Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
30/12/2022 - 12:55

Leszek Mazan: w szponach kogucicy. Panie i panowie, chamiejemy!

- Dawno, dawno (około 1400 lat) temu do stojącej nad Gopłem chaty Piasta Kołodzieja szło dwóch archaniołów, niosących gospodarzowi - z woli Niebios -złotą polska koronę. Tuż za bramą archanioł Gabriel potknął się o coś okrutnie - pisze Leszek Mazan. - O, kurwa! - zawołał zdziwiony, wypuszczając koronę z rąk, a gospodarz ryknął na całe obejście: - Rzepicha, żywo, pozbieraj to całe kurestwo do kurnika, bo mi się goście pozabijają!

Słowniki XVI-wiecznej polszczyzny odnotowują kilkadziesiąt użyć tego słowa. Szczególnie pięknie brzmiało ono w strofach Jana Kochanowskiego. Starą, dobrą kogucicę nobilitował i wprowadził na salony odwiedzane przez złotą młodzież dziadek Fredro. Byli cesarscy żołnierze przywieźli zaś z morawskiej twierdzy do Galicji bardzo popularną potem piosenkę, której dumne strofy brzmiały wprawdzie niewinnie: W Ołomuńcu na Freiplatzu, kiedym, Herrgott, w glidzie stoł, ale wkrótce zmieniono je na swojskie: Gdym na warcie, kurwa, stoł.
 
Ze  smakiem prawdziwego konesera pieścili kurę pod wąsami i Tadeusz Boy-Żeleński w Zielonym baloniku i komendant Piłsudski („Polska to wspaniały kraj, tylko ludzie kurwy”). W czasach słusznie minionych politycy rzucali kurzym mięsem tylko na koleżeńskich wódeczkach lub w zaciszu gabinetów. Prawdziwy przełom nastąpił dopiero w roku 1997, kiedy Jarosław Kaczyński publicznie rozszyfrował lansowane przez Porozumienie Centrum i AWS hasło TKM: - Teraz, kurwa, my.
 
Niedługo potem na trybunę sejmową małżonkę słowiańskiego kura wpuścił (prawda, że przypadkiem, ale zawsze) marszałek Józef Zych, zarabiając automatycznie  w oczach rodaków  na opinię prawdziwego, szczerego Polaka. Miał rację mądry ksiądz profesor Mieczysław Maliński, grzmiąc przed wielu laty z ambony: - Panie i panowie, chamiejemy!
 
W latach pięćdziesiątych Stefania Grodzieńska walczyła z powszechnymi wśród Lechitów okrutnie paskudnymi przekleństwami typu „psiakrew”, „cholera”,  lecz już  w wieku XXI ta sama cudowna skądinąd felietonistka w swej ostatniej książce beztrosko postulowała  zmianę nazwy pełnego wiatrów „października” na „piździernik”).
 
Nieżyjący już krakowski dziennikarz Olgierd Jędrzejczyk używał kogucicy  nawet w kontaktach z siłami nadprzyrodzonymi. Pewnego razu w kościele Mariackim (do którego chadzał - był demonstracyjnie bardzo pobożny i zawsze klękał przy balaskach), w czasie Podniesienia rozległ się ryk: - Gdzie jest ta kurwa? Kto widział tę kurwę? – Na boga, co  się stało? – szepnął do ministranta zdumiony proboszcz.-  Eeeee, nic takiego, – odpowiedziało pacholę - to tylko redaktor Jędrzejczyk szuka książeczki do nabożeństwa... Mariacki infułat kazał spuścić na ten incydent zasłonę miłosierdzia.
 






Dziękujemy za przesłanie błędu