Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
21/09/2018 - 09:40

Dobra książka. Sądeczanin poleca. Stefan Żeromski "Przedwiośnie" (5)

„Przedwiośnie” Stefana Żeromskiego wpisuje się niewątpliwie w klasykę polskiej literatury narodowowyzwoleńczej. Zbliżająca się Setna Rocznica Odzyskania przez Polskę Niepodległości jest okazją do przypomnienia tego wybitnego dzieła okresu międzywojennego. Zachęcamy do lektury…

Polszczyzna Cezarego była nieco zawiana rosyjskim nalotem, lecz mimo to dobra i gładka. Mówił tym językiem chętnie, żeby ojcu sprawić przyjemność. Niejednokrotnie w ciągu długich rozmów Cezary zapytywał ojca, co z nimi będzie potem. Rozumiał, że jadą teraz do walizki, ale potem? Rozumiał, że zobaczą rewolucję w jej samym sednie, u źródła, w gnieździe władzy — ale co potem? — Co będzie z nami? Dokąd się udamy?

— Do Polski — odpowiadał Seweryn.

— Po co?

Stary długo odkładał odpowiedź, obiecując dać ją później. Wreszcie na jednym z postojów, ciągnących się tak długo, iż tracili nadzieję, czy kiedy odjazd nastąpi, leżąc przytuleni do siebie dla ciepła, jakby byli jednym ciałem, ojciec Baryka zaczął dawać odpowiedź, dlaczego mają do Polski podążać. […].

— Dlatego do Polski — mówił — że tam się zaczęła nowa cywilizacja.

— Jakaż to?

— Ano posłuchaj, jaka...

— Słucham.

— Narodził się był w Polsce człowiek jeden, a nazywa się tak samo jak my obaj —

Baryka — człowiek genialny.

— Co znowu! nic mi nigdy o tym nie mówiłeś. Cóż to za jeden? Krewny?

— A właśnie że tak. Tak się nazywa — Baryka. Ja ci wielu rzeczy o sobie nie mówiłem,

Bom ja się teraz bardzo zmienił i nie chciałbym cię sobą drażnić. Dawniej byłem zupełnie inny, a teraz jestem zupełnie inny. Innego znałeś ojca w dzieciństwie, a innego widzisz teraz. Taki to los. Za pobytu w kraju, na wojnie i w legionach do gruntu się zmieniłem.
Jakby kto moją duszę na nice wywrócił. Ale nie o tym teraz mowa.

— Cóż ten Baryka?

— Człowiek ten już za pobytu w szkołach zdradzał zdolności niesłychane. Zwłaszcza w dziedzinie matematyki. Ale gdy skończył szkołę średnią, gimnazjum, poszedł na medycynę.

— To i mnie tatko zawsze podsuwał medycynę, gdym jeszcze był sztubakiem w trzeciej klasie...

— Tak. Pragnąłem, żebyś został lekarzem. Ale nie udało się. Wojna, rozruch rewolucyjny...

—„Rozruch rewolucyjny”...— rozjątrzył się Cezary.

— No, niech tam będzie, jak chcesz. Nazywajmy to najbardziej głośnymi tytułami.

Tamten człowiek ukończył medycynę i zaczął nawet praktykę. A miał ci jakieś niesłychane własne środki lecznicze ... Ale o tym potem...

— Wszystko trzeba po kolei powiedzieć...

— Najprzód, co najważniejsze. Otóż ten Baryka rzucił, wyobraź sobie, medycynę i wszelkie wynalazki swoje w tej dziedzinie. Wyjechał z Warszawy...

— A to w tej jakiejś Warszawie...— z rozczarowaniem szepnął młokos.

— W Warszawie. Ów Baryka udał się nad Morze Bałtyckie i tam długo chodził po wybrzeżach oglądając piaszczyste góry nadmorskie, diuny, zaspy lotne, co najbardziej sypkie i zwiewne.

— Po cóż mu to było potrzebne?

— Zaraz! Począł skupować od właścicieli prywatnych takie diuny, najbardziej nieużyteczne, nieporośnięte nawet trawą nadmorską, gdzie nawet wrona nie przysiądzie i mewa nie ma z czego gniazda ukręcić. Ludzie pozbywali się tych nieużytków i pustek, uszczęśliwieni, że znalazł się głuptasek, który za nie płaci gotowym pieniądzem — zwłaszcza że to było w czasie, kiedy Niemcy, na skutek pogłosek o przyłączeniu części wybrzeża do Polski, na gwałt wyzbywali się wszelkiej własności w tamtych okolicach. Naszemu doktorowi udało się skupić w jednym miejscu wielki kawał wybrzeża, zasypanego piaskiem litym na kilometry w głąb kraju i na ogromnej przestrzeni. Zapomniałem tylko, jak się to miejsce u licha nazywa...

— I cóż dalej?

Cytaty pochodzą z książki: Stefan Żeromski, Przedwiośnie, Wyd. Czytelnik, Warszawa 1976.







Dziękujemy za przesłanie błędu