Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
16/08/2017 - 07:55

Dobra książka na wakacje (3). Sądeczanin poleca "Wolni od niemocy"

Punktem wyjścia rozważań Ojca Augustyna Pelanowskiego w książce „Wolni od niemocy” jest fragment Ewangelii św. Łukasza: „Nauczał raz w szabat w jednej z synagog. A była tam kobieta, która od osiemnastu lat miała ducha niemocy: była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować. Gdy Jezus ją zobaczył, przywołał i rzekł do niej: Niewiasto, jesteś wolna od swej niemocy. Włożył na nią ręce, a natychmiast wyprostowała się i chwaliła Boga”. Jakie są przyczyny „pochylenia” człowieka? W jaki sposób oswoić i zrozumieć przykre doświadczenia „pochylające” człowieka? Jak pokonać „pochylenie” i stanąć prosto w życiu? Zachęcamy do szukania odpowiedzi w lekturze „Wolni od niemocy”.

O relacjach z bogiem i ludźmi

- Można czuć się trędowatym w środowisku, można czuć się jak „Trędowata” z powieści Heleny Mniszkówny… Jakiś rodzaj odtrącenia można przeżywać tak, jakby się było trędowatym i takie przekonanie o sobie, że jest się kimś gorszym niż inni, staje się po jakimś czasie zniewalającym pochyleniem istnienia – tłumaczy ojciec Augustyn Pelanowski. - Musi się wtedy dokonać spotkanie z Bogiem w Jezusie – oddanie Mu chwały, żeby odeszło to, co sprawia, że jesteśmy wyizolowani od reszty świata i czujemy wstręt do siebie.

- Po prostu ktoś czuje się jak trędowaty  w swojej rodzinie, jak trędowaty w swoim środowisku, jak trędowaty w swoim zakonie, w pracy i Biblia o tym mówi. Pokazuje również jak z tego wybrnąć. Tylko Jezus daje człowiekowi łaskę uwolnienia z najgorszego zamknięcia i pochylenia życiowego.

- Mieszkać w odosobnieniu  to być w izolacji, nie móc złapać kontaktu ze społeczeństwem – możemy odwrócić porządek tych słów, nie zmieniając ich istotnego znaczenia: każdy, kto się izoluje od wspólnoty, od społeczeństwa, kto czuje się gorszy, żyje w lęku i dlatego zamyka się na innych, staje się jak trędowaty. Co to znaczy, że trędowaty ma nabrzmiałe ciało? – pyta Pelanowski. - Nabrzmienie, napuchnięcie, może nawet nadęcie to sugestia, którą można odczytać również jako obraz dumy. A duma nazbyt często ukrywa za nabrzmiałymi policzkami brak pogodzenia lub nieprzebaczenie.

- Co to znaczy, że ma wysypkę? Jak się zachowuje człowiek z wysypką. Drapie się i cały czas rozdrapuje swoje rany. Taki człowiek cały czas musi te swoje problemy boleśnie rozważać! To one są w centrum uwagi, a nie Jezus! Dlatego człowiek taki nigdy nie wyjdzie z problemów, bo ciągle go „swędzi” rozdrapywanie ran, więc ma bolesną przyjemność, która nie prowadzi do zagojenia, tylko do jeszcze większych samouszkodzeń. Leje się krew, odpada ciało, a on dalej je rozdrapuje, dalej wraca do tego, co go boli i ciągle nie może sobie czegoś darować albo komuś przebaczyć, ciągle ma kompulsywną  potrzebę odświeżania w sobie urazów i bolesnych wspomnień, ale bynajmniej nie po to, by wreszcie coś sobie lub komuś przebaczyć, lecz po to, by jeszcze bardziej się „nakręcić” na użalanie się nad sobą i powiększanie nienawiści do kogoś lub siebie. I tak drapie te problemy całe życie i cały jest rozdrapany – dodaje.

- Co to znaczy „biała plama”? To jest nawet w swoim sformułowaniu coś bardzo sprzecznego. Jak może być biała plama? Jak może na moim paulińskim habicie być biała plama? Plama może być czarna, ciemna, jakaś brudna, ale biała, czysta plama? No właśnie! Jest taka tendencja w człowieku, żeby ciągle się wybielać, żeby się ciągle tłumaczyć, usprawiedliwiać, nie dostrzegać w sobie winy. I lęk przed tym, że się będzie odebranym przez innych jako człowiek splamiony, powoduje, że człowiek ciągle czuje się zmuszony do coraz to nowych usprawiedliwień. Kto tu jest Bogiem? Inni! Co inni powiedzą, kiedy odkryją, jaki jestem naprawdę? Zapewne mnie znienawidzą, odrzucą, odtrącą, potraktują jak trędowatego, dlatego muszę coś wymyślać, coś takiego, co wzbudzi w nich litość, współczucie, zrozumienie, może nawet podziw albo fascynację?

 - Cechy […] pokazują bowiem człowieka, który przede wszystkim celebruje – oddaje kult swojemu nieszczęściu. Takich ludzi jest dzisiaj wielu i wcale niemało było wówczas. Czy człowiek może mieć szansę, że wybrnie z tego, skoro sam czci swoje nieszczęście? Skoro najważniejsze w jego życiu jest to, że jest mu najtrudniej. Tu by się przydało, żeby Jezus komuś takiemu powiedział: „Skup się na Mnie, nie na sobie, nie na swoim bólu, tylko na Mojej łasce wyzwolenia z tego bólu. Uwierz w to, że Ja – Bóg, jestem w stanie wszystko zmienić w twoim życiu, jeśli Mnie uznasz za Boga, oddasz Mi chwałę i cześć, a nie będziesz ciągle ubolewał, że ty nie masz czci i nikt cię nie chwali! ”

Cytaty pochodzą z książki: Augustyn Pelanowski OSPPE, Wolni od niemocy, „POMOC” Wydawnictwo Misjonarzy Krwi Chrystusa, Częstochowa 2005.







Dziękujemy za przesłanie błędu