Jak starosądeccy Żydzi wkurzyli katolickich mieszkańców miasta. Poszło o alkohol
- Osadnictwo żydowskie na terenie Starego Sącza rozpoczyna się stosunkowo późno. Inaczej niż w przypadku Nowego Sącza, gdzie o pierwszych mieszkańcach żydowskiego pochodzenia czytamy w księdze miejskiej z 1503 roku. Pierwsze wzmianki o Żydach starosądeckich sięgają początku XIX w. Słusznie pojawia się pytanie: „Dlaczego Żydzi pojawili się w Starym Sączu tak późno?” – pisze Gabriela Jastrzębska.
Autorka na łamach kwartalnika „Sądeczanin HISTORIA” porusza problematykę społeczności żydowskiej w Starym Sączu. Cały kwartalnik jest zbiorem opowieści o Żydach z różnych zakątków naszego regionu.
- Już w 1820 roku odnotowano 20 mieszkańców Starego Sącza żydowskiego pochodzenia. 30 lat później liczba ta wzrosła do 200 osób. Księgi metrykalne z roku 1885 podają nam liczbę 325 Żydów zamieszkujących Stary Sącz, natomiast tuż przed wybuchem II wojny światowej odnotowano ponad 500 mieszkańców żydowskiego pochodzenia na terenie miasta – przypomina Jastrzębska.
- Tworząca się coraz większa społeczność żydowska w mieście dążyła do stworzenia samowystarczalnej gminy z własną synagogą, mykwą czy cmentarzem.
Pierwsza w mieście synagoga została wybudowana w roku 1876. Była ona drewniana, wyburzono ją w roku 1902 ze względów sanitarnych. Społeczność żydowska podjęła wtedy próby wzniesienia nowej, murowanej synagogi. Starania o jej budowę podjęło również towarzystwo Knesses Izrael w roku 1905.
Od czasu zamknięcia synagogi Żydzi spotykali się na modlitwach w domach prywatnych. Jednym z takich miejsc był dom rabina Natana Halberstama, gdzie w czasie szabatu gromadziło się nawet 200 Żydów, o czym donoszono do starostwa w roku 1905:
„Tam modli się co najmniej 200 osób, które tak ściśnięte, że ani szpilka by na ziemię spaść nie mogła. Wszystko się poci jak w łaźni, a fetor jest zabijająco nieznośny”.
Na terenie miasta powstały jeszcze przynajmniej dwa tego typu domy modlitewne: u Jonasza Brandstätera i Judy Shupfa. W 1906 r. starostwo wydało pozwolenie na wybudowanie murowanej synagogi w Starym Sączu, która miała stanąć przy ul. Staszica. (…)
Starosądeccy Żydzi zamieszkiwali przede wszystkim centrum miasta zajmując się rzemiosłem, handlem, a także prowadzeniem wyszynków czy hoteli.
Jednym z pierwszych i najbardziej znanych propinatorów (propinator – w dawnej Polsce posiadacz lub dzierżawca monopolowego wyszynku napojów alkoholowych – przyp. red.) w mieście był Izrael Holländer, który jednak szybko wszedł w konflikt z władzami miasta i odebrano mu koncesję.
Izrael podjął również próby nielegalnej spółki z dzierżawcą Wincentym Waligórą, co spotkało się z kategoryczną odmową Rady Miasta:
„O Izraelu Holländerze w przedmiocie propinacyjnym nigdy mowy być nie powinno, a to z powodu jego nieludzkiego obchodzenia się w czasie trzymania propinacji miejskiej na własne imię – i po wtóre przez bezwstydne pokrzywdzenie gminy naszej podstępnym wekslem od Dobrowolskich”.
Izrael Holländer mimo już zaognionego konfliktu z Radą, trudził się nielegalną sprzedażą alkoholu, co ostatecznie doprowadziło do odebrania mu konsensu handlowego przez starostwo.
W roku 1895, w okresie świąt Wielkanocnych i święta Pesach, kiedy to Rada zawiesiła działalność Straży Propinacyjnej, sytuację wykorzystał właśnie wyżej wspomniany Izrael Holländer oraz Jeruchim Steinreich, którzy „zalali” starosądecki rynek tańszą wódką.
Spotkało się to z ogromnym oburzeniem katolickich mieszkańców miasta. Rada została zmuszona do wypłacenia pozostałym propinatorom wysokich odszkodowań.
W kolejnych latach propinacją w mieście zajmowali się m. in. Süssman Finder, Salomon Korn. Końcem XIX w. trudnili się tym Szymon Rozenfeld i Leizer Dawid Kornreich. Na terenie miasta działało również wiele wyszynków.
W 1910 r. Rada Miasta ustaliła liczbę 12 takich restauracji, jako wystarczających na potrzeby miasta. Pięć z nich należało do Żydów: Süssmana Findera, Jakuba Gutwirtha, Nathana Kolbauera, Barucha Steinreicha oraz Izaaka Fränkla.
W Starym Sączu działał również prężnie rozwijający się skład win węgierskich zaopatrujący w trunki okoliczne ziemiaństwo i duchowieństwo, a który należał do Bronisławy Holländer, zwanej „Mośkową”. (…)
Wraz z napływającą ludnością żydowską do miasta i rozwijającym się wpływom żydowskim rosła niechęć ludności chrześcijańskiej. I tak w roku 1898 w nocy z dnia 25 na 26 czerwca doszło do rozruchów antyżydowskich. Ucierpiały głównie sklepy najbogatszych handlarzy żydowskich: Kannara, Holländra czy Brandstätera. Obrabowano około 26 sklepów, a właściciele oszacowali straty na sumę 60 tysięcy złotych reńskich.
Jak zakończyła się ta sytuacja? I jak toczyły się dalsze losy Żydów w Starym Sączu? Więcej o tym w drugim tegorocznym numerze kwartalnika „Sądeczanin HISTORIA” pisze Gabriela Jastrzębska, starosądeczanka, magister judaistyki i pracownica Centrum Społeczności Żydowskiej w Krakowie.
Kwartalnik „Sądeczanin HISTORIA: Żydzi, Życie i Zagłada” można nabyć w wybranych punktach sprzedaży na terenie Nowego Sącza lub w siedzibie Fundacji Sądeckiej (ul. Barbackiego 57, Nowy Sącz). Czasopismo dostępne jest również w formie e-wydania. (oprac. [email protected], fot. SS)