Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
15/10/2022 - 11:40

Jan Rokita: sprawdzony sposób na to, jak wciągnąć Amerykę do wojny [FELIETON]

- Na naszych oczach Ameryka coraz mocniej wciąga się w wojnę na Ukrainie – pisze były polityk i publicysta, Jan Maria Rokita na łamach październikowego miesięcznika „Sądeczanin”. Jak można zmotywować wielkie mocarstwo do udziału w walkach za naszą wschodnią granicą?

Czytaj również: Tu był wielki eksperyment na Sądecczyźnie. Lachy wzięły sprawy w swoje ręce

- Parę dni temu, namówiony zresztą przez jednego z moich dawniejszych studentów, obejrzałem sobie „Wojnę Charliego Wilsona” – ostatni film świetnego Mike’a Nicholsa, z Tomem Hanksem w głównej roli. I pomyślałem natychmiast, że ów zabawny, ale i pouczający komediodramat powinien teraz obejrzeć każdy, kto szybko, bez studiowania zawiłych książek i esejów o polityce, chciałby lepiej pojąć mechanizm wciągania się Ameryki w wojnę, jaka toczy się za naszą wschodnią granicą – pisze Jan Rokita w październikowym numerze miesięcznika „Sądeczanin”.

Bohaterem filmu jest zmarły w  2010 roku Charlie Wilson – postać autentyczna, przez ćwierć wieku poseł z Teksasu do Kongresu Stanów Zjednoczonych. W latach 80 XX wieku Wilson zasłynął za sprawą sprytnej i skutecznej akcji lobbystycznej, dzięki której Ameryka wyposażyła antysowieckich bojowników w Afganistanie w broń przeciw sowieckim samolotom i helikopterom, co (jak wiadomo) po dojściu Gorbaczowa do władzy zmusiło Moskali do rezygnacji z podboju tego kraju.

Opowieść filmowa Nicholsa o  tym, jak jeden prowincjonalny kongresman, zmotywowany przez swoje kochanki, i borykający się cały czas z mediami oskarżającymi go o branie narkotyków, ratuje afgańskich mudżahedinów i  de facto wciąga supermocarstwo do wojny – jest inteligentnym i zabawnym, ale przejaskrawionym obrazem realnych mechanizmów rządzących amerykańską demokracją.

Są jednak co najmniej dwa powody, dla których owo przejaskrawienie może okazać się całkiem niezłą parabolą tego, jak na naszych oczach Ameryka coraz mocniej wciąga się w wojnę na Ukrainie. Nichols świetnie pokazuje to, iż każde poważniejsze zaangażowanie Ameryki w wojnę zaczyna się od panicznego strachu waszyngtońskiej elity władzy przed wywołaniem jakiegoś wielkiego wojennego armagedonu.

Więc najpierw przez długi czas zarówno polityczny Waszyngton, jak i dowództwo USArmy, broni się i zarzeka, iż gorąco wprawdzie popiera ludzi walczących o wolność, ale niewiele dla nich może zrobić, nie ryzykując wojny o wymiarze światowym.

W najnowszym miesięczniku: Leszek Mazan: strój podegrodzki zmusza do szacunku. Czemu nie zachwyca się nim cała Polska?

Wystarczy jednak zdeterminowany i konsekwentny nacisk oraz upływ czasu, aby krok po kroku, najpierw niepewnie, potem coraz odważniej, Ameryka przezwyciężała własny strach i  podejmowała zaskakujące dla samej siebie decyzje. Ta podatność na lobbing i zmianę, tak charakterystyczna dla demokracji amerykańskiej, jest w gruncie rzeczy osnową całej fabuły.

W filmie jest taka świetna scena, w której członkowie kongresowej podkomisji wywiadu, podczas zamkniętego posiedzenia, zaczynają się dusić ze śmiechu, gdy uświadamiają sobie, iż bez jakichś szczególniejszych politycznych motywów, a tylko za sprawą lobbingu kongresmana Wilsona, sami doprowadzili do zwiększenia sum przeznaczonych na broń dla mudżahedinów z pięciu milionów do… jednego miliarda dolarów.

Mam ostatnio nasilające się wrażenie, że podobny proces, choć o nieporównanie większej skali, zachodzi właśnie na naszych oczach, gdy idzie o podejście Ameryki do wojny na Ukrainie…

Dalszą część felietonu Jana Rokity można znaleźć w październikowym wydaniu miesięcznika „Sądeczanin”. Miesięcznik dostępny jest w formie papierowej oraz w cyfrowym e-wydaniu. Zobacz, jak kupić miesięcznik:

(oprac. [email protected], fot. Pixabay)







Dziękujemy za przesłanie błędu