Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
12/12/2012 - 07:29

O co chodzi z tymi ścieżkami i pagórkami? Po co Adwent?

Mówi się o nim dwojako: albo, że to czas „radosnego oczekiwania na przyjścia Pana Jezusa” (co brzmi w niektórych uszach nieco już infantylnie) albo, że to czas nawrócenia, pokuty, przygotowania do świąt (i kojarzy się tylko z religijnym obowiązkiem). Na jedno i drugie – w zasadzie zgoda. Ale to zbyt mało powiedziane. O niebo za mało!
Ogromnie lubię Adwent, także dla czytań liturgicznych, jakie słyszmy w ciągu tych około czterech tygodni. Większości katolików Adwent kojarzy się pewnie z roratami i lampionami. W kościołach nie powinno być kwiatów, kapłani ubierają fioletowe szaty, a przy ołtarzu palą się cztery adwentowe świece i jedna, symbolizująca Maryję, tzw. roratka. Odprawiane są rekolekcje, niektórzy pewnie drżą przed świąteczną spowiedzią… Adwent sobie mija, przychodzą święta i – nic się nie zmienia. Nie chcę kategoryzować, ale wydaje mi się, że często, zamiast sensownie przeżyć ten czas, wpadamy już w zimowy sen. Tymczasem, wypadałoby jednak coś postanowić, coś poradzić na swoje ospałe sumienie.
Właściwe pytanie brzmi: jak nie zmarnować tego czasu? Odpowiedź podpowiada Ten, któremu na tym – jak zwykle – najbardziej zależy. „Złóż, Jeruzalem, szatę smutku i utrapienia swego, a przywdziej wspaniałe szaty chwały, dane ci na zawsze przez Pana. Oblecz się płaszczem sprawiedliwości, pochodzącej od Boga, włóż na głowę swą koronę chwały Przedwiecznego!” Wydaje mi się, że po pierwsze, Adwent jest po to, byśmy przypomnieli sobie jak wspaniale Bóg prowadził Naród Wybrany do spełnienia obietnicy, potrafili się tą historią jeszcze raz zachwycić i w ten sposób uczyli się jak oczekiwać na Boga. Kiedy wczytamy się w słowa proroków, którzy zapowiadali przyjście Mesjasza odkryjemy, że to Bóg pierwszy raduje się z tego, że nadchodzi pełnia czasu, to On nie mógł się doczekać Wcielenia i to On, także dzisiaj, bardzo pragnie przyjść, do każdego indywidualnie, ale i tak ostatecznie.
Aby jednak tak było, jesteśmy wezwani do przygotowania drogi. I to jest drugi, bardzo praktyczny sposób. „Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego! Każda dolina niech będzie wypełniona, każda góra i pagórek zrównane, drogi kręte niech się staną prostymi, a wyboiste drogami gładkimi!” – woła Jan Chrzciciel za prorokiem Izajaszem Myślę, że wyprostować ścieżkę, to znaczy przyjrzeć się sobie, podjąć właściwe postanowienia i z Bożą pomocą je zrealizować. Że to nie jest proste, doskonale wiemy. Bardzo łatwo zrobić świąteczne porządki w domu, ale uporządkować swoje życie – o wiele trudniej. A to przecież o to właśnie chodzi! Po to jest ten czas! Inaczej będą to kolejne „święta i po świętach”. Bez sensu. A przecież, gdybyśmy nawracali się co roku choćby z jednego grzechu – jak wspaniałym prezentem byłoby to i dla mnie, i dla bliskich i dla Boga rzecz jasna!
Dlatego przyjrzyjmy się swojemu życiu, temu, co od dawna mamy ochotę zmienić i zróbmy to wreszcie. Nikt nas w tym nie wyręczy. Bałagan można ignorować, ale żyć w nim nie jest przyjemnie. Bóg naprawdę pragnie być obecny w naszej codzienności, bardzo realnie i skutecznie. Zresztą, to On tak naprawdę wyrównuje te nasze pagórki i zasypuje doły. Decyzja o nawróceniu jest jego początkiem, ale o własnych siłach to na Jego drogach się daleko nie zajdzie. „Albowiem postanowił Bóg zniżyć każdą górę wysoką, pagórki odwieczne, doły zasypać do zrównania z ziemią, aby bezpiecznie mógł kroczyć Izrael w chwale Pana. Na rozkaz Pana lasy i drzewa pachnące ocieniać będą Izraela. Z radością bowiem poprowadzi Bóg Izraela do światła swej chwały z właściwą sobie sprawiedliwością i miłosierdziem.” – pisał prorok Baruch, o czym słyszeliśmy podczas ostatniej niedzieli. Gdy Bóg widzi dobrą wolę w człowieku z pewnością się raduje. Kiedy widzi, że chcemy wrócić, to jako pierwszy wybiega na spotkanie. On wyprostuje każdą, choćby najbardziej krętą ścieżkę życia. Dajmy Mu szansę w tym Adwencie.
Nadchodzi.

Anna Wojna






Dziękujemy za przesłanie błędu