„Kłamstwo” ma krótkie nogi czy rogi? Świetna komedia Zellera w sądeckim MOK
Historia przedstawiona w sztuce opowiada o losach czwórki kochanków połączonych niejasnymi przez większość trwania spektaklu relacjami. Tytułowe kłamstwo zapoczątkowane przez jedną z bohaterek wywołało typową reakcję łańcuchową angażującą resztę postaci.
Reżyser - Wojciech Malajkat - zadbał by widz nie poznał zbyt szybko prawdy o czwórce bohaterów, a stopniowo się jej domyślał. Scenografia - dzieło Wojciecha Stefaniaka - doskonale pozorowała nowoczesny, prywatny salon. Autor zadbał o najdrobniejsze szczegóły.
Zobacz też: Justyna Sieńczyłło i Dorota Chotecka radzą jak wytresować mężczyznę
Komiczne było to, że każdy kłamał w inny, typowy dla siebie sposób. Rewelacyjny Piotr Szwedes – a raczej jego postać – gubiła się w intrydze cały czas próbując inteligencją nadrobić nieuwagę. Jego podejrzliwa żona (wspaniała Joanna Liszowska) zdawała się to dawać wiarę jego bzdurom, to świadomie czekać, aż sam się pogubi i wkopie.
Drugą parę tworzyły postacie odgrywane przez Mikołaja Roznerskiego i przepiękną Adrianę Kalską. W tym związku kłamstewka miały charakter znacznie bardziej dyskretny, otoczony pośrednim przyzwoleniem. Przypominały bardziej niedopowiedzenia.
Interesującym było spostrzeżenie Piotra Szwedesa, który wraz z Roznerskim pojawił się na rozmowie kameralnej w małej sali. Aktor zauważył, że widz podczas spektaklu chcąc nie chcąc kojarzy zachowania przedstawiane na scenie z własnym życiem i własnymi kłamstwami, a przecież wszyscy kłamią – dlatego sztuka jest tak zajmująca.
[email protected] fot. Andrzej Rams