Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 25 kwietnia. Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki
25/08/2020 - 15:45

"Wyprawa jest oficjalnie kobieca"

Pierwsza polska wyprawa kobieca w góry wysokie dochodzi do skutku między innymi dzięki temu, że 1975 rok zostaje ogłoszony przez UNESCO Międzynarodowym Rokiem Kobiet. Okoliczność ta sprzyja wszelkim projektom, jakie chcą zrealizować kobiety, także w górach.

Szczyt

[...] Wyprawa jest oficjalnie kobieca, ale jadą na nią także mężczyźni, polscy alpiniści. Mają towarzyszyć Polkom w kraju muzułmańskim, w Pakistanie, i realizować własne górskie plany. Ich cel jest inny niż ten, który przyświeca kobietom.

„Obecność mężczyzn w czasie wielotygodniowej karawany, w skład której wchodzić miały setki tragarzy niosących dobytek wyprawy, wydawała się nieodzowna — pisała Wanda. — Wyprawa miała działać w kraju, w którym religia muzułmańska, a właściwie wynikające z niej obyczaje znacznie ograniczały możliwości kobiet. Wzajemne ubezpieczenie działalności górskiej było też niebagatelnym argumentem przemawiającym za koncepcją dwu równoległych wypraw”. To wersja oficjalna. Nieoficjalna zaś jest taka, że mężczyźni mieli kłopot z uzyskaniem pozwolenia na działalność w górach. W powstałym więc właśnie Polskim Związku Alpinizmu wymyślono, by obeszli te problemy, biorąc udział w tej samej wyprawie co kobiety. Bo one pozwolenie z pewnością dostaną.

Pierwsza polska wyprawa kobieca w góry wysokie dochodzi do skutku między innymi dzięki temu, że 1975 rok zostaje ogłoszony przez UNESCO Międzynarodowym Rokiem Kobiet. Okoliczność ta sprzyja wszelkim projektom, jakie chcą zrealizować kobiety, także w górach.

Nareszcie.

Do 1975 roku polskie alpinistki uczestniczyły wprawdzie w wyjazdach w góry wysokie, ale nie w samodzielnym kilkuosobowym wyprawowym kobiecym zespole. „W alpinizmie jak w życiu, a to już warunkuje nasza kultura — pisała Wanda Rutkiewicz — sukcesy kobiet muszą być przetorowane sukcesami mężczyzn. Dlatego każdy kolejno podejmowany rekordowy cel alpinistyczny w zasadzie eliminuje «słabą płeć»”.

W składzie wyprawy znajduje się dziesięć wspinających się w górach kobiet, w tym fotografka, lekarka i dyżurna pielęgniarka. Osiem z nich to Polki, jedna jest mieszkającą w Polsce Angielką, jedna Czeszką. Dwie posiadają dyplom inżyniera elektronika, jedna jest farmaceutką, inna artystką malarką, jest też doktorantka — fizyk jądrowy, inżynier chemik, ekonomistka oraz historyczka sztuki pracująca jako redaktorka, czyli Halina.

Himalaistki chcą wejść w czysto kobiecym zespole na dziewiczy, niezdobyty przez nikogo siedmiotysięcznik Gaszerbrum III (7952 metrów n.p.m.). Mężczyźni planują zdobyć ośmiotysięcznik Gaszerbrum II (8035 metrów n.p.m.).

Wyprawa rozpoczyna się w połowie kwietnia, kiedy samochód wyprawowy Jelcz 316, wiozący prawie dziesięć ton bagażu wspinaczy, za którego kierownicą siedzi Andrzej Łapiński, syn pani Dziuni, Wandy Łapińskiej, zarządzającej schroniskiem w Morskim Oku, wyrusza z placu Defilad w Warszawie do Pakistanu.

W ciężarówce w trzydziestokilogramowych bębnach, zapakowanych tak, by mogli je potem nieść na plecach tragarze w Karakorum, znajdują się rodzynki, herbatniki, smalec, ciężkie jak cegła radiotelefony typu „Klimek”, używane w Tatrach przez ratowników Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. W pakunkach są także składane aluminiowe drabiny, potrzebne wspinaczom do pokonywania w górach szczelin, ośmioosobowe namioty „Himalaje”, buty „Lhotse”, namioty bazowe „Warta IV super” oraz przeznaczone do zakładania wyższych obozów „Turnie II”, a także dezodoranty „Polleny”, cukier, sól, mleko, sok i barszcz czerwony — wszystko w proszku, herbata, a także zapakowana w parafinowane kartony i skrzynie z epoksydu witamina C.

Samochód przemierza Bułgarię, Turcję, Iran, Afganistan i w końcu dociera do Pakistanu. [...]

Anna Kamińska "Halina. Dziś już nie ma takich kobiet", Wydawnictwo Literackie 2019

Dziękujemy Wydawnictwu Literackiemu za udostepnienie wybranych fragmentów







Dziękujemy za przesłanie błędu