Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
24/08/2018 - 08:40

Dobra książka. Sądeczanin poleca. Tomek Michniewicz "Świat równoległy" (5)

Wakacje to czas obfitujący w podróże. Poznając nowe miejsca, ludzi, obyczaje odpoczywamy od codzienności. Bywa jednak, że nasz zachwyt pięknym pejzażem i kłującą w oczy cepelią to tylko powierzchowna prawda o świecie…

„ Na Malediwach jest tysiąc dwieście wysp. Setka zamieszkanych, reszta zupełnie pusta. (…) Większość przyjezdnych nawet nie zobaczy Male. Z lotniska odbierze ich prywatna łódź, na której dostaną schłodzonego szampana i będą mogli wyciągnąć zmęczone po locie nogi. Po tych bogatszych podpłynie wodolot, który w kwadrans zabierze ich do wymarzonej chatki nad brzegiem.”

„Czterdzieści lat temu ktoś przypłynął na ten archipelag rybaków, spojrzał na wysepki Malediwów i zobaczył raj, który można sprzedać. Turkusowa, przezroczysta woda, a na plażach koralowy piasek, biały i drobny jak mąka. Rafy tuż przy brzegu, atole, zatoczki, palmy kokosowe zwieszające się nad brzegiem, żółwie morskie, ryby we wszystkich kolorach tęczy. I spokój, cisza. Koniec świata do wynajęcia.”

„Wyspy zaczęli kolonizować potentaci hotelowi, stawiając „wodne wille”, rzędy chatek na palach bezpośrednio na wodzie. Każdy nowo powstały resort musiał być lepszy niż reszta. Jeszcze bardziej luksusowy, jeszcze ładniejszy, jeszcze bardziej na rafie. Tysiąc, tysiąc pięćset dolarów za noc, z dyskretną służbą przemykającą po wyłożonych drobnymi kamyczkami alejkach i z codzienną dostawą świeżych ryb, owoców, warzyw. Luksus. Z dala od biedy, brudu i smogu, w otoczeniu czystego piękna. Tydzień w raju, w cenie śniadanie. Za resztę trzeba płacić dodatkowo, nawet za wodę do picia.”

„Spójrz tam w lewo, wskazał głową. W rogu kadru coś przeszkadza. Najpierw to tylko cienka czarna linia biegnąca ku niebu, która jednak stopniowo rośnie i rośnie, zmieniając się w ciężki smolisty słup dymu idący w niebo. Thilafushi. Wyspa ukrywana przed turystami za wszelką cenę. Na Thilafushi trafiają wszystkie śmieci z hoteli na Malediwach. Wyspa – wysypisko. Przywożą je ogromne barki, na ląd przenoszą dźwigi – olbrzymy, łapiąc wielkimi szczękami setki kilogramów odpadków naraz. Część spadnie do wody i odpłynie z prądem, reszta skończy na hałdach wielkości dwupiętrowych budynków. Plastikowe butelki, stare krzesła, torebki, rozbite szkło, baterie, toksyczne płyny i stare opony. Jest azbest, jest rtęć, są smary i oleje, i przemysłowe detergenty pozwalające zwiedzić całą tablicę Mendelejewa. Przewala się to, mieli, składuje. W końcu podpala, żeby niebo zabrało, co się da, robiąc miejsce na następną porcję.”

„Na wysypisku brakuje przestrzeni, nie są w stanie palić wystarczająco szybko. Wtedy zrzucaja fałdy śmieci do wody i przysypują piaskiem z dna, w ten sposób sztucznie powiększając wyspę. A różowe, fioletowe, karminowe i bursztynowe płyny wyciekają do morza, które bije chemiczną pianą w nowy sztuczny brzeg. Coś wybuchło, pewnie akumulator. Spychacz przewalał dalej. Na wysypisku pracują imigrani z Bangaldeszu, wszyscy bez masek. Mają tylko zagarniać i palić, zagarniać i palić. W niebo idą słupy dymu niosące ku wodzie drobiny plastiku gumy. Ryby to potem połykają razem z glonami i morską drobnicą. Ptaki wydziobią, nałykają się wszystkiego, co wpadnie do wody. Potem zjemy to my z talerzy i półmisków. Świeża ryba, dzisiejszy połów w imbirowo- czekoladowm sosie z nutką granatu i kolendry za cztrerdziesći dolarów porcja, woda do kolacji za cztery. Pod stopami chrzęściło szkło, gdzieniegdzie widać było nawet całe butelki. Whisky, francuski koniak, szampan, piwa wszelkiej maści. Na Malediwach alkohol jest nielegalny, przecież szariat zabrania. Można go kupić tylko w hotelach.”

Cytaty pochodzą z książki Tomka Michniewicza „Świat równoległy”, wydawnictwo Otwarte, Kraków 2015.







Dziękujemy za przesłanie błędu