Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 24 kwietnia. Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego
29/09/2019 - 10:10

Dobra książka: Marcin S. Przybyła, "Przeszłość, pamięć i dziwne ruiny" (7)

Kim byli ci, którzy zbudowali kamienną warownię na Górze Zyndrama? Skąd przyszli i czego oczekiwali od tego miejsca?

O jakim w sumie nakładzie pracy możemy mówić w przypadku całej konstrukcji z Maszkowic? Ostrożnie szacując, jeden metr bieżący fasady mógł ważyć około dwóch i pół tony. Zbliżoną wagę posiadał zapewne materiał z mniej zwartej, ale szerszej, wewnętrznej partii muru. Oznacza to około pięciu ton na metr bieżący i około dziewięćset ton na całą, mierzącą około dwieście metrów, konstrukcję. Przy przyjętym wyżej uproszczeniu (sto kilogramów na osobę w ciągu dwóch godzin) oznaczałoby to ponad dwieście pełnych dni pracy dla 10 osób na samo wydobycie i transport kamienia. Biorąc pod uwagę to, że bloki skalne trzeba było jeszcze przeselekcjonować, dopasować do siebie i ustawić (co może oznaczać dodatkowe 45 minut na każde sto kilogramów budulca), musimy przyjąć, iż całe zadanie wznoszenia fortyfikacji zajęło co najmniej kilka miesięcy przy stałym zaangażowaniu kilkudziesięciu osób. Uwzględniając szacowane tempo powstawania całej konstrukcji, łatwo wyobrazić sobie, że tak intensywne prace budowlane, realizowane w czasie, gdy należało zająć się przygotowaniem pól uprawnych i w obliczu potencjalnego zagrożenia napaścią, wymagały wiedzy, doskonałej organizacji i pewnego przywództwa. Oznacza to również, że założyciele osiedla byli bardzo zdeterminowani, aby z pełnym rozmachem zrealizować wymyślony przez siebie „plan budowlany”. (…).

Kim byli ci, którzy zbudowali kamienną warownię na Górze Zyndrama? Skąd przyszli i czego oczekiwali od tego miejsca? Na drugą część tego pytania spróbuję odpowiedzieć w zakończeniu tej książki. Trudno jest rozważać motywy, nie znając – od początku do końca – całej historii. Póki co, zastanówmy się nad tożsamością przybyszów – nad tym, za kogo mogli się oni uważać. To wystarczająco karkołomne zadanie, wkraczające już na pole teoretycznych debat toczących się w różnych dziedzinach humanistyki. A właśnie od przeglądu tychże należy rozpocząć rozważania nad tożsamością.

Marcin S. Przybyła – laureatem nagrody im. Ks. Prof. Bolesława Kumora w kategorii "Książka o Sądecczyźnie"

(…). Z przedstawionej tutaj dyskusji wyprowadzić można następujący wniosek: mieszkańcy osiedla na Górze Zyndrama na pewno byli częścią jakiejś większej wspólnoty, którą można wyobrażać sobie jako koalicję licznych lokalnych społeczności. Tożsamość, która wzmacniała więzy w obrębie tej wspólnoty, mogła być jednak budowana wokół różnych kryteriów. Z tego, co wiemy na temat sieci kontaktów prehistorycznych mieszkańców Maszkowic wynika, że nie odgrywało tu większej roli przywiązanie do zajmowanej ziemi lub bliskość zamieszkania – budowniczowie warowni na Górze Zyndrama byli przybyszami zza Karpat, którzy w ograniczonym stopniu kontaktowali się z najbliższymi sąsiadami (szerzej uargumentuję ten pogląd w kolejnych rozdziałach). Ważniejsze były pewne wspólne cechy kultury – zwyczaje, wyobrażenia religijne, a może też język. O jakie dokładnie kryteria chodziło, zapewne nigdy nie będziemy jednak mogli się dowiedzieć. Podobnie, jak nie będziemy w stanie wykazać, w jaki sposób, jeśli w ogóle, poczucie tożsamości osadników z Kotliny Łąckiej ewoluowało w czasie. Mimo tych wątpliwości zastanówmy się, jakim językiem mogli posługiwać się mieszkańcy osiedla na Górze Zyndrama. W końcu mowa jest pewnym rodzajem spuścizny kulturowej, z którym możemy się i dziś utożsamiać. Nieprzypadkowo też duża część dyskusji nad etnicznością dotyczyła i dotyczy języka.

Marcin S. Przybyła, „Przeszłość, pamięć i dziwne ruiny. Archeologiczne odkrycia na Górze Zyndrama w Maszkowicach”, Księgarnia Akademicka, Kraków 2018

W powyższych fragmentach nie uwzględniono przypisów
Dziękujemy Księgarni Akademickiej za udostępnienie wybranych fragmentów







Dziękujemy za przesłanie błędu