Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
14/04/2020 - 10:30

"Zimna trzydziestoletnia. Nieautoryzowana biografia polskiego kapitalizmu”

Biografia trzydziestki musi być uczciwa. Uprzedzę więc lekko bieg wydarzeń. Niestety nie dochodzę na koniec do wniosku, że mamy za sobą najlepsze trzy dekady od czasów Zygmunta Starego i królo­wej Bony.

Fragment wstępu:

Dlaczego III RP zasługuje na biografię bez lukru?

Hłasko napisał Pięknych dwudziestoletnich. Gruza i Toeplitz zrobili Czterdziestolatka. Ja zamierzam zmieścić się gdzieś pomiędzy nimi. Chcę opisać III RP. Będę ją tutaj nazywał na przemian trzydziestoletnią, trzydziestką albo trzydziestolatką. To będzie nieoficjalna, nie­poprawna i nieautoryzowana biografia naszej kapitalistycznej Polski.

Uwielbiam czytać biografie. Ale wiem też, że bardzo trudno napisać dobrą. Największym zagrożeniem jest utrata dystansu wobec bohatera. Zazwyczaj jest tak, że im autor lepiej poznaje obiekt swych badań, tym bardziej zaczyna się identyfikować, rozumieć okoliczności, tłumaczyć uwarunkowania. I ani się człowiek obejrzy, a już nie jest biografem, lecz adwokatem własnego bohatera. Czasem jest jeszcze prościej. Biografię zamawiają, żeby postawić pomnik. I niewielu znajduje w sobie tyle siły, co brytyjski malarz Graham Sutherland, któremu zlecono portret na 80. urodziny Winstona Churchilla. Artysta spędził z Buldogiem Albionu długie godziny, ale nie dał się urobić. Gdy Churchill zobaczył wreszcie portret, to wściekł się tak, że płótno wylądowało w ognisku przed domkiem letniskowym. Pewnie dlatego, że wielki premier do­strzegł na obrazie prawdziwego siebie. A nie narcystyczny wizerunek, który chciał widzieć.

Im więcej będzie takich „churchillowskich” reakcji na biografię trzydziestoletniej, tym lepiej. Po paru latach spędzonych na pisaniu zdaję sobie już sprawę, że krytyczna postawa to jest coś, co większość z nas lubi. Ale raczej w teorii. Niekoniecznie zaś w praktyce. Trudno. Biografia trzydziestki musi być uczciwa. Uprzedzę więc lekko bieg wydarzeń. Niestety nie dochodzę na koniec do wniosku, że mamy za sobą najlepsze trzy dekady od czasów Zygmunta Starego i królo­wej Bony. Ani że było, jak było, ale generalnie to na lepszą trzydzie­stoletnią nas nie stać, więc basta, nie ma co wydziwiać. Dla mnie trzydziestoletnia jest przede wszystkim zimna. Może nie okrutna czy zepsuta, ale na pewno zbyt często pozbawiona empatii i skupiona na sobie. Często pretensjonalna i pozerska. Nierzadko neurotyczna. Na pewno ani równa, ani serdeczna, i w zasadzie nigdy nie wspaniało­myślna. Wielu czytelników uzna pewnie, że przyczerniam. Możliwe. Będę się upierał, że tak jest dobrze. Tu stoję i inaczej nie mogę. Mam ku temu kilka dobrych powodów.

Po pierwsze, trzydziestoletnią traktuję po partnersku. Jesteśmy w podobnym wieku, więc nie mam wobec niej zapędów ojcowskich. Nie patrzę też na nią jak na święty obrazek ukochanej matrony. Ani nawet starszej siostry, która mnie wszystkiego nauczyła. (…)

Rafał Woś, „Zimna trzydziestoletnia. Nieautoryzowana biografia polskiego kapitalizmu”, Mando, 2019
Dziękujemy wydawnictwu WAM za udostępnienie wybranych fragmentów







Dziękujemy za przesłanie błędu