Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
10/02/2015 - 02:30

Bogusław Kołcz: Ojczyzna to ziemia i groby…

W tegorocznej edycji Konkursu im. Ks. Prof. Bolesława Kumora jedną z nominowanych książek jest publikacja o cmentarzu komunalnym przy ulicy Rejtana w Nowym Sączu zatytułowana Nowy Sącz - jeśli zapomnę o nich.., autorstwa prof. Bogusława Kołcza i Piotra Droździka.
Autorem tekstu zamieszczonego w albumie jest profesor oświaty i dyrektor Zespołu Szkół Akademickich im. Króla Bolesława Chrobrego w Nowym Sączu, Bogusław Kołcz. Jak sam mówi „przyjmuję na siebie rolę kronikarza sądeckich dziejów", i sukcesywnie będzie uzupełniał kolejne wydania książki o nowe karty ludzkich historii, zapisane na sądeckim cmentarzu.

Prof. Kołcz wspólnie z fotografem Piotrem Droździkiem wcześniej wydali dwa albumy: Nowy Sącz z kadru i pamięci oraz Nowy Sącz na starej pocztówce.

Autorzy przewodnika po największej sądeckiej nekropolii zostali także zgłoszeni przez Muzeum Okręgowe do nagrody w kategorii „sądecki autor”. Poprosiliśmy prof. Kołcza o rozmowę.

**

Jest Pan nominowany do Nagrody im. Ks. Prof. Kumora, czy ta nominacja ma dla Pana jakieś szczególne znaczenie?


- Ta nominacja jest dla mnie o tyle istotna, że książka, o której mówimy, czyli Nowy Sącz- jeśli zapomnę o nich, była pisana jako dar dla Nowego Sącza – jego mieszkańców, którzy go tworzyli i tworzą, i ważne jest to, że ktoś komu jest poświęcona, zauważył to. Natomiast wyróżnieniem jest już samo docenienie przez czytelnika naszej pracy. W dzisiejszych czasach, kiedy książki czyta coraz mniej ludzi, często zastanawiamy się, czy to co robimy, ma głębszy sens.

We współczesnym świecie ludzie omijają cmentarze, często odwracając wzrok... Skąd u Panów właśnie taka tematyka najnowszego albumu?

- Przesłaniem do napisania książki o cmentarzu są dzieje polskiej kultury, która opiera się na narodowych misteriach. Jednym z nich są Dziady Adama Mickiewicza, ich III część rozgrywa się właśnie na cmentarzu. Właściwie można powiedzieć, że cała polska przeszłość to jest martyrologia, a ludziom, którzy spoczywają na cmentarzu winniśmy od czasu do czasu wspomnienie, np. w czasie osobistego spaceru, zadumy, czy w poświęconej im książce.

Czy zatem przesłaniem, które niesie ze sobą ta książka, jest pamięć o ludziach spoczywających na cmentarzu komunalnym?

- Każda osoba, o której w tej książce pisałem, to jest jakby dodatkowe upamiętnienie jakiegoś bohatera z przeszłości, to jest ocalenie od zapomnienia kogoś, kto działał na terenie Nowego Sącza, kogoś, kto w jakimś sensie współtworzył nasze miasto.
Zdarza się, że ludzie, którzy leżą na cmentarzu nie mają już praktycznie żadnych bliskich, a więc ta książka jest jakąś formą dostrzeżenia tych ludzi w sytuacji, gdy groby z roku na rok skazane są na zapomnienie. Być może za parę lat już nic nie zostanie z nagrobnych zapisów, więc ta książka będzie też formą uwiecznienia tego, co ulegnie zniszczeniu. Oczywiście, cmentarz zmienia się, ludzie przenoszą swoich bliskich w inne miejsce, dzięki tej książce w historii pozostanie ślad, że właśnie na tym cmentarzu leżeli. Tak naprawdę, ta książka już wymaga uzupełnień i aktualizacji i to jest moja powinność, która jest nakazem trwającym praktycznie dopóki będę żył. Przyjąłem na siebie rolę kronikarza sądeckich dziejów, w związku z tym tę książkę na bieżąco rozszerzam, a w najbliższym wydaniu uda się kolejnych kilkaset osób ocalić od zapomnienia dla następnych pokoleń.

Powiedział Pan, że niektóre osoby spoczywające na cmentarzu komunalnym praktycznie nie mają już bliskich, w związku z tym, w jaki sposób powstawała ta książka, gdzie szukał Pan informacji?

- Książka powstawała prawie trzy lata. Trwało to tyle czasu, ponieważ na cmentarzu nie zachowała się (poza grobami zabytkowymi) pełna dokumentacja wszystkich grobów. Właściwie pracowałem na własnym spisie z natury, to znaczy musiałem docierać w każdy zakątek cmentarza, żmudnie chodzić od grobu do grobu i wykonywać dokumentację poszczególnych kwater. Zdarzało się także, że niektóre groby były tak zniszczone, że odszyfrowanie umieszczonych tam nazwisk wymagało wielkiego wysiłku. Przygotowałem także zupełnie nowy i najbardziej aktualny plan cmentarza komunalnego, gdyż ludzie odwiedzający cmentarz praktycznie nie zwracają żadnej uwagi na tabliczki, które oznaczają kwatery. Starałem się przez to ułatwić im - i tym, których nasz cmentarz zainteresuje - odnalezienie konkretnych grobów. W końcu na cmentarz nie idziemy tylko po to, żeby odwiedzić swoich bliskich, ale również po to, aby na tym cmentarzu dowiedzieć się czegoś więcej o historii naszego miasta.

Na cmentarzu komunalnym znajduje się ponad dziesięć tysięcy grobów, czy w związku z tym uważa Pan, że temat został wyczerpany?

- Nie, to jeszcze nie koniec. Ta książka nie została zamknięta. Prawdę powiedziawszy, o niektórych ludziach w różnych źródłach i archiwach mogłem zdobyć więcej informacji, o innych mniej. Jednak z początkowo planowanych do książki dwudziestu „najbardziej zasłużonych” osób, w toku rozwijającej się i coraz bardziej pochłaniającej mnie pracy zrobiło się trzy i pół tysiąca. Każdy sądeczanin według mnie współtworzy historię. Cząstka jego życia to cząstka zasług dla miasta. Jeśli my zapomnimy o nich, to kto będzie pamiętał? Jeśli ja o nich zapomnę – jak pisał kiedyś Mickiewicz – niech Bóg zapomni o mnie.
Pomimo zakończenia tego etapu, który złożył się na obecny wykaz, pracuję dalej. Znaczy to tyle, że jeżeli w międzyczasie uzyskam jakieś kolejne informacje o ludziach spoczywających na naszym cmentarzu, to je uzupełniam. Tworzymy tę księgę pamięci naszego miasta wspólnie. Jestem po rozmowach z wydawcą i mam nadzieję, że w krótkim czasie ukaże się wydanie wznowione, w którym pojawi się kilkaset nowych osób. Także przez cały czas docierają do mnie sądeczanie, którzy dostarczają mi różnego rodzaju uzupełnienia, niektórzy również przekazują informacje o swoich bliskich, którzy żyli bardzo dawno i jeszcze rok temu.

Reed Arvin w Ostatnim pożegnaniu powiedział, że "spacerując po cmentarzu obcuje się z historią zaklętą w ziemi, roślinach i kamieniu", a czym dla Pana jest cmentarz?

- Gdy rozmawiam z uczniami, to zawsze mówię im o takich dwóch naczelnych hasłach związanych z cmentarzami. Pierwsze z nich pochodzi z inskrypcji na cmentarzu zasłużonych w Zakopanem. Marszałek Ferdynand Foch powiedział kiedyś, że "Ojczyzna to ziemia i groby. Narody tracąc pamięć, tracą życie."
Druga, o której już wyżej wspomniałem, wiąże się z III częścią Dziadów Adama Mickiewicza i stanowi podtytuł naszej książki: "Jeśli zapomnę o nich, Ty Boże na niebie zapomnij o mnie".
Cmentarz to nie tylko miejsce związane z naszymi rodzinnymi związkami, ale cmentarz to także podręcznik historii, a jednocześnie podręcznik kultury. Chodząc po cmentarzu zauważamy prace artystów rzeźbiarzy, dawnych i współczesnych mistrzów sztuki kamieniarskiej, różnego rodzaju style architektoniczne, przystajemy, aby podziwiać architekturą poszczególnych grobowców. Dostrzegamy nostalgiczne piękno ukryte w tej cmentarnej architekturze.
W światowej kulturze mamy przecież piękne cmentarze, które mogą być muzeum sztuki. Do takich cmentarzy bez wątpienia należy Cmentarz Łyczakowski we Lwowie, czy cmentarz na Rossie w Wilnie (to tutaj spoczywa serce Marszałka Józefa Piłsudskiego, ułożone jest ono u stóp jego matki Marii- przyp. red.). W Nowym Sączu również znajdują się piękne i ważne dla kultury polskiej groby, które staraliśmy się pokazać Sądeczanom. I wszystkim Polakom, którzy kiedyś na nasz cmentarz trafią.
Jeśli zapomnimy o naszej przeszłości, to nie będziemy mogli stać się narodem, który ma swoją teraźniejszość, nie będziemy mogli również myśleć z nadzieją o przyszłości.

Co podczas pracy nad książką w szczególny sposób Pana zaciekawiło?

- Pochłaniały mnie poszukiwania. Każdy zagubiony między innymi grobowiec, zniszczony krzyż, wyblakła inskrypcja, medalion, epitafium dla zmarłych. Ciekawą rzeczą jest to, że w czasie tych poszukiwań i pracy nad książką udało mi się odszukać takich zasłużonych, jednak właściwie zapomnianych ludzi, o których do tej pory się nie mówiło. Na sądeckim cmentarzu spoczywają pisarze, artyści czy politycy. Są tutaj również tacy, którzy tworzyli kiedyś i znani byli w Polsce, a los sprawił, że przyjechali przed śmiercią do Nowego Sącza i tutaj w Nowym Sączu zmarli.

Proszę podać przykłady.

- Szerzej wiadomo, że leży tutaj wybitna aktorka Zofia Rysiówna, która wywodzi się ze znanego sądeckiego rodu Rysiów, ale później cała jej kariera związała się z teatrami warszawskimi. Występowała również w filmach, zmarła w Warszawie jednak została pochowana w Nowym Sączu. Jest to jedna z najbardziej znanych osób pochowanych na naszym cmentarzu. Jednak niewiele osób wie, że spoczywają tutaj również pisarze lwowscy, np. legenda oświaty i publicystyki kresowej Mieczysław Opałek. Leży tutaj także zasłużony wydawca i księgarz związany z Kresami, Feliks West, który zbliżając się do 100 lat i straciwszy, w wyniku działań wojennych, cały swój majątek wraz ze słynną księgarnią w Brodach, przeprowadził się do Nowego Sącza i tutaj związany rodzinnie z ziemią sądecką złożył swoje kości.

Wiele osób, spoglądając na okładkę Panów książki uważa, że jest to album z wypisanymi nekrologami bądź epitafiami, czy rzeczywiście tak jest?

- W zamyśle ta książka miała być głównie albumem fotograficznym, natomiast nazwiska, które chcieliśmy umieścić jako teksty do fotografii, miały zostać ograniczone, powiedzmy do 15 czy 20 najważniejszych osób.
W efekcie stała się ona słownikiem i przewodnikiem historycznym, zawiera ona biografie ludzi oraz różne ciekawostki związane z ich życiem. Są tutaj informacjo o tym, z jakimi szkołami byli związani ci ludzie, są informacje o stopniach pokrewieństwa, możemy znaleźć całe drzewa geneaologiczne rodów zasłużonych dla Nowego Sącza: Barbackich, Pawłowskich, Ritterów, Dobrzańskich, Dagnanów, Styczyńskich, Zielińskich, Moszyckich... Odnaleźć informację o wszystkich dawnych politykach, radnych miejskich, prawnikach, rzemieślnikach, fotografach, o kupcach, o architektach, o artystach, którzy w Nowym Sączu tworzyli. Są groby powstańców, żołnierzy z I i II wojny światowej, są groby – czasem symboliczne – bohaterów walki o Polskę po wojnie, żołnierzy wyklętych , uczestników walk antykomunistycznego podziemia. Są też informacje o takich grobach, które zasługują same w sobie na uwagę, na przykład dlatego, że zostały zaprojektowane przez Bolesława Barbackiego, ponieważ zostały wykonane przez znanego w Nowym Sączu rzeźbiarza Jana Żaroffego, ponieważ są pięknym przykładem sztuki secesyjnej czy ekspresjonistycznej. Przykłady te zostały zawarte w zamieszczonych w albumie pięknych fotografiach wykonanych przez Piotra Droździka.
Wielu ludzi traktuje ten album jako przewodnik po cmentarzu, dlatego dołączyliśmy do niego skrócony plan. Plan ten jest zawarty w formie praktycznej harmonijki, która może być czymś w rodzaju krótkiej prezentacji, na przykład dla turystów, którzy przyjeżdżają do Nowego Sącza i nie znając historii miasta, chcieliby w ciągu godziny ją poznać. Umieściliśmy na nim według nas najciekawsze architektonicznie groby i wybraliśmy osoby, które mając do dyspozycji godzinę czy dwie, wypadałoby poznać.
W książce oprócz wymienionych nazwisk znajduje się również wstęp, w którym mówimy o historii sądeckich cmentarzy (nie tylko o cmentarzu głównym przy ulicy Rejtana, ale również o tzw. Starym Cmentarzu przy ulicy Jagiellońskiej i o ludziach pochowanych na nim), mówimy jak to się stało, że tamten cmentarz został zamknięty, a powstał cmentarz nowy. Przypominam także inne cmentarze, które funkcjonowały na terenie naszego miasta, cmentarze przykościelne, cmentarze żydowskie, jest mowa też o cmentarzach wojennych, wojskowych, o tych które później poszerzały cmentarz główny przy ulicy Rejtana.

Na zakończenie idąc za słowami prof. dr hab. Stanisława Niciei, rektora Uniwersytetu Opolskiego, czy myśli Pan, że album może stać się "biblią rodzinną"?

- Prof. Nicieja jest w Polsce najbardziej znanym specjalistą, zajmującym się zagadnieniem cmentarzy, autorem monumentalnych dzieł o Cmentarzu Łyczakowskim i cmentarzach kresowych, więc jeżeli w jego ustach i w jego - dołączonej zresztą do naszego albumu recenzji – uznany on został za sądecką „biblię rodzinną”, to największy zaszczyt, jaki mógł nas z ust fachowca i pierwszego czytelnika spotkać. Książka, ważna - miejmy nadzieję dla sądeczan - została bardzo starannie wydana przez wydawnictwo Goldruk. Zależało nam, żeby była sama w sobie czymś w rodzaju takiej pięknej książki, którą można wziąć z przyjemnością w ręce i którą można komuś z przyjemnością podarować. Takim ciepłym – jak miękka, półzamszowa okładka – zaproszeniem do ciepłej i sentymentalnej podróży. Dzięki temu w pięknej oprawie i stosunkowo niewielkiej cenie ma szansę zagościć w wielu domach i stać się elementem lokalnej historii.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Paulina Rychel

FORMULARZ GŁOSOWANIA







Dziękujemy za przesłanie błędu