkcjonuje Unia Polskich Pisarzy Lekarzy jako odpowiednik Światowej Unii Pisarzy Lekarzy. Przypominam te fakty w kontekście prezentowanej sylwetki Jerzego Masiora, związanego z Nowym Sączem lekarza, poety, malarza, sportowca, społecznika.

Jerzy Masior urodził się 7 lipca 1924 r. w Chodorowie nad Ługiem na Podolu. Jego rodzice to Kajetan i Aniela z domu Wawrzyniak. Oboje byli żołnierzami II Brygady Legionów. Ojciec najpierw był komendantem szpitala, później pracował w administracji dóbr książęcych Eugeniusza Lubomirskiego w Chodorowie. Do Nowego Sącza Jerzy Masior przyjechał wraz z rodzicami w 1929 r., ojciec otrzymał tu pracę jako dyrektor Spółki Rolnej „Zagon”. Tu kończy Szkołę Powszechną im. Adama Mickiewicza. W 1936 r. rodzina wraca do Lwowa. Jerzy Masior rozpoczyna naukę w II Gimnazjum i Liceum im. Karola Szajnochy, działa aktywnie w harcerstwie. Po likwidacji polskiego gimnazjum przez władze radzieckie przenosi się do szkoły średniej w byłym Gimnazjum Sióstr Nazaretanek, a po wkroczeniu Niemców do Lwowa w 1941 r. zapisuje się do średniej szkoły technicznej. Wiosną 1944 r. zdaje maturę. Zostaje żołnierzem ZWZ AK, ps. Stefan. Pod koniec sierpnia 1944 r. w Lublinie wstępuje do oddziałów Wojska Polskiego. Jako żołnierz I Armii przemierza  szlak wiodący od Warszawy do Berlina.

W 1947 r. po demobilizacji trafia do Wrocławia. Podejmuje studia na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Wrocławskiego, które kończy w 1952 r. Przez 10 lat pracuje w klinice jako kardiolog, robi doktorat pod kierunkiem prof. Edwarda Szczeklika. W 1962 r. wygrywa konkurs na ordynatora Oddziału Chorób Wewnętrznych w szpitalu w Gorlicach. W 1967 r. przez trzy miesiące jest dyrektorem Nowego Domu Zdrojowego w Krynicy. W tym samym roku podejmuje pracę w Przychodni PKP, a następnie w Przychodni Chorób Wewnętrznych nowosądeckiego szpitala, ponad 20 lat kieruje Wojewódzkim Ośrodkiem Doskonalenia Kadr Medycznych.

Poza służbą medyczną Masior podejmuje w Nowym Sączu szereg działań. Wymieńmy niektóre: komandor Yacht Clubu PTTK „Beskid”, wiceprezes Oddziału PTTK w Nowym Sączu, autor poezji, tekstów publicystycznych, współpracownik wielu czasopism, m.in. „Dunajca”, „Gazety Sądeckiej”, „Przekroju”, „Gazety Lwowskiej”, „Żagli”, kierownik literacki Teatru Poezji przy Domu Kultury Kolejarza, organizator i juror konkursów literackich i plastycznych, twórca Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich. Tu lista jego osiągnięć jest ogromna.

Twórczość poetycka Jerzego Masiora jest bardzo obfita, ponad 30 tomów w różnym nakładzie, od kilku egzemplarzy po tysiąc. Dla potrzeb tego tekstu wymienię tylko niektóre, a mianowicie: Chodzenie na wiatr. Wiersze żeglarskie. Nowy Sącz 1978. Wydawca: Yacht Club PTTK „Beskid”, Wzgórza w łagodności pochylone. Nowy Sącz 1981. Wydawca: Oddział PTTK „Beskid”, Arbuzy prawie erotyczne.  Nowy Sącz 1985. Wydawca: Sądecka Oficyna Wydawnicza Wojewódzkiego Ośrodka Kultury, Z krwi i cierni. Nowy Sącz 1986. Wydawca: Oddział PTTK „Beskid”, W Uhryniu i okolicy. Nowy Sącz 1986. Wydawca: Oddział PTTK „Beskid”, Kwiaty tamtych lat. Nowy Sącz 1986. Wydawca: Oddział PTTK „Beskid”, Po drodze do Kamiannej. Kamianna 1987, Tyle Cię wszędzie. Wiersze Lwowskie. Kraków 1992. Wydawca: Apican, Prefacje sądeckie. Wiersze na 700-lecie miasta. Nowy Sącz 1993. Wydawca: Sądecka Oficyna Wydawnicza Wojewódzkiego Ośrodka Kultury,  Nasłonecznienie. Wiersze kresowe i lwowskie. Wrocław 1996. Wydawca: Sudety Oficyna Wydawnicza Oddziału Wrocławskiego PTTK, Czas bywa ciszą. Wrocław 1998. Wydawca: Fundacja Kresowa „Semper Fidelis”, Widnokręgi do powtórzenia. Wiersze lwowskie. Wrocław 1999. Wydawca: Fundacja Kresowa „Semper Fidelis”, Lato na Litwie. Druskienniki-Nowy Sącz 1996–1999. Wydawca: Sądecka Oficyna Wydawnicza Małopolskiego Centrum Kultury „Sokół”, Nowe piosenki lwowskie. Wrocław 2001. Wydawca: Fundacja Kresowa „Semper Fidelis”, Przetakówka. Dni – miesiące – lata. Nowy Sącz 2001. Wydawca: Sądecka Oficyna Wydawnicza Małopolskiego Centrum Kultury „Sokół”.

Tematyka wierszy Jerzego Masiora jest bogata i mocno zróżnicowana. Bogusław Kołcz tak ją określa: „Od tekstów wojennych, utworów zakorzenionych w historii i tradycji, poprzez wiersze żeglarskie, liryki inspirowane przyrodą i pięknem krajobrazu Sądecczyzny i Łemkowszczyzny, czułe i zmysłowe erotyki (nierzadko złożone z kilku, a czasem jedynie dwóch egzemplarzy; poświęcone Basi), aż po współczesne wiersze kresowe i lwowskie, współczesne sądeckie i lwowskie kolędy czy pastorałki” (Dr Jerzy Masior (1924–2003) – lekarz, poeta, działacz społeczny, [w:] „Rocznik Sądecki”, tom XXXVI, Nowy Sącz 2008, s. 357).

A jak to wygląda w wybranych tomach? Na przykład w  debiutanckim Wzgórza w łagodności pochylone już same śródtytuły wskazują na podejmowane zagadnienia, a więc Strofy pamięci, Zielnik, Widnokręgi z piasku, Z barw gniewnych, Pożegnania, W stronę ciszy. Znajdziemy tutaj zatem i powroty do Arkadii dzieciństwa, i przykłady wrażliwości na przyrodę, i relacje z różnych doznań, z przeżyć wojennych (Podole, ucieczka, styczeń 1944, marsz 20-letniego żołnierza), i refleksje o życiu. Jak widać – rozbieżność tematyczna spora. Do niektórych sugerowanych tu spraw będzie wracał w późniejszej twórczości. Arbuzy prawie erotyczne  to głównie relacje z podróży, zwłaszcza na Węgry. Kwiaty tamtych lat rozwijają wątek z debiutanckiego tomu. To jakby poetycki hymn na temat przyrody, kwiatów, roślin. Pojawia się w jego twórczości tematyka łemkowska (W Uhryniu i okolicy), tamtejsze krajobrazy, opuszczone czy zamienione na kościoły rzymskokatolickie cerkwie, ikony, cmentarze. Powroty do przeszłości to także Z krwi i cierni, przypomnienie wojennych dziejów, krzyże samotne, wojenne kości, mogiły na Sądecczyźnie, wszystko zwieńczone wierszem Sądecki apel („Tym, co w popradzkim lesie/ powieki zamykała jesień”).

Jerzy Masior dzieli swą miłość, swe uczucia między ojczyznę swojego urodzenia (Kresy) i Sądecczyznę, na której spędził czas dzieciństwa i znaczną część swojego życia dojrzałego. Kresom, miastu Lwów, Orlętom Lwowskim poświęcił parę tomów, jak: Tyle Cię wszędzie. Wiersze lwowskie, Nasłonecznienie. Wiersze lwowskie i kresowe, Czas bywa ciszą, dedykowany „Obrońcom Lwowa w 1918 roku” czy Widnokręgi do powtórzenia. Wiersze lwowskie. Z tekstów tych emanuje ogromny sentyment do tamtych stron, do krajobrazów, ulic, cmentarzy, ludzi. Mamy też refleksje z podróży na Litwę (Lato na Litwie).

Sądecczyzna powraca w poezji Jerzego Masiora jak bumerang. W dwóch zaś tomach jest ona szczególnie wyeksponowana. Są to: Prefacje sądeckie. Wiersze na 700-lecie miasta oraz napisana prozą i wierszem Przetakówka. Dni-miesiące-lata, w której powraca do dzieciństwa spędzonego nad Kamienicą.

Podczas lektury kolejnych tomów poezji Jerzego Masiora zastanawiałem się nad wartością estetyczną tej poezji, nad tym czy jest ona nowoczesna czy tradycyjna? Czy wszystkie wiersze wytrzymały próbę czasu? Jestem przekonany, że znaczna część tego dorobku ma szanse na przetrwanie. Jej autor umiał bowiem gospodarować słowem, posługiwać się skrótami myślowymi, elipsami, często wykorzystywał charakterystyczne dla klasycznej poezji rym i rytm, pisał wiersze sylabiczne, ale i – rzadziej – wolne.

Jerzy Masior zmarł nagle na zawał serca 19 kwietnia 2003 roku. Spoczywa na cmentarzu komunalnym w Nowym Sączu.

Bolesław Faron

mszalnica

Nie można, już nie można wskrzesić tego sadu
i chaty pochylonej jak wiejska starucha —
nie można zapaść w wieczór na przyzbie sąsiadów,
koncertu pszennych żaren już nikt tu nie słucha.

Zieleń także już nie ta — wiśnie nie tak słodkie,
nie przygarnie mnie ciepłem, ława wysiedziała,
nie zadzwoni modlitwą niczym kołowrotkiem
izba pierwsza i druga zmierzchem oczadziała.

Zgasła tęcza motyli — narodziny lata,
nie ma chłodu pod mostem i rybich swawoli —
ktoś mi zabrał ten pejzaż najlepszego świata,
który przylgnął do powiek — gdy je zamknąć — boli.

styczeń 45

Moje było wtedy dwadzieścia lat.
Mój był drelich
i buty zimne jak śnieg.
A szło się w ten wojenny świat,
jakbym pod światło biegł.

W lodach Wisła, w manierce mróz —
jeszcze nijakie serce
w lodowym odbiciu.
W plecaku kilka ciężkich łez
i przyspieszenie w życiu.

Dudnił nocą i dniem horyzont —
byśmy przeszli.
W transzei feldgrau gasł.
Świtem, przez szerokość rzeki,
nasz stawał się czas.

A miałem wtedy dwadzieścia lat
i mój był drelich
i buty zimne jak śnieg.
I mój na lodzie pozostał ślad —
styczniowym marszem uszyty ścieg.

A u nas..

Broniuszycowi w lutym 1985

Ileż to od Komańczy egzekwiów wierszowych?
Poeta kadzi góry, jak lilie śniegowe

Sypie garścią przynęty w ruskie nowe roki —
Ludzie może i tańczą, może mylą kroki.

Głogi płoną pod cerkwią — to przekrwione oczy
Czarną różę w snach tylko do serca przytroczysz.

A u nas, pod Łabowcem jeleń szroni rogi —
Jedną ścieżką obejdę po Uhryniu progi.

DAWNY PEJZAŻ

Noc pierzcha z wolna
dolina zostaje
i liże swą samotność
w niebieskich rozstajach.
Cmentarz już zaorany —
paruje milczenie,
stoi cerkiew w jaworach
jak błogosławienie.
Wieże — schody pod niebo,
bania — ul modlitwy.
Czy to jest dawny pejzaż,
czy krajobraz z bitwy?

WAŁOWA

Jeszcze chodzimy tą ulicą
wyszczerbionych parterów
w eterze piwa
Tęcze cygańskich spódnic
sieją dziećmi targowisk
Niezakazane kolory
zakazanych podwórek
piwonie dachów
i ceglanych blizn
nie przekwitają
w pejzażu piwnic schodów
i ogródka z Sorrento
Ulica pasaży spotkań
przystanek czasu
Tu
introligator
ratuje modlitewnik
z drukarni Pisza.

ŚWIAT, KTÓRY ZAGINĄŁ

To świetliki w miętach
chrabąszcze w bzach
to lasy łęgowe
wikliny dunajcowe
rzeki w których
trzeba zatonąć
Jagiellońska o zmierzchu
Park Strzelecki w niedzielę
podwórko Mickiewicza
planty planty planty
rower Ojca
Głowackiego 7
Mama.

Cmentarz Łyczakowski

Musisz to wiedzieć
żeśmy grodzili śmierć
w przestrzeni łagodnej
lub niewybaczalnej
ułożonej w alejki
na polach znaczonych
a w puszczy takiej
gdzie korony drzew
iskrzyły zgodą na wszystko
i na zawsze
Nie proroczo odmawialiśmy
modlitwy
jak przepustki
na wszystkich obcowania
z wiarą w pobłażanie
całej przestrzeni
nad- i podziemnej

Szumy w drzewach
nieme wargi modlitwy
mogiła nieodnaleziona
Cmentarz Łyczakowski

Nad Niemnem

Zanurzam się w zieleni sennej poezji
innej tu nie ma
chodzę codziennie nad rzekę
jakie to zaledwie wczoraj niewyobrażalne:
chodzić codziennie nad Niemnem.
Ciemność wśród innych drzew
snów nie przybywa
ale senność
ma tutaj
zapachy.

Jerzy Masior
(Zdjęcia pochodzą ze zbiorów szkoły im Króla B. Chrobrego)







Dziękujemy za przesłanie błędu